W nowym odcinku Marvel's Inhumans członkowie Rodziny Królewskiej przeżywają trudne chwile po śmierci Gorgona. Postanawiają wrócić do Attilanu, aby pertraktować z Maximusem na temat odzyskania tronu przez Black Bolta. Kartą przetargową w negocjacjach ma być doktor Declan, który prowadził dla antagonisty badania nad DNA Inhumans. Okazuje się bowiem, że Maximus pragnie przejść kolejną terragenezę, aby zyskać moce, których nie dane mu było otrzymać za pierwszym razem. Po raz kolejny twórcy nie wyciągają wniosków z dotychczasowego sposobu przedstawiania głównych bohaterów na ekranie. Znowu mamy do czynienia z członkami Rodziny Królewskiej, którym nie jesteśmy w stanie kibicować albo przejąć się ich losami, co rzutuje na odbiór całego serialu. Black Bolt i jego bliscy ponownie są nam zaprezentowani jako zwykli egoiści, których nie interesują sprawy ludu Attilan, pragną tylko ponownie zdobyć tron. Właśnie taka motywacja przyświeca głównym bohaterom od początku, poza tym celem, który kieruje każdym działaniem członków Rodziny Królewskiej, nie widać żadnej głębi. Nawet jeśli bohaterowie przemawiają o wartościach takich jak przyjaźń, to brzmi to sztucznie. Całość tego złego obrazu Black Bolta i spółki dopełnia scena, w której Declan zostaje potraktowany przez nich jak podrzędny niewolnik wymieniony w czasie pertraktacji. Tak nie powinno być. Twórcy nadal mają także problem z prowadzeniem narracji, a liczba głupot fabularnych w tym odcinku przeraża i robi naprawdę negatywne wrażenie. Należy przytoczyć tutaj choćby naiwność, z jaką Rodzina Królewska została oszukana w czasie negocjacji z Maximusem. Właściwie cała intryga zostaje rozwiązana w kilka minut a Black Bolt z bliskimi zostaje zmuszony do odwrotu. Blado wypada także kontynuacja wątku głównego czarnego charakteru opowieści. Jego interesujące motywacje z poprzednich odcinków zostały w tym epizodzie spłycone do całkowitego minimum, ograniczyły się do chęci posiadania mocy. Zapowiadało się dobrze, jednak teraz ten wątek staje się jednym z najsłabszych elementów serialu. Nieumiejętnie wprowadzono także cliffhanger na koniec odcinka, czyli zmartwychwstanie Gorgona. Jego przebieg był bardzo przewidywalny już na wysokości połowy epizodu. Szkoda. Właściwie odcinek ratuje parę kwestii, między innymi wątek postaci Auran, która jest bardzo ciekawą bohaterką, przede wszystkim wielowymiarową. Dobrze ogląda się jej wewnętrzne rozterki, które każą jej kwestionować wybory dokonywane przez Maximusa. W pewnym sensie Auran staje się dla antagonisty głosem rozsądku, co możemy zaobserwować w scenie, w której prawa ręka Maximusa tłumaczy władcy, dlaczego zdecydowała się mu służyć. Dobrze wypadają także sceny walki, szczególnie te z końca odcinka w wykonaniu Tritona. Choreografia pojedynku bohatera ze strażnikami świetnie prezentuje się na ekranie. Nowy epizod Marvel's Inhumans reprezentuje podobnie jak poprzednie odsłony brak dobrze poprowadzonej narracji, słaby poziom wielu wątków fabularnych oraz kiepsko napisane postacie. Przed nami finał, jednak już chyba straciłem nadzieję na pozytywne zaskoczenie ze strony tej produkcji.
Źródło: ABC/Karen Neal
+8 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj