Gdy niecałe pół roku temu rozstawaliśmy się z pierwszą częścią 3. sezonu animacji Liga Młodych, nasze apetyty zostały rozbudzone na dobre. Pal już licho, że serial powrócił w doskonałej formie, sprawnie zazębiając całe morze wątków. Chodziło przede wszystkim o to, że ustawiono kolejne podwaliny pod inwazję Darkseida, a zaklęte w czołówce produkcji nawiązanie do zagrożenia ze strony mieszkańców planety Apokolips stało się naprawdę realne. W drugą część obecnej odsłony serii wchodzimy nieco spokojniej, choć dobrych bitek i nowych elementów fabularnych odnajdziemy tu bez liku. Jest też sporo humoru, narracyjne akcenty zostają przesuwane raz po raz, a odwołań do realnego świata w opowieść wkomponowano jeszcze więcej niż do tej pory. Sęk w tym, że dla niezaznajomionego z Young Justice: Outsiders i poprzednimi sezonami animacji widza operowanie wątkami na tak wielką skalę może być i zaletą, i potężną wadą - momentami trudno nadążyć za postaciami, które wyrastają na ekranie jak grzyby po deszczu.  Influence to naprawdę dobre otwarcie drugiej części 3. sezonu - osobiście najbardziej przypadł mi do gustu sposób, w jaki twórcy mniej lub bardziej subtelnie nawiązują do sytuacji geopolitycznej na świecie i zagrożeń technologicznych (Goode Googles jako urządzenia wykorzystywane w procesie handlu metadziećmi). Na forum ONZ bryluje jej sekretarz, Lex Luthor, a medialne przebitki z programu G. Gordona Godfreya ogląda się jak serial Homeland w czasach jego świetności. Równie dobrze jest wtedy, gdy scenarzyści wraz z częścią Ligi Sprawiedliwości wysyłają nas w kosmiczne rejony - walka Supermana i Wonder Woman z Granny Goodness, Big Bardą i Desaadem to już zapowiedź wielkich starć z poplecznikami Darkseida. Powinniście być także zachwyceni humorystycznym usposobieniem Guya Gardnera, czy zgłębianiem położenia Beast Boya, który nawet w medialnym cyrku musi sobie utorować drogę ucieczki. 
Źródło: DC Universe
+14 więcej
W Leverage tempo akcji nieco spada, jednak znakomicie prezentuje się eskapada młodych superbohaterów na terytorium Rosji - okazuje się, że tu też odnajdziemy drużynę herosów, z którą przyjdzie zmierzyć się Artemis i spółce. To bodajże pierwszy z odcinków, który tak dobitnie pokazuje nam, że Halo ma do odegrania w obecnym sezonie kluczową rolę; to jej oczami poznamy zaskakującą tajemnicę jednej z ważnych postaci. Nieźle wypada ni to tytan, ni celebryta Beast Boy, dla którego większym zagrożeniem niż medialna papka staje się coraz mocniej dający o sobie znać kontrakt z Granny Goodness. Niby młode gwiazdy ekranu, a jednak problemy znane wszystkim nastolatkom. Doceńmy też twórców za kontynuację wątku metadzieci; pod wodzą Aqualada herosi tworzą dla nich specjalny ośrodek, w którym miast pompatyczności i sentymentów słychać raczej naturalny śmiech, taki, który rozładuje największą nawet traumę.  W Illusion of Control razem z głównymi bohaterami będziemy obchodzić Święto Dziękczynienia - to dobra okazja, by przyjrzeć się ich obecnemu położeniu, zrozumieć, że ich rozsianie po kraju było konieczne. Taki stan rzeczy zostaje symbolicznie zaklęty w rozmowie Foragera i Cyborga; metafora gąsienicy i motyla to bodajże jedna z najpiękniejszych kwestii, jakie wymyślili scenarzyści produkcji. Sielankowy nastrój przerwą ostatecznie Psimon i Devastation, którzy, jak się okazuje, zaczęli do siebie pałać dość dziwacznym w odbiorze uczuciem. Do naprawdę istotnych z punktu widzenia całej odsłony serii wątków twórcy powrócą dopiero w finałowej sekwencji. Szkoda tylko, że raz jeszcze tak usilnie chcą eksponować emocjonalne bolączki Halo, bądź co bądź jednej z najpotężniejszych postaci w panteonie młodych superbohaterów.  First Impression to z kolei popis Miss Martian i Aqualada - ten drugi coraz śmielej poczyna sobie jako lider grupy. Okazją do zaprezentowania zdolności staje się starcie z insektoidami z The Reach, którzy postanowili opanować małe amerykańskie miasteczko. Cała walka wygląda na ekranie naprawdę dobrze; trwa kilka minut, a mamy okazję śledzić ją także za pomocą... telefonów komórkowych. Warto zwrócić uwagę, że więcej czasu na zaprezentowanie dostaje Blue Beetle, który już w poprzednich odcinkach udowadniał, iż może być jedną z najlepiej napisanych postaci w produkcji. Nie sposób też przejść obojętnie obok zetknięcia herosów z małomiasteczkowymi Amerykanami - jedni i drudzy próbują nawzajem udowodnić sobie swoje racje, a efekt bywa tak komiczny, jak i zatrważający.  Na razie twórcy starają się oszczędnie podchodzić od budowania odwołań do zasadniczej osi fabularnej obecnego sezonu - wpływ na taki obrót spraw ma zapewne fakt, że od tej pory kolejne odcinki będą emitowane pojedynczo co tydzień. Narracyjne paliwo w żadnym stopniu się jednak nie wyczerpało; wręcz przeciwnie, na ekranie mamy okazję oglądać popisy kolejnych młodych bohaterów, a sieć zależności pomiędzy nimi jest jeszcze większa. Cieszy fakt, że odpowiedzialni za animację nie porzucają poszczególnych wątków, by wracać do nich w najmniej spodziewanym momencie. Liga Młodych wraca więc jako wyśmienita układanka, labirynt fabularny, przez który przynajmniej fani komiksów DC powinni poruszać się z wielką przyjemnością. Najbliższe tygodnie pokażą, dokąd zaprowadzi nas cała ta wędrówka - w tej materii na razie mamy wiele powodów do optymizmu. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj