Czternaście lat po objęciu tronu przez Króla Tochstone’a I, który wraz z małżonką, Sabriel Abhorsen, uratował Stare Królestwo i przywrócił Belisare dawną świetność, Lirael z rodu Clayrów nadal nie otrzymała daru Widzenia. Tymczasem na północy kraju, gdzie w niebo pnie się potężny lodowiec Clayrów, to właśnie ten dar, nie zaś wiek sprawia, że dziewczynka staje się kobietą. Dar widzenia przyszłości poprzez lód określa niemalże całe życie Clayrów, jest podstawą ich kultury i drabiny społecznej. Brak jego posiadania jest nie do pomyślenia, tymczasem Lirael bezsilnie przygląda się, jak do młodszych od niej dziewczyn przychodzi dar Widzenia. By dopełnić hańby, Lirael jest również Niewidoczna – żadna Clayra nie ma Widzenia, w którym pojawiłaby się dziewczyna. Sięgając po drugi tom, czytelnik może być nieco skonfundowany, przynajmniej z początku. Całkowicie nowe otoczenie, pozornie niemające nic wspólnego z pierwszą częścią, brak znajomych postaci i znikoma liczba odniesień do reszty świata mogą zadziwiać. Wraz z rozwojem opowieści wrażenie to zaciera się, ale początek przygody i przemyślenia głównej bohaterki mogą wydawać się nużące oraz nieco dziecinne (nawet gdy osiąga już ona słuszny wiek 20 lat). Fabuła rusza nieco do przodu i zaczyna intrygować, gdy Lirael otrzymuje posadę jako jedna z bibliotekarek – nie musząc z nikim rozmawiać, znika między bezkresnymi korytarzami półek, czytając i odkrywając zapomniane poziomy Biblioteki Clayrów. Często niebezpieczne wyprawy (choćby spotkanie i starcie ze Stillkenem) mają również dobre strony - dzięki nim właśnie zyskuje nowego przyjaciela, istotę Wolnej Magii pojawiającą się w kształcie psa (technicznie suki, jak sam mówi) o wdzięcznym imieniu Podłe Psisko. Jak jednak okazuje się w dniu jej 21 urodzin, choć obecne Clayry nie widziały jej przeznaczenia, jej przodkowe doskonale wiedzieli, gdzie powinna się znaleźć i jaki ciężar spadnie na jej barki. Czytaj również: J. Michael Straczynski, twórca „Babilon 5″, zajmie się serialem hard SF „Red Mars” W tym samym czasie, w pozbawionym aury mrozu Belisare, młody książę Sameth, syn króla Touchstoune’a i Sabreil, również boryka się z ciężarem – w jego wypadku ciężarem tym jest starsza siostra, Ellimere, oraz fakt, że ma obowiązki jako członek królewskiego rodu i wybrano go na kolejnego Abhorsena, którym... cóż, raczej nie chce być. Jakby tego było mało, coś niedobrego dzieje się z przyjacielem Sametha. Dlatego zamiast zgodzić się na zagranie jakże zaszczytnej roli Ptaka Świtania w corocznym przedstawieniu, po prostu ucieka, chcąc znaleźć Nicholasa i pozbyć się ciężaru książęcej władzy choć na chwilę. Towarzyszy mu znany już z pierwszej części trylogii opiekun Abhorsenów, Mogget. Potężna istota spętana dźwiękami jednego z dzwonków Abhorsenów znów pojawia się w postaci niewielkiego białego kota. Przeznaczenie splata losy Sametha, Moggeta, Lirael oraz jej Podłego Psiska, sprawiając, że będą musieli stanąć przeciw jednemu z Dziewięciu – potężnej istocie Wolnej Magii, która u zarania dziejów przeciwstawiła się pozostałym, nie chcąc stworzyć Kodeksu i tym samym unormować świata. Najpierw jednak muszą uporać się z własnymi problemami i słabościami oraz odkryć, kim tak naprawdę są i jakie jest ich zadanie. Drugi tom rozwija nieco wiedzę o prawach rządzących światem Starego Królestwa – o Wielkich Kodeksach potężnych Dziewięciu czy Wolnej Magii. Jeśli komuś przypadł do gustu świat stworzony przez Gartha Nixa, będzie zadowolony z pojawiających się w książce odpowiedzi na pytania, które mogły zrodzić się podczas czytania pierwszej części. Raz jeszcze trzeba też zaznaczyć, że choć cykl Nixa można uznać za bardzo dobre fantasy, które powinno zadowolić odbiorcę w każdym wieku, to przystosowane jest do tego, by sięgnęli po nie młodsi ludzie. „Lirael” nie obfituje więc w opisy seksu czy zbyt krwawe wydarzenia, co oczywiście nie psuje odbioru książki. Czytaj również: „Secret Wars” będzie końcem uniwersum MarvelaLirael” jako część trylogii osadzonej w świecie Starego Królestwa nie zawodzi, choć przyznać trzeba, że jest nieco mniej dopracowana od swej poprzedniczki. Co prawda pojawia się większa liczba bohaterów, a świat nabiera barw i życia, ale Podłe Psisko robiące za swoistego familiara do pięt nie dorasta sarkastycznemu Moggetowi. Nieporadność księcia Sametha zdaje się być nieco sztuczna, autorowi nie udało się w postaci rozpalić tej iskry, która sprawia, że bohaterowie części pierwszej są tak wyraźnymi postaciami. W przeciwieństwie do „Sabriel” tom drugi nie zamyka historii, która ciągnąć się będzie w „Abhorsen”. Brakuje nieco rozleglejszego opisu Clayrów i ich życia, kultury opartej na przewidywaniu przyszłości oraz związków z Kodeksem. Czasem ma się wrażenie, jakby autor zakładał, że czytelnik doskonale orientuje się już w świecie przedstawionym, i nie widział sensu w tym, by mu go przybliżyć. Mimo tych drobnych wad książka naprawdę warta jest przeczytania, a jeśli ktoś już to zrobił, trzeci tom będzie pozycją obowiązkową.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj