W najnowszym odcinku Marvel's Inhumans Black Bolt, Medusa i Louise próbują odnaleźć resztę członków rodziny. Ma im w tym pomóc schwytana Locus, która posiada zdolność echolokacji. W tym czasie Karnak musi uporać się z handlarzem narkotyków, który postanowił pozbyć się wspólników. Odkrywa przy tym, jak ciekawym uczuciem jest posiadanie wątpliwości. Natomiast w Attilanie Maximus oprócz kierowania polowaniem na członków Rodziny Królewskiej zostaje zmuszony do poczynienia odpowiednich kroków w sprawie kwestionowania jego rządów przez lud. Wątek, który był w poprzednich odcinkach kompletnie niepotrzebny, czyli element związany z Karnakiem, w tym epizodzie był najciekawszy i uratował go przed zupełną nudą oraz brakiem pomysłu na wypełnienie fabuły. Mimo że historia Karnaka jest kompletnie odklejona od głównej osi opowieści, to była ona przyzwoitym dodatkiem, który w tym wypadku sprawdził się dobrze. Nie był to wątek, który sprawiłby, że trzymalibyśmy mocniej fotel, ale nie popsuł fabuły, a nawet trochę ją ubogacił. Ukazanie przez twórców kwestii życia Karnaka bez jego mocy, które go uszczęśliwiają, było ciekawym posunięciem. Dostaliśmy zdecydowanie głębszy rys psychologiczny tej postaci i jego wewnętrzne rozterki, co oglądało się z zainteresowaniem dzięki wprowadzeniu między innymi retrospekcji, które ukazywały relacje bohatera z Gorgonem. Nadało to interesujący kontrast pomiędzy analizującą wszystkie opcje wersją Karnaka a tym, który spontanicznie reaguje na sytuacje. Niestety pozostałe postacie wypadły słabo. Maximusowi i Auran daleko do formy z poprzednich odcinków. W tym epizodzie byli po prostu bezbarwni. Maximus wydał kilka rozkazów, powiedział parę mądrych tekstów i do tego ograniczyła się jego rola w tym odcinku. Auran natomiast oprócz tego, że po raz kolejny widzieliśmy użycie jej mocy, to cały występ antagonistki przeszedł niezauważony. Relacja Medusy i Louise, która była ciekawa w poprzednim odcinku, tutaj została zupełnie wycięta, a bohaterkom poświęcono strasznie mało czasu. Podobnie stało się w przypadku Black Bolta, będącego jak na razie słabą i mało heroiczną wersją tego fantastycznego, komiksowego bohatera. Nadal nie widzę w nim cienia głębi i wydaje mi się, że nawet scenarzyści nie mają pomysłu na tę postać. Szkoda. Wątek Crystal natomiast po raz kolejny wydaje się tylko zapychaczem czasu ekranowego. Twórcy serialu mają cały czas ogromny problem z prowadzeniem historii. Ten odcinek był po prostu strasznie nudny z pewnymi drobnymi wyjątkami. Narracyjne nie zdarzyło się tutaj nic ważnego, oprócz spotkania Rodziny Królewskiej na końcu odcinka. Pozostały czas na ekranie widzieliśmy bohaterów spacerujących po lesie w poszukiwaniu bliskich albo przechadzających się po pomieszczeniach i rozmyślających nad daną sytuacją. Akcja nie posunęła się do przodu nawet o milimetr i to nie jest rodzaj powolnego budowania historii, tylko zapychania fabuły nic nieznaczącymi elementami, pod którymi gubi się cała historia. Niestety to źle wróży na dalszą część sezonu. Najnowszy epizod Marvel's Inhumans nie zaprezentował nic, co mogłoby rozwinąć ukazaną na ekranie opowieść. Niestety braku dobrej historii nie zrekompensowano dobrymi scenami akcji czy efektami specjalnymi, co dało nam nudny i bezbarwny epizod.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj