Dziwna sprawa: zarówno w przypadku pierwszego filmu z cyklu, czyli Snow White and the Huntsman, stanowiącego retelling klasycznej baśni, jak i jego kontynuacji, The Huntsman: Winter's War, na stołku reżysera sadzano debiutantów, dla których były to pierwsze filmy długometrażowe. Najpierw Rupert Sanders, później Cedric Nicolas-Troyan kinowe doświadczenia zbierali od razu na planach blockbusterów z wielomilionowymi budżetami i gwiazdami Hollywood w obsadzie, a ich dodatkowym zadaniem było zbudowanie nowego, oryginalnego świata fantasy, wedle zapowiedzi producentów docelowo mającego dorównywać Śródziemiu. Cóż, nie wyszło za pierwszym razem, nie wyszło i za drugim, przy czym trzeba tu oddać filmowcom sprawiedliwość i podkreślić, że w warstwie kreacji stworów czy lokacji spisali się wyśmienicie, podobnie radząc sobie z tworzeniem nowych ras i postaci. W Łowcy… urzeka wcielający się w tytułową rolę Chris Hemsworth, pokazujący tu między innymi talent komediowy, ale także choćby krasnoludy, obu płci – dynamika ich relacji i w ogóle cała koncepcja stosunku krasnoludów do krasnoludzic to niewątpliwa ozdoba filmu. Można również zachwycać się pomysłem na gobliny, naprawdę świeżym na polu fantasy – i właśnie w takich szczegółach widać, że w ekipie byli ludzie kreatywni, świetnie znający gatunek i potrafiący coś do niego wnieść. Zresztą w dodatkach do wydania Blu-ray trochę o tym świecie powiedziano, choć też nie za wiele – raz, że dodatków niewiele, a dwa, że skupiono się w nich na obsadzie.
fot. Filmostrada
Problem w tym, że Łowca i Królowa Lodu to obraz, który nie ma nam niczego do opowiedzenia. Ot, kolejna historyjka o wielkiej miłości i złej potężnej istocie (tytułowa Królowa Lodu), która sama rozczarowana jest miłością i postanawia z nią walczyć, co objawia się na przykład idiotycznymi przemówieniami w stylu: W moim królestwie jest tylko jedno prawo – nie wolno kochać. Nawet Emily Blunt niewiele zrobić mogła z taką rolą, bo też trudno dobrze zagrać jednowymiarową postać, która albo patrzy na kogoś groźnie, albo robi smutne oczka. Podobny problem miała zresztą Charlize Theron, która wprawdzie jako Ravena ponownie wyglądała zjawiskowo, ale do zagrania miała niewiele. To samo dotyczyło też Jessiki Chastain. A szkoda – twórcy mieli trzy świetne aktorki, których potencjału w żaden sposób nie potrafili wykorzystać. W sumie więc dostajemy film świetny w warstwie kreacji, ale mierny, jeżeli chodzi o historię, która jest ckliwa, sztampowa i po prostu nieciekawa. W efekcie też zawodzi część obsady, która po prostu nie dostaje narzędzi, by pokazać coś ciekawego. Ale… Ale Łowca i Królowa Lodu może się mimo to podobać, właśnie ze względu na tło, Hemswortha, krasnoludy i dobry humor, ze względu na obietnicę większego świata. PS Wydanie Blu-ray zawiera wersję filmu rozszerzoną o… trzy minuty. Przyznam, że nie widzę różnicy. No url
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj