Pierwsze momenty odcinka, gdy Leonardo rozmawia z Czarownikiem i chwilę później w innym czasie z osobą, którą ma uratować, dają nam do zrozumienia, że element fantasy będzie odgrywać ważniejszą rolę. Jakby tego nie traktować, te sceny tak czy owak lawirują w bardzo szeroko pojętym realizmie. Tak było w praktycznie każdym odcinku - cokolwiek Leonardo nie robił, nie mieliśmy do czynienia z otwartymi nadnaturalnymi mocami. Wszystko gdzieś wpisywało się w konwencję mieszanki historycznej opowieści z fantasy.
Wsadzenie do serialu o da Vincim Włada Palownika zwanego Drakulą to krok mile widziany, gdyby był on bliski swojemu pierwowzorowi. Niestety przedstawiony Drakula zepchnął serial na wody dla niego się nie nadające. Ten umowny realizm, w którym twórcy poruszają się w tym serialu, tutaj zanika. Nie robią tego dosłownie, ale wyraźnie sugerują nam, że ów Drakula bliższy jest wampirycznemu tworowi Stokera niż "oryginałowi". Wychodzi z tego mieszanka dwóch koncepcji na postać, a efekt jest niestety strasznie chaotyczny. Nie chcą dosłownie pokazać, że ma szatańską moc, ale jednocześnie co chwilę sugerują nam, że zaraz zmieni się w nietoperza i wyssie krew z szyi da Vinciego. Potwierdza to zwłaszcza jego wygląd czy to, jak bez problemu przeżywa wszelkie ataki ze strony Leo i jego ludzi. Nie tego szukamy w tej produkcji; cały wątek jest naciągany i niepotrzebnie psuje niezłą otoczkę, jaką ten serial stworzył.
[image-browser playlist="591230" suggest=""]©2013 Starz
We Florencji jest znacznie ciekawej. Julian ponownie wychodzi na tego mądrzejszego członka rodziny Medyceuszy, podczas gdy Wawrzyniec zawiera polityczne sojusze. Takim sposobem mamy to, co w tego typu serialach jest najważniejsze - intrygi, politykę, niezłe dialogi. Problemem jest wykorzystanie nagości. Powinna ona służyć twórcom za środek opowiadania historii, a tutaj staje się ona tanim kiczowatym chwytem mającym na celu szokować. W poprzednich odcinkach było to umiejętniej wykorzystywane niż teraz. Przynajmniej Klarysa ma w końcu swoje 5 minut, by trochę namieszać w życiu pobocznych postaci. Miła jest też sugestia zagmatwania wątku Lukrecji.
Odcinek nie najlepszy, wprowadzający sporo zamętu i niszczący niezły klimat, jaki był do tej pory tworzony. Demony Da Vinci to w większości serial przyzwoity, ale tym razem dostaliśmy jeden ze słabszych odcinków.