Ludzie i bogowie nadal mogą się podobać dzięki sprawnej realizacji. Zalety premierowych odcinków nie były przypadkiem. Nadal reżysersko jest to prowadzone ciekawie, nie tak sztampowo jak Wojenne dziewczyny, a eksperymenty ze zdjęciami nadają temu bardziej jakościowego wyglądu. Udaje się osiągnąć coś, co w serialach TVP jednak było rzadkie z uwagi na określoną konwencję, więc to zdecydowanie plus tej produkcji. Nawet nieźle to wygląda przy scenach akcji, które w połączeniu z dynamiczną muzyką są lepsze niż we wszystkich poprzednich serialach o tej tematyce razem wziętych. Nadal jednak są też te same problemy. Kolejne odcinki nie poprawiły sytuacji z bohaterami, którzy wciąż są stereotypowi. Obaj panowie, czyli Dager i Onyks, kompletnie się nie rozwijają. Są sztywno wpisani w schemat bohaterów walczących ze złem wcielonym i, póki co, nie widać światełka w tunelu, które pozwoliłoby wierzyć w zmianę. Te postacie potrzebują bardziej ludzkiego wyrazu, charakteru i emocji, bo tak mamy bohaterów troszkę nudnych, aczkolwiek spełniających poprawnie swoje role. Dobrze, że nie pokazują bojowników jako rycerzy bez skazy, bo jednak zabijają bez mrugnięcia okiem, także potencjalnych zdrajców, ale to za mało, by wyciągnąć ich z tego schematycznego scenariusza. Przez to jest to zmarnowana szansa, bo nawet, jeśli mamy sytuację, w której Onyks w pewnej chwili waha się przed wykonaniem egzekucji, nic za tym nie idzie. Twórcy nie chcą wejść w emocje tych bohaterów i pokazać ich dylematy moralne związane z powolną utratą człowieczeństwa dla szczytnego celu.
+9 więcej
Trudno jednak narzekać na formę opowiadanej historii, bo Bodo Kox wyciąga z tego naprawdę maksimum. W scenach na Pawiaku z 3. odcinka sprawnie i z pomysłem buduje atmosferę niepokoju, w której nie brak napięcia, a w wątku zdrajcy z 4. odcinka czy przesłuchiwania jego podwładnych potrafi nadawać temu sensu, tempa i znaczenia dla całej historii. Dzięki temu oba odcinki ogląda się dobrze, lekko i z odpowiednią dawką emocji oraz zainteresowania.  W tym wszystkim problem nadal polega na tym, że nie ma tutaj określonego celu fabularnego. Walka Onyksa i Dagera jest prowadzona dla samej walki. Nie ma żadnego spersonifikowanego czarnego charakteru, nie ma w tym ładunku osobistego, który potrafiłby zaangażować w opowieść. To problem, bo naziści to nadal bezosobowe zło, a wszystko polega na walce z nim, bo tak. To zbyt powierzchowny cel, który na dłuższą metę może przestać angażować. Tutaj trzeba rozwinąć ten motyw i dać coś, co nada temu głębszego sensu, bo na razie go brak. Ludzie i bogowie pomimo scenariuszowych wad ogląda się dobrze. Rzekłbym, że nawet lepiej niż Wojenne dziewczyny i Czas honoru, bo jest to lepiej zrealizowane i do tego w poważniejszej konwencji. Jest jednak jeszcze potencjał do poprawy i zrobienia o wiele lepszego serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj