Mario i Donkey Kong toczą ze sobą wojnę od lat. Rozpoczęła się ona na długo przed innymi popularnymi konfliktami z branży gier, takimi jak zmagania orków i ludzi z Warcrafta czy templariuszy i asasynów w Assassin's Creed. Mario vs. Donkey Kong, czyli nowa produkcja na Nintendo Switch, kolejny raz stawia naprzeciw siebie te dwie postacie i powraca do ich zaciętej rywalizacji.  Jeżeli nie graliście w oryginalnego Mario vs. Donkey Kong z 2004 roku, to na pierwszy rzut oka może wydawać Wam się, że to klasyczna, dwuwymiarowa platformówka. To jednak wyłącznie pozory, bo tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z grą logiczną, w której każdy pojedynczy etap stanowi odrębną łamigłówkę, a celem graczy jest dotarcie do drzwi lub zabawkowego Mario.  Bardzo wyraźnie da się odczuć, że gameplayowe korzenie tej produkcji sięgają aż dwadzieścia lat wstecz i pochodzą z GameBoya Advance. Zabawa jest lekka i przyjemna, a poszczególne poziomy bardzo krótkie – w sam raz pod handhelda. Ukończenie pojedynczego etapu zajmuje od kilkunastu sekund do kilku minut. Poziom trudności nie jest przy tym zbyt wysoki i nawet osoby, które mają sporadyczny kontakt z konsolą, powinny bez trudu poradzić sobie z dobrnięciem do napisów końcowych. W razie problemów (i z myślą o najmłodszych graczach) przygotowano dodatkowe, prostsze ustawienie, będące już swego rodzaju standardem w remake'ach tworzonych przez Nintendo. Aktywując tę opcję dostajemy możliwość korzystania z punktów kontrolnych i "bąbelków", które ratują nas przed porażką. Sprawiają, że w przypadku "zgonu" nie musimy rozpoczynać danego etapu od samego początku, a jesteśmy cofani do ostatniej flagi.  Mimo niskiego poziomu trudności nie ma tu powodów, by narzekać na nudę. Twórcy regularnie podrzucają nowe mechaniki, takie jak możliwość aktywowania i dezaktywowania platform czy ścian w konkretnym kolorze, małpki z ogonami, których możemy się łapać czy też możliwość stania na rękach, by omijać pociski lub skakać jeszcze wyżej. Na dodatek sama gra jest bardzo krótka i bez specjalnych starań da się ukończyć ją w mniej niż dziesięć godzin. Jasne, taki wynik może rozczarować odbiorców, którzy przeliczają czas gry na wydane złotówki, ale z drugiej strony sprawia to też, że przez cały czas będziemy odczuwać przyjemność z zabawy i nie poczujemy się znużeni. Zwyczajnie nie ma tutaj zbędnych elementów, powtarzalności czy przeciągania rozgrywki w nieskończoność. 
fot. Nintendo
+3 więcej
Jak na remake Nintendo przystało, w Mario vs. Donkey Kong nie zabrakło nowej zawartości. Twórcy zadbali nie tylko o wspomniany już niższy poziom trudności, ale też inne nowości. Wprowadzono trudniejsze warianty etapów, dwa zupełnie nowe światy (Merry Mini-Land i Slippery Summit), a także tryb Time Attack i możliwość zabawy w kooperacji dla dwóch osób. W moim odczuciu nowinek jest na tyle dużo, że mogą one przekonać do tej produkcji nawet te osoby, które oryginał znają niemalże na pamięć.  Dodatkową zachętę stanowi również świetna oprawa. Rozpikselowany oryginał zdążył się solidnie zestarzeć i dziś nie prezentuje się zbyt dobrze, za to remake można śmiało zestawić z najnowszymi przygodami wąsatego hydraulika, takimi jak Super Mario Bros. Wonder. Co tu dużo mówić – grafika jest po prostu śliczna, a przy tym bardzo przejrzysta. Nie ma elementów zlewających się z tłem i wszystkie istotne obiekty, z którymi możemy wejść w interakcję, od razu rzucają się w oczy. Bardzo dobre wrażenie robią też efektowne animacje pełniące funkcję przerywników pomiędzy światami. Aż szkoda, że jest ich tak mało!  Mario vs. Donkey Kong to produkcja pełna uroku, choć przy tym dość specyficzna. Współczesna oprawa nie jest w stanie ukryć, że rozgrywka mocno różni się od dzisiejszych gier. Jeśli jednak szukacie czegoś zdecydowanie krótszego i lżejszego od większości obecnych na rynku tytułów, to jest to coś, co może przypaść Wam do gustu!  Plusy: + oprawa; + nowa zawartość; + przystępna rozgrywka. Minusy: - krótka; - dla niektórych może okazać się zbyt prosta. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj