Loch Ness to tegoroczny brytyjski serial kryminalny, którego akcja rozgrywa się w pobliżu legendarnego jeziora. Pilot jest bardzo bezpieczny, jednak sama historia zdaje się mieć potencjał na więcej.
Główną bohaterką jest Annie Redford (Laura Fraser), którą poznajemy jako przeciętną policjantkę prowadzącą przeciętne, nieco nudne życie. Żyjąc w małym zabobonnym miasteczku, nie ma wiele do roboty, zatem gdy pewnego dnia na plaży pojawiają się zwierzęce kości i wnętrzności, Annie musi rozpocząć poszukiwania podrzucających je żartownisiów. Wśród padliny znajduje się jednak ludzkie serce, co prowadzi wszystkich do zastanawiania się – kto jest ofiarą? Na domiar złego, u podnóża góry odnalezione zostaje ciało lokalnego nauczyciela muzyki. Czyżby te zbrodnie miały coś wspólnego? Policja rozpoczyna śledztwo.
Brytyjski miniserial liczy zaledwie 6 odcinków, a pierwszy z nich rozpoczyna się dość powoli. Pilot ma za zadanie delikatnie wprowadzić widza w akcję, dostatecznie zapoznać z głównymi bohaterami i zbudować pewien klimat tajemnicy i niepokoju, który powinien przytrzymać przy ekranie na dłużej. Z tego wszystkiego wydaje się, że historia rozpoczyna się nie jak kryminał, a jak produkcja obyczajowa, w związku z czym nie można jeszcze mówić o jakimkolwiek napięciu. Główna bohaterka bardziej niż policjantką jest na razie matką i żoną, a obok jej wątku, na pierwszy plan wysuwa się wątek nastoletniej córki. Trudno jeszcze wczuć się w fabułę – pilotowy odcinek nie jest mocnym wejściem w serial, co początkowo może zniechęcić. Sama historia jednak zarysowana jest dość ciekawie i liczę, że kolejne epizody jeszcze ją rozkręcą.
Laura Fraser gra kobietę, która znalazła się w niecodziennej sytuacji. Przyzwyczajona do błahych spraw kryminalnych, musi stawić czoła pierwszemu morderstwu w swojej karierze, a na dodatek kolejne poszlaki wskazują, że po miasteczku grasuje seryjny morderca. Postać Annie wydaje się na razie kompletnie zaskoczona tym, co się dzieje, nieco wycofana i prawdopodobnie przestraszona bardziej niż sam widz. Śledztwo jeszcze się nie rozpoczęło, ale podświadome poszukiwanie sprawców owszem – podejrzany wydaje się każdy i teraz to właśnie jej zadaniem będzie odkrycie prawdy. Annie towarzyszy nadkomisarz Lauren Quigley (Siobhan Finneran), która wzbudza respekt tak duży, że onieśmiela swoich podwładnych. Nie można jeszcze mówić o szczególnych interakcjach między bohaterkami – pierwszy odcinek serialu stara się zarysować problem dość szeroko, w związku z czym jest niekonkretny i mało wyrazisty. Na razie jednak jest to uzasadnione, w związku z czym można przymknąć na to oko i poczekać na dalszy rozwój sytuacji.
Stałym elementem odcinka jest przede wszystkim woda. Osadzenie akcji wokół tajemniczego jeziora Loch Ness wpływa na klimat produkcji i z pewnością sprzyja jej warstwie wizualnej. Mamy tu do czynienia z pięknymi krajobrazami, a poszczególnym scenom towarzyszy subtelna, zimna muzyka. Nastrój małomiasteczkowości i odcięcia od cywilizacji rzeczywiście czuć od początku, co wypada dobrze. Wśród ujęć mamy również te nieco bardziej mroczne, gdy pojawiają się martwe ciała i krew. Sam tytuł sprawia, że chce się go powiązać ze znanym nam wszystkim potworem, jednak bestia pojawia się w serialu tylko za sprawą wypowiedzi przewodnika wycieczki i nic nie wskazuje na to, by miała jakiś związek z fabułą. Widać wyraźnie, że głównym potworem jest tutaj człowiek.
Loch Ness rozpoczyna się raczej przeciętnie i łagodnie, na czym jeszcze nie korzysta żaden z bohaterów. Po pierwszym odcinku wiemy jedynie, kto padł ofiarą zbrodni i jak na tę wieść reagują kolejni podejrzani mieszkańcy. Zadaniem Annie będzie doprowadzenie tej sprawy do końca, jednak na razie ona sama zupełnie zlewa się z tłumem, przybierając pozycję obserwatora. Fakt, że podjęto tyle wątków jednocześnie, zaznacza jednak jeszcze inną ważną kwestię - to nie tylko morderstwo będzie się tutaj liczyło, a mieszkańcy miasteczka prawdopodobnie skrywają więcej sekretów, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Pierwszy odcinek oceniam na 6/10 i czekam na dalszy rozwój akcji.