Magicy: sezon 3, odcinek 13 (finał sezonu) – recenzja
Finał 3. sezonu The Magicians utrzymuje poziom zaprezentowany przez poprzednie odsłony. Doprowadza wątki do końca, oferując po drodze ciekawe i zaskakujące zagrania, co przekłada się na solidną rozrywkę.
Finał 3. sezonu The Magicians utrzymuje poziom zaprezentowany przez poprzednie odsłony. Doprowadza wątki do końca, oferując po drodze ciekawe i zaskakujące zagrania, co przekłada się na solidną rozrywkę.
Trzynasty odcinek oferuje odpowiednie zakończenie dla wszystkich wątków tego sezonu, jednocześnie końcówką zasiewając ziarenka nowych historii, które przy odpowiedniej pielęgnacji mogą wyrosnąć na jeszcze lepsze od tych dotychczasowych. Bohaterowie w końcu docierają do końca epickiego zadania, które ma na celu przywrócenie magii, ale twórcy nie obierają linii najmniejszego oporu i potrafią zaskoczyć, urozmaicając seans.
The Magicians starają się rozszyfrować ukryte informacje w książce, które pomogą im dotrzeć do zamku i przywrócić magię. Tym sposobem docierają do kobiety imieniem Callie, która zbudowała wspomniany obiekt i doskonale wie gdzie on się znajduje. Dzięki temu dostajemy całą historię powstania zadania oraz kluczy, co nadaje temu odpowiedniej wiarygodności, a przy tym potrafi zaciekawić. W umiejętny sposób połączono to również z grecką mitologią, co powoduje uatrakcyjnienie świata przedstawionego. Wcześniej wspomniana kobieta oferuje bohaterom częściową pomoc, ze względu na jej dawną miłość, jednakże najważniejsze pozostawia w ich rękach.
Podobać się może co zrobiono tutaj z postacią Quentina. W końcu bohater ten prezentuje się tak, jak powinien od samego początku. Jest pewny siebie, nie sprawia wrażenia nierozgarniętego i ciamajdowatego. Wyraźnie teraz widać, jaki wpływ na niego miało zadanie, przygotowując go właśnie na ten konkretny moment nam zaprezentowany. Działa to dobrze z takim zapleczem fabularnym, a takiego Quentina chciałoby się widzieć na ekranie dużo częściej. Aczkolwiek można przypuszczać, iż w nadchodzącym sezonie zobaczymy jeszcze inne jego wcielenie, patrząc na wydarzenia z końcówki odcinka.
Bardzo ciekawe rozwinięta została tutaj również historia Julii. Przybywa do niej wysłanniczka bogów, która wyjawia jej, iż ta wykonała zadanie powierzone jej przez Panią Podziemia i przemieniła iskrę boskiej mocy w płomień, stając się pełnoprawną boginią. Opuszcza więc ona swoich towarzyszy, aby udać się na „szkolenie” przygotowawcze do pełnienia swojej roli. Dzięki temu dostajemy emocjonalną scenę pomiędzy Julią i Quentinem, która ukazuje uczucie między nimi lepiej, niż wszystko, co do tej pory nam serwowano w związku z tymi bohaterami. Zakończenie wątku Julii wywołuje jednak mieszane uczucia. Z jednej strony pozostała ona sobą, pomimo zmiany, jaka w niej zaszła i nie była w stanie porzucić swoich przyjaciół w potrzebie. Z drugiej natomiast, straciła ona to, co sprawiło, iż była ona jedną z ciekawszych postaci w obecnym sezonie. Zabrakło w tym wszystkim jakiejś widowiskowej potyczki w jej wykonaniu lub czegoś, co by ukazało w pełni jej potęgę. Ciężko również określić, w jakim kierunku zostanie ona rozwinięta w czwartym sezonie, czy twórcy mają pomysł na dalszy jej rozwój w interesującą stronę, czy raczej znów zostanie zepchnięta na drugi plan, by działać w tle.
Do końca zostaje również doprowadzony wątek Królowej Wróżek. Dobrze zobrazowano skutki drogi, jaką przebyła ta bohaterka. Z antagonistki wyrosła ona na sojuszniczkę bohaterów, jednocześnie zachowując swoją dostojność i grację. Nie inaczej jest i w finale, gdzie decyduje się ona na radykalny krok, jednak nadal posiadając wyższość nad swoimi oprawcami.
Kulminacja całego wątku przewodniego trzeciego sezonu również jest satysfakcjonująca. Nie wszystko rozgrywa się w sposób oczekiwany, tak jak moglibyśmy przypuszczać. To, w jaki sposób została przywrócona magia oraz skutki wydarzeń, które miały miejsce w Blackspire, stawiają bohaterów w podobnej sytuacji jak po finale drugiej serii, jednakże tym razem do braku magii dochodzą dodatkowe czynniki, które mogą stanowić dobry budulec wciągających wydarzeń. Oczywistością był fakt uwolnienia istoty zamkniętej w zamku, która sieje postrach nawet wśród bogów, co stanowi z niej intrygującego przeciwnika, całkowicie innego od wszystkich dotychczasowych.
Pod względem technicznym również epizod prezentował się naprawdę dobrze. Efekty specjalne podczas lotu bohaterów do Blackspire były dopracowane i nie raziły sztucznością, a przygrywające w tle Jagwar od SHELLS nadało odpowiedniego klimatu tworząc świetną mieszankę. Podobnie zadziałał kawałek One Way Or Another w ostatnich minutach odcinka.
The Magicians kończy sezon solidnym odcinkiem, który oferuje rozrywkę na wysokim poziomie. Trzecia seria, w której było najmniej magii, paradoksalnie okazała się tą najlepszą i najbardziej dopracowaną. W ciekawy sposób rozwinięto bohaterów, wprowadzono nowych, którzy również posiadali odpowiednią charyzmę i potrafili zaciekawić. Fabuła była spójna i przemyślana, prowadząc do kulminacji bez większych potknięć. Udało się również dużo lepiej ukazać emocje oraz relacje pomiędzy bohaterami, choć nie wszystkie. Na koniec, jak to produkcja ta ma w zwyczaju, dostajemy cliffhanger, który skutecznie rozpala ciekawość i zaostrza oczekiwania na kolejny sezon, na który przyjdzie nam poczekać niemal rok.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Maciej LehmannDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat