Czwórka starych przyjaciół – Lex, Joel, Gus i Cobi -  przylatuje na Belize, by świętować wczesną emeryturę piątego członka ich niegdysiejszej paczki. Milo jest tym, któremu się poszczęściło, który w ciągu jednego dnia stał się właścicielem wspaniałej willi tuż przy plaży i który ma z pewnością jakiś ukryty cel w sprowadzeniu swoich kumpli w jedno miejsce. Tak przynajmniej zdaje się reszcie, gdy coraz dziwniejsze zachowania Milo zaczynają ekipie przeszkadzać, a wokół zaczynają dziać się coraz trudniejsze do wytłumaczenia rzeczy. Wszystko zmierza jednak do pewnego wyjaśnienia, gdy nagle w willi pojawia się mały człowieczek w garniturze z maską kota na głowie i zabija Milo strzałem w głowę. Reszta znajomych ma 24 godziny na odnalezienie łódki, którą tego popołudnia porwali i porzucili wraz ze swoim bogatym przyjacielem. Tym samym streściłem cały pierwszy odcinek Mad Dogs, nie sposób jednak mówić o tej historii bez głównego wątku serialu Crisa Cole’a i Shawna Ryana. Pierwszy odcinek jest bardzo rozwleczonym wstępem do znacznie większej historii. Niepotrzebnie rozwleczonym zresztą, łapiącym na dodatek widza na cliffhangerowy haczyk, jednak wymuszone jest to przede wszystkim sposobem zamawiania seriali przez portal Amazon, który najpierw produkuje pilota poddawanego pod głosowanie użytkowników, po czym zapada decyzja, czy zamawiać cały sezon. Przez to serial, który wygląda jak z najwyższej półki, sprawia wrażenie tworzonego jako wieczorny midseasonowy zapychacz w którejś z ogólnodostępnych stacji. Zresztą wygląd jest rzeczywiście kluczową sprawą pilotowego odcinka. Zrealizowany z rozmachem i ogromną pieczołowitością, potrafi zachwycić przede wszystkim kolorami i scenografią – bardzo bogatą, lecz wyrafinowaną i prostą. Szczególnie ciekawie miesza się ten styl z bardzo wulgarną tematyką, pełną seksu, przekleństw i krwi. Kamera łapie w każdym kącie jakiś detal, wyciąga co ważniejsze reakcje bohaterów i nie ucieka od niewygodnych lub trudnych do ugrania kwestii. No url A do zagrania jest tu rzeczywiście sporo. Czwórka bohaterów różni się od siebie diametralnie – każdy wykonuje inny zawód, jest na innym życiowym etapie, ma inne podejście do różnych spraw. Ich starcie wywołuje spięcia, zanim w ogóle dojadą do willi, w której wydarzy się tragedia. Ponadto raz za razem poddawani są kolejnym wyzwaniom, z czego najważniejsze - i na szczęście najlepiej zrealizowane - jest ostatnie 10 minut, które szokują niekoniecznie zaskakującymi wydarzeniami, bo zalążki fabuły Mad Dogs znamy, lecz właśnie świetną aktorską robotą, która niezwykle uwiarygadnia dość absurdalne zdarzenia. Najbardziej brylują tutaj Steve Zahn oraz Romany Malco, którzy są nadzwyczajni w tych najciekawszych scenach. Ulepienie obsady z aktorów ze sporym dorobkiem komediowym to zresztą strzał w dziesiątkę, bowiem ich talent sprawdza się w tej czarnej komedii fantastycznie. Raz za razem słyszymy zabawne żarty i widzimy slapstickowe skecze, by momentalnie przejść w bardzo ważne tematy, jak zdrada czy zazdrość, a ostatecznie oglądać sceny jak z bardzo brutalnego kryminału, gdzie mózg rozbryzguje się na ścianach, a bohaterowie toną w hektolitrach krwi. Spodziewam się, że pilot jest najmniej interesującym odcinkiem, bowiem dopiero teraz zacznie się zabawa. Bohaterowie postawieni są pod ścianą, muszą ratować własną skórę i walczyć nie tylko z mafią, ale także z policją oraz czasem, który działa na ich niekorzyść. Czwórka kompletnie różnych indywiduów będzie musiała współpracować, by jakoś przeżyć. Brzmi świetnie.  
Premiera serialu Mad Dogs w środę 30 marca o godz. 22:00 w AXN. Kolejne odcinki w każdą środę o 22:00
Źródło: AXN
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj