Finałowy epizod pt. „The Crimson Hat” zaskoczył mnie już na samym początku kiedy okazało się, że akcja będzie rozgrywała się pół roku później, w stosunku do wydarzeń, które dotychczas oglądaliśmy. Było to ciekawe posunięcie scenarzystów, którzy przyspieszając w ten sposób tempo zdezorientowali niejednego widza. Sezon czwarty był dotychczas dość ociężały, a wątek Red Johna zdecydowanie mniej rozbudowany niż w trzeciej serii.
Razem z głównym bohaterem przenieśliśmy się do Las Vegas, gdzie Patrick przeszedł solidną przemianę. Jane stał się mroczny, tajemniczy, miał problemy z prawem. Nie przypominał tej samej osoby, która pracowała w CBI. Rezygnując z pościgu za mordercą, który zabił mu rodzinę, Jane nie posiada już nic, co mogłoby nadać sens jego życiu.
[image-browser playlist="602082" suggest=""]
©2012 CBS
W pierwszych piętnastu minutach finału akcja toczyła się - pomimo interesującego wstępu - dość ślamazarnie. Lisbon i reszta ekipy pracowała nad kolejną sprawą, co osobiście mi przeszkadzało, bo wydawało się, że kolejne sceny niewiele wnoszą do głównej fabuły serialu. Warto jednak zwrócić uwagę na zachowanie pozostałych bohaterów w stosunku do Jane’a. Byli oziębli, nastawieni dosyć negatywnie, po tym, gdy główny bohater odrzucił ich pomoc.
Pojawienie się nowej, wielowymiarowej postaci - Lorelai odebrałam bardzo pozytywnie ponieważ zarówno ja jak i widz nie mógł jej do końca rozgryźć. Kobieta – zagadka, była jednym z ciekawszych elementów finału, zwłaszcza dzięki jej powiązaniom z Red Johnem i ciekawie pociągniętej akcji z głównym bohaterem. Scenarzyści zaserwowali nam prawdziwy zwrot akcji, którego trudno było się spodziewać.
[image-browser playlist="602083" suggest=""]
©2012 CBS
Niestety odcinek był trochę przekombinowany, szczególnie podczas strzelaniny w biurze. Patrick zabijający Lisbon, a następnie Rigsby’ego? Zupełnie mnie to nie przekonało, nie wiem czy ktoś mógł uwierzyć w taki tok wydarzeń. Zgodnie z przewidywaniami, akcja nabierała tempa aż do samej końcówki, która była bardzo szybka, mocna i trzymała w napięciu. Nie było czasu na rozważania i przypuszczenia. Działo się sporo, Patrick udał się na spotkanie z Red Jonem bez wsparcia ze strony Lisbon. Nie zabrakło też pościgu i strzelaniny.
„The Crimson Hat” starał się utrzymać poziom znany ze wcześniejszych zakończeń każdego z sezonów. Podobał mi się Simon Baker, który ponownie pokazał swój kunszt aktorski. Świetnie wcielił się w nową, mroczną odsłonę głównego bohatera. Sporo świeżego do fabuły wniosła też tajemnicza Lorelai. Niestety, Jane znowu okazał się być dalej, niż bliżej uchwycenia mordercy jego rodziny. Wygląda na to, że Mentalista nie będzie już taką samą osobą, co wcześniej. Czyżby w piątym sezonie dojdzie do sporych zmian? Na to czekam, licząc, że scenarzyści będą potrafili zaskoczyć nas czymś ciekawym.
Ocena: 7/10