Kolejne odcinki The Magicians doprowadzają naszych bohaterów do punktu kulminacyjnego tego sezonu. Większość wątków zostało domkniętych. Cały odcinek finałowy zaprezentuje nam rozstrzygnięcie epickiego zadania powierzonego Quentinowi i spółce.
Jedenasty epizod na ostatniej prostej przed finałem zabiera nas w podróż do Ziemi-23, z którą już mieliśmy do czynienia, gdy Quentin i Julia postanowili porozmawiać z Alice-23. Całość zbudowana została wokół dość niekonwencjonalnej pary w tym serialu, a mianowicie Julii i Joshu. Zostają oni przeniesieni do Tesla Flexion przez Josha z dwudziestej trzeciej Pętli, który prosi ich o pomoc w pokonaniu Bestii. Odskocznia tego typu działa zaskakująco dobrze, odrywając nas w pewnym stopniu od dotychczasowych wydarzeń, ale jednocześnie, dając wyraźnie znać, iż nie jest to zapychacz, a ukazane wydarzenia mają spore znaczenie. Cieszy fakt, że twórcy starają się urozmaicać seanse takimi zagraniami, aniżeli robić wszystko na jedno kopyto.
W alternatywnej rzeczywistości, do której przybywają bohaterowie, po raz kolejny otrzymujemy powrót dawno niewidzianej osoby, a prócz tego dostajemy całkowicie odmienne kreacje dobrze już nam znanych postaci. Powrót Mariny to bardzo miła niespodzianka ze strony twórców, ponieważ stanowiła ona jeden z ciekawszych charakterów w całej palecie osobowości w tym serialu, a Kacey Rohl na ekranie prezentuje się bardzo dobrze. Fabuła rozwija się raczej bez większych zaskoczeń, oferując nam trochę inną i znacznie przyspieszoną wersję zmagań z antagonistą pierwszego sezonu. Mamy okazję zobaczyć również Quentina w innym wydaniu, w którym w końcu wydaje się choć trochę interesujący. Wisienką na torcie są popkulturowe smaczki i odniesienia.
Mimo szybkiej akcji i znacznej skrótowości odcinek nie charakteryzuje się chaosem. Jest przemyślany i konsekwentnie prowadzi nas do samego końca, oferując interesujące rozwiązania. Po pierwsze dostajemy drobne wskazówki, które dają nam pogląd na to, co może nas czekać w finale sezonu. Po drugie bohaterowie zdobywają kolejny klucz, będąc już o krok od przywrócenia magii. Po trzecie postaci z Ziemi-23 postanawiają udać się z powrotem z Julią i Joshem, co bez wątpienia zostanie ciekawie rozwinięte w przyszłości.
Dwunasty odcinek rozpoczyna się od szybkiego streszczenia dotychczasowych bohaterów od samego początku, dla Penny’ego-23. Dalej już mamy standardowy podział na dwie płaszczyzny: Fillory i świat realny. Jeżeli chodzi o ten pierwszy, to Margo, Eliot i Fen stają do politycznej batalii z Tickiem o tron. Całość została zachowana w humorystycznej konwencji, gdzie obaj panowie prześcigają się w składaniu obietnic przedwyborczych, aby zdobyć poparcie mieszkańców. Ostatecznie rozstrzygnięcie tego pojedynku jest miłym zaskoczeniem, po raz kolejny doceniajemy postać, która zazwyczaj nie była tak mocno eksploatowana. Zagranie to było sprytnym planem bohaterów na zdobycie władzy, co było niezbędnym warunkiem utworzenia sojuszu z Królową Wróżek, która jest w posiadaniu ostatniego z siedmiu kluczy. W rozwiązaniu tego wątku również nie brakuje niespodziewanych zagrań, które stanowią dobry materiał na rozwój w dalszej historii.
Pozostała grupa bohaterów stara się dowiedzieć, co czyha na nich w Zamku na Krańcu Świata, do którego będą musieli się udać, aby odblokować magię. Alice postanawia udać się do Biblioteki po informacje, jednak jak się szybko okazuje, ma ona również swoją własną misję związaną z przywróceniem magii. Skutkiem tego jest kolejna poważna rozmowa pomiędzy Alice a Quentinem. Ukazuje ona pewne zmiany, jakie w nich zaszły, ale to jeszcze zbyt mało, by naprawić tych dwoje i nadać im odpowiedniego wyrazu, który zaciekawiłby widzów i zmienił sposób postrzegania tych osobników.
Najciekawiej w obu odcinkach bez wątpienia wypada Julia. Postać ta w ostatnim czasie mocno się rozwinęła i z przeciętnej, majaczącej w tle bohaterki, wysunęła się naprzód, ukazując swój potencjał. Zrobienie z niej bogini pozwoliło na nowo tchnąć w nią życie i dać jej istotny wkład w wydarzenia. Z każdą kolejną udzieloną pomocą, jej siła rosła, a teraz stała się prawdopodobnie pełnoprawną boginią. Zapewne odegra ona kluczową rolę w finale sezonu, stanowiąc najsilniejsze ogniwo wśród grona postaci.
Na wyróżnienie zasługuje także scena kończąca odcinek, w której Quentin postanawia odwiedzić swojego ojca. Twórcom udaje się tutaj uchwycić piękny obrazek, przepełniony emocjami, co nie zdarza się w tym serialu zbyt często. W przypadku głównego bohatera była chyba to jedna z najbardziej emocjonalnych chwil w produkcji, a Jason Ralph stanął na wysokości zadania, bez problemu odnajdując się w takiej sytuacji.
Ostatnie dwa odcinki
The Magicians przed finałem utrzymują solidny poziom z poprzednich odsłon serialu. Dostarczają nam zajmującą fabułę, interesujący rozwój postaci oraz miejscami zaskakujące zagrania. Do tego dochodzą dobrze ukazane emocje oraz powroty znanych postaci, które mogłyby wskazywać na zbliżający się koniec serialu, ale na szczęście otrzymał zamówienie czwartego sezonu. Oby ten dobry poziom został zachowany w finale, który bez wątpienia przyniesie wiele zaskakujących zwrotów akcji, tak jak to miało miejsce do tej pory.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h