Mały topór jest nową, atrakcyjną propozycją dostępną w HBO GO. Za reżyserię serii odpowiada bowiem Steve McQueen, twórca takich filmów, jak Głód czy Wstyd, laureat Oscara za produkcję Zniewolony. 12 Years a Slave. Mały topór jest antologią, na którą składają się filmy ukazujące różnego rodzaju doświadczenia karaibskiej społeczności zamieszkującej Londyn. Dwie pierwsze historie rozgrywają się w latach 60. i 70., znacznie różnią się jednak nastrojem i poruszaną tematyką. Obie opowieści – pierwsza oparta na faktach, druga fikcyjna, która jednak z całą pewnością mogłaby się przytrafić członkom społeczności, wypadają całkiem dobrze. Pierwszy film z antologii, zatytułowany Mangrove, składa się niejako z dwóch części. W pierwszej z nich przenosimy się do Notting Hill w roku 1968. Londyńska dzielnica nie przypomina jednak tej, którą znamy z komedii romantycznych. Wtedy zamieszkiwana była bowiem przez czarną społeczność karaibskiego pochodzenia. Wraz z bohaterami gościmy w tytułowej Mangrove – restauracji, która początkowo jedynie serwuje mieszkańcom karaibskie jedzenie, a później wyrasta na główne miejsce spotkań i wymiany myśli społeczności. Pomimo jednak faktu, iż lokal działa całkowicie legalnie, właściciel zmagać musi się z nalotami nadużywającej władzy policji. Obywają się one tak często, że w pewnym momencie widz także zaczyna odczuwać niepewność i niezgodę, które towarzyszą bohaterom. Brutalność funkcjonariuszy, z których najpodlejszy (chociaż jako filmowy bohater świetny, bo najbardziej zapadający w pamięć) jest posterunkowy Pully, obecna jest też na ulicach. Doprowadza to wreszcie do buntu, do manifestacji na ulicach Notting Hill. To z kolei staje się pretekstem do oskarżenia „organizatorów” demonstracji o wywoływanie zamieszek. W drugiej części obserwujemy bowiem sądową batalię, jaką w imieniu sprawiedliwości musi stoczyć Dziewiątka z Mangrove.
fot. materiały prasowe
Problemem pierwszego odcinka Małego topora może być to, że waga tematu trochę przytłoczyła samą filmowość opowieści. Nie wszystkim widzom przypadnie do gustu to, że chociaż popieramy oskarżonych bohaterów, to jednak nie do końca się z nimi zżywamy. W drugiej części Mangrove dostajemy dramat sądowy, jakich widzieliśmy już wiele, przez co epizod nie jest może tak emocjonujący czy angażujący, jak by się chciało. Jego największym plusem jest jednak fakt, że przedstawia prawdziwą historię. Film stanowi świadectwo walki o wolność,  sprawiedliwość,  podstawowe prawa. I to walki zakończonej sukcesem. Wymowa Mangrove jest ważna dla czarnoskórych mniejszości i aktualna w kontekście ruchu Black Lives Matter. Dzieło McQueena pokazuje, że trzeba przeciwstawiać się niesprawiedliwości. Ukazuje, jak istotne są ruchy oddolne, jak ważny jest sprzeciw wobec zdeprawowanej władzy. Pierwszy odcinek serialu Mały topór, właśnie przez to, że ukazuje prawdziwą (i wygraną!) walkę o sprawiedliwość, udowadnia, że te wszystkie starania mają sens. Ten triumf sprawiedliwości przynosi pocieszenie szczególnie w z uwagi na aktualne wydarzenia w naszym kraju i sprawia, że serial nabiera wartości również w szerszym, ogólnoludzkim kontekście. Drugi, taneczno-muzyczny odcinek antologii Mały topór, prawie o połowę krótszy od poprzedniego, utrzymany jest w nieco innym nastroju i przenosi nas w zdecydowanie lżejsze klimaty. W Lovers Rock McQueen serwuje nam bowiem wyjątkową okazję uczestnictwa w autentycznej zabawie karaibskiej społeczności i trzeba przyznać, że jest to bardzo cenne i ciekawe doświadczenie. Ukazuje, jak ważną rolę w życiu bohaterów odgrywała muzyka reggae (w tym warto wspomnieć, że to właśnie od Small axe, piosenki Boba Marleya, pochodzi tytuł serialu) oraz jak ważny dla ich tożsamości był ruch rastafari. Fabuła drugiego odcinka jest dość uboga w wydarzenia, a o konkretnych postaciach dostajemy raczej niewiele informacji, choć zarysowane zostaje tło rodzinne niektórych z nich. Mniej więcej po połowie epizodu, po opuszczeniu imprezy przez jedną z uczestniczek, pojawia się błędna intuicja, że dojdzie do tragedii. Nie jesteśmy bowiem przyzwyczajeni do tego, że w filmie dzieje się tak niewiele, a na dodatek kończy się on happy endem. Możemy więc zaobserwować pewnego rodzaju grę z oczekiwaniami, przyzwyczajeniami widza. Chociaż akcja nie jest wartka, to klimat wciąga, epizod jest bowiem świetnie wyreżyserowany, a zamysł przeniesienia nas w klimat tamtych czasów udaje się w pełni zrealizować. Rozumiem jednak, że nie wszystkim odpowiadać będzie taka filmowa wypowiedź, a ci, którym nie uda się wejść w klimat odcinka, ocenią go raczej negatywnie.   Drugi epizod zadedykowany został „kochankom i fanom reggae” i ta dedykacja oddaje to, o czym jest Lovers Rock. Na głównych bohaterów wysuwają nam się dwie postaci, które dzięki imprezie poznały się i zakochały. To właśnie w takich miejscach jak prywatny dom, w którym odbywa się impreza, młodzi ludzie, którzy z uwagi na kolor skóry nie byli chętnie widziani w londyńskich klubach, nawiązywali znajomości. McQueen natomiast udowadnia, że potrafi ukazywać na ekranie pożądanie czy erotyzm. Rewelacyjnie pokazana została też w serialu transformująca moc muzyki i marihuany, będących nieodłącznymi elementami składającymi się na tożsamość bohaterów. Reggae łagodzi obyczaje – widzimy, że na parkiecie wszelkie konflikty bohaterów zostają zażegnane, zwyczajnie przestają istnieć. Sam koncert jest dla zbiorowości wręcz duchowym, religijnym przeżyciem. Taniec stanowi dla niej niemalże rytualne oczyszczenie, uwolnienie od agresji i wszelkich złych emocji. Jeden z uczestników tego kolektywnego rytuału mówi, że dźwięki reggae, dubu dają duchową ochronę, jego „ja” poddaje się bogu Jah. Mamy wrażenie, że poszczególnych członków tej społeczności rzeczywiście łączy jeden duch i że stają się oni jednością. Epizod Lovers Rock daje nam więc fascynujący wgląd w kwestię duchowości i religijności ludności karaibskiego pochodzenia, intryguje tym tematem i skłania widzów do poszerzenia wiedzy o ruchu rastafari i związanych z nim pokojowych, eklektycznych wierzeń. Po seansie dwóch pierwszych części możemy śmiało stwierdzić, że Mały topór zapowiada się jako wyjątkowa antologia. To narracja, która opowiada historię czarnoskórej społeczności z ich perspektywy. Dodatkowo widzimy, że celem serialu jest przekazanie wszelkiego rodzaju doświadczeń społeczności – od spraw ważnych, politycznych, po te nieco lżejsze, przyjemniejsze w odbiorze zwyczaje czy ideały, składające się na istotę tożsamości portretowanej grupy. Z zaciekawieniem sięgnę więc po kolejny film z antologii McQueena.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj