Trzynasty odcinek oferuje odpowiednie zakończenie dla wszystkich wątków tego sezonu, jednocześnie końcówką zasiewając ziarenka nowych historii, które przy odpowiedniej pielęgnacji mogą wyrosnąć na jeszcze lepsze od tych dotychczasowych. Bohaterowie w końcu docierają do końca epickiego zadania, które ma na celu przywrócenie magii, ale twórcy nie obierają linii najmniejszego oporu i potrafią zaskoczyć, urozmaicając seans. The Magicians starają się rozszyfrować ukryte informacje w książce, które pomogą im dotrzeć do zamku i przywrócić magię. Tym sposobem docierają do kobiety imieniem Callie, która zbudowała wspomniany obiekt i doskonale wie gdzie on się znajduje. Dzięki temu dostajemy całą historię powstania zadania oraz kluczy, co nadaje temu odpowiedniej wiarygodności, a przy tym potrafi zaciekawić. W umiejętny sposób połączono to również z grecką mitologią, co powoduje uatrakcyjnienie świata przedstawionego. Wcześniej wspomniana kobieta oferuje bohaterom częściową pomoc, ze względu na jej dawną miłość, jednakże najważniejsze pozostawia w ich rękach. Podobać się może co zrobiono tutaj z postacią Quentina. W końcu bohater ten prezentuje się tak, jak powinien od samego początku. Jest pewny siebie, nie sprawia wrażenia nierozgarniętego i ciamajdowatego. Wyraźnie teraz widać, jaki wpływ na niego miało zadanie, przygotowując go właśnie na ten konkretny moment nam zaprezentowany. Działa to dobrze z takim zapleczem fabularnym, a takiego Quentina chciałoby się widzieć na ekranie dużo częściej. Aczkolwiek można przypuszczać, iż w nadchodzącym sezonie zobaczymy jeszcze inne jego wcielenie, patrząc na wydarzenia z końcówki odcinka. Bardzo ciekawe rozwinięta została tutaj również historia Julii. Przybywa do niej wysłanniczka bogów, która wyjawia jej, iż ta wykonała zadanie powierzone jej przez Panią Podziemia i przemieniła iskrę boskiej mocy w płomień, stając się pełnoprawną boginią. Opuszcza więc ona swoich towarzyszy, aby udać się na „szkolenie” przygotowawcze do pełnienia swojej roli. Dzięki temu dostajemy emocjonalną scenę pomiędzy Julią i Quentinem, która ukazuje uczucie między nimi lepiej, niż wszystko, co do tej pory nam serwowano w związku z tymi bohaterami. Zakończenie wątku Julii wywołuje jednak mieszane uczucia. Z jednej strony pozostała ona sobą, pomimo zmiany, jaka w niej zaszła i nie była w stanie porzucić swoich przyjaciół w potrzebie. Z drugiej natomiast, straciła ona to, co sprawiło, iż była ona jedną z ciekawszych postaci w obecnym sezonie. Zabrakło w tym wszystkim jakiejś widowiskowej potyczki w jej wykonaniu lub czegoś, co by ukazało w pełni jej potęgę. Ciężko również określić, w jakim kierunku zostanie ona rozwinięta w czwartym sezonie, czy twórcy mają pomysł na dalszy jej rozwój w interesującą stronę, czy raczej znów zostanie zepchnięta na drugi plan, by działać w tle. Do końca zostaje również doprowadzony wątek Królowej Wróżek. Dobrze zobrazowano skutki drogi, jaką przebyła ta bohaterka. Z antagonistki wyrosła ona na sojuszniczkę bohaterów, jednocześnie zachowując swoją dostojność i grację. Nie inaczej jest i w finale, gdzie decyduje się ona na radykalny krok, jednak nadal posiadając wyższość nad swoimi oprawcami. Kulminacja całego wątku przewodniego trzeciego sezonu również jest satysfakcjonująca. Nie wszystko rozgrywa się w sposób oczekiwany, tak jak moglibyśmy przypuszczać. To, w jaki sposób została przywrócona magia oraz skutki wydarzeń, które miały miejsce w Blackspire, stawiają bohaterów w podobnej sytuacji jak po finale drugiej serii, jednakże tym razem do braku magii dochodzą dodatkowe czynniki, które mogą stanowić dobry budulec wciągających wydarzeń. Oczywistością był fakt uwolnienia istoty zamkniętej w zamku, która sieje postrach nawet wśród bogów, co stanowi z niej intrygującego przeciwnika, całkowicie innego od wszystkich dotychczasowych. Pod względem technicznym również epizod prezentował się naprawdę dobrze. Efekty specjalne podczas lotu bohaterów do Blackspire były dopracowane i nie raziły sztucznością, a przygrywające w tle Jagwar od SHELLS nadało odpowiedniego klimatu tworząc świetną mieszankę. Podobnie zadziałał kawałek One Way Or Another w ostatnich minutach odcinka. The Magicians kończy sezon solidnym odcinkiem, który oferuje rozrywkę na wysokim poziomie. Trzecia seria, w której było najmniej magii, paradoksalnie okazała się tą najlepszą i najbardziej dopracowaną. W ciekawy sposób rozwinięto bohaterów, wprowadzono nowych, którzy również posiadali odpowiednią charyzmę i potrafili zaciekawić. Fabuła była spójna i przemyślana, prowadząc do kulminacji bez większych potknięć. Udało się również dużo lepiej ukazać emocje oraz relacje pomiędzy bohaterami, choć nie wszystkie. Na koniec, jak to produkcja ta ma w zwyczaju, dostajemy cliffhanger, który skutecznie rozpala ciekawość i zaostrza oczekiwania na kolejny sezon, na który przyjdzie nam poczekać niemal rok.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj