Sprawa jest prosta: każdy, kto nie jest Amerykaninem, ma szansę na Jeźdźcu znikąd bawić się chociaż średnio. Taka konkluzja wynika z tej prostej przyczyny, że historia bohatera, któremu pomaga rodowity Indianin, w amerykańskiej kulturze funkcjonuje od 1933 roku. Jest to legenda, na której wychowywały się pokolenia; legenda, która na dobre gości w umysłach i sercach Amerykanów. A jak wszyscy dobrze wiemy, są oni bardzo drażliwi na punkcie swoich mitów, tradycji i bohaterów; każdą zmianę przyjmują nieufnie i łatwo ich urazić. Z kolei Gore Verbinski do tematu podszedł zupełnie po swojemu, sam się przyznając do tego, że poczynił w oryginalnej historii wiele zmian, a tym samym wywołał burzę. Z piorunami.

Jeździec znikąd opowiada historię człowieka, który pod wpływem traumatycznych wydarzeń staje się bojownikiem o sprawiedliwość. Z pomocą przychodzi mu Indianin Tonto, który jest odszczepieńcem wygnanym z własnego plemienia Komanczów. Każdy z nich prowadzi swoją własną wendettę i postrzega kwestie sprawiedliwości, moralności oraz prawa na swój sposób, co prowadzi do wielu sporów i (niekiedy zabawnych) niejasności. Wszystko to rozgrywa się w czasach budowy Kolei Transkontynentalnej, w małym miasteczku w stanie Teksas na środku prerii, gdzie konflikt białych z Indianami wciąż przybiera na sile.

 Z Jeźdźcem znikąd jest ten problem, że on nie wie, jakim filmem chce być. Balansuje na granicy westernu, dramatu, komedii, absurdu i kina przygodowego, co w rezultacie daje istny miszmasz, który jednocześnie bawi i wprawia w zakłopotanie. Niby warto spojrzeć na niego z przymrużeniem oka, niby są momenty naprawdę zabawne, niby jest sporo rozrywki, pościgów na dachach, rozbitych szyb i strzelanin, niby jest romans, niby momentami jest dramatycznie i wzruszająco. Niby jest wszystko, ale to jest właśnie problem. Kolejne sceny zmieniają się tak szybko, że widz w ogóle nie ma szansy się zastanowić, czy wczuć się w historię. Emocjonalnie film wypada bardzo płasko, a w scenariuszu pełno jest luk i nieścisłości.

Mierzi także fakt, że masakra Indian, do której doszło w czasach budowy Kolei Transkontynentalnej, została przedstawiona tak schematycznie i właściwie bez próby spojrzenia na temat trochę głębiej. Wątek ten, upchnięty w ramach momentami absurdalnego westernu, wzbudził niesmak i zażenowanie. Można zrealizować temat tak poważny, korzystając z prześmiewczej konwencji i zrobić to ze smakiem, co udowodnił chociażby Quentin Tarantino w Bękartach wojny. Verbinskiemu się niestety nie udało.

[image-browser playlist="588939" suggest=""]
©2013 Walt Disney Pictures

Aktorsko film wypada także średnio. Johnny Depp poniżej pewnego poziomu nie schodzi nigdy, ale niczym też nie zachwyca. Armie Hammer spisuje się co najwyżej przeciętnie, a rola Heleny Bonham Carter w moim odczuciu została całkowicie zmarnowana. A szkoda, bo postać Red Harrington była więcej niż interesująca; twórcy niestety nie wykorzystali jej potencjału. Z kolei słowa uznania należą się Willamowi Fitchnerowi i Tomowi Wilkinsonowi, ponieważ wykreowani przez nich antagoniści - Butch Cavendisch i Latham Cole - to najlepsze postaci w filmie, i jedyne, które prawdziwie żyją na ekranie, przyciągając widza ogromnymi pokładami charyzmy. Poza tym, jedynym elementem, do którego nie można się w żaden sposób przyczepić, jest muzyka. Fenomenalny Hans Zimmer stanął na wysokości zadania. Zrobił muzykę, która ożywia każdą scenę, idealnie śrubuje napięcie i buduje klimat wtedy, gdy inne rzeczy zawodzą. Te absolutnie zachwycające melodie na długo pozostaną w mojej pamięci.

W ogólnym rozrachunku Jeździec znikąd to film tylko przeciętny. Trochę za wcześnie, by nazwać go najgorszą produkcją tego roku; prędzej zasłuży sobie na miano największego rozczarowania, bo trzeba przyznać, że oczekiwania były bardzo duże. Verbinski świetnie poradził sobie z przywróceniem mody na piratów, ale z amerykańską legendą Jeźdźca znikąd nie poszło już tak dobrze. Mimo tego, po cichu, w kuluarach już mówi się o sequelu. W odpowiedzi powiem głośno: panie reżyserze, to naprawdę nie jest najlepszy pomysł. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj