Madam Secretary jest pod każdym względem serialem innym i lepszym niż w pierwszej serii. Twórcy świetnie rozwijają wątki sezonu, zachowując pełną ciągłość fabularną i oferując sporą dawkę napięcia.
Oba recenzowane odcinki Madam Secretary działają tak dobrze jak cały sezon, bo twórcy nie starają się wymyślać niestworzonych perypetii, z którymi Elizabeth poradzi sobie w mgnieniu oka, jak to bywało w poprzedniej serii. Czerpią pełnymi garściami z tego, co dzieje się w rzeczywistości, i starają się manipulować tymi wydarzeniami, by dodać im dramatyzmu i werwy. Dlatego każdy wątek polityczny działa perfekcyjnie, oferuje emocje, napięcie i dobry rozwój fabularny.
Wprowadzenie Kuby jest jednym z tych motywów. I nawet nie przeszkadza szczególnie komplikacja z panią, która powinna wrócić do USA, by stanąć przed obliczem sprawiedliwości, bo twórcy to też wykorzystują wręcz perfekcyjnie. Pokazują, jak wprowadzić schemat i manipulować nim tak, by poruszyć kwestie ważne i działające na widzów - szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Odwołanie się do kwestii zabicia czarnoskórych nastolatków, o których głośno w mediach, zadawanie trudnych pytań i pokazywanie, że można zrobić to subtelnie, ze smakiem i mądrze... Brawa.
Najlepszym wątkiem jest rywalizacja Elizabeth, Jacksona ze Sterlingiem. Zalążki tego były budowane ładnie przez kilka odcinków, by teraz wyprowadzić widzów na prawdziwą wojnę. Dostajemy coś, co zapewnia sporo frajdy - knucie, intrygi i próby zniszczenia człowieka w sposób skuteczny i dający widzom satysfakcję. Jednocześnie nie ma w tym nic szczególnie oryginalnego czy odkrywczego, bo oparte jest to na ogranych motywach, ale ogląda się tutaj to świetnie.
Wątek Rosji powoli się rozwija i wiemy, że ma on największy ogień. Z jednej strony rola młodego szpiega szybko się kończy, a łatwość zdobycia danych być może jest trochę naciągana, ale wszystko idzie w ciekawym kierunku. Z drugiej strony - szczególnie gdy dochodzimy do ostatecznego potwierdzenia ataku Rosji na Stany Zjednoczonych, okazuje się mieć to potencjał na coś wielkiego, bo odpowiedź w cliffhangerze jest spektakularna i musi zaowocować gigantycznym napięciem oraz emocjami w kolejnych odcinkach. Za to też ten sezon ma dużego plusa. Scenarzyści dobrze opowiadają te historie i potrafią dawkować emocje.
W tym wszystkim gorzej wypadają wątki obyczajowe. Zachowanie Henry'ego na Kubie i trochę przesadzony stosunek do córki są najsłabszym elementem obu odcinków. Być może nawet jego stosunek do Dimitriego jest trochę zbyt wyidealizowany. To, że z bezwzględnością go zmusił do współpracy, pozwoliło rozwinąć jego postać, a teraz wracamy do punkty wyjścia. Henry jest Panem Perfekcyjnym na każdym polu, a to robi się trochę nudne.
Madam Secretary to świetny serial w tym sezonie. Nadal jest prosty, ale tym razem stanowi świetną rozrywkę czerpiącą z prawdziwych politycznych wydarzeń i ogląda się go świetnie.