Nowość TVP rozgrywa się w Krakowie, choć w pilocie trafiamy także do Wiednia. Wydaje się, że to sposób twórców na podkreślenie, jak ważne jest polskie miasto, gdzie gra między złodziejami i handlarzami dzieł sztuki a ścigającymi ich policjantami rozgorzeje na dobre. W akcji biorą udział różne postacie - na pierwszy plan wysuwają się dwie siostry, które na razie stoją po przeciwnych stronach, oraz inspektor Szatner. Nie brakuje jednak prowadzącego Fight Clubu fałszerza czy tajemniczego zabójcy. W trakcie oglądania odcinka trudno pozbyć się wrażenia, że Miasto skarbów było tworzone według zachodnich wzorców. Świat bohaterów jest niebezpieczny, od razu przekonujemy się, że można w nim zginąć. Próbuje się wykreować mroczną atmosferę, a postacie uczynić niejednoznacznymi. Po pilocie właściwie nie mamy nikogo, kogo można byłoby określić jako uczciwego i dobrego. Znamienne są również sceny walki i krótki seks, zaś Aleksandra Popławska od początku wygląda niczym femme fatale, kusząc kolejnych facetów i w niektórych momentach odkrywając swoje ciało. Przy takim prezentowaniu jej bohaterki - historyczki sztuki - nabiera się przekonania, że złodziejka to ta grzeczniejsza siostra... Relacje między bohaterkami są napięte. Chociaż jedna drugą raczej nie pozostawiłaby na pastwę losu, to w przeszłości doszło do incydentu, który je podzielił - a nie jest powiedziane, że nie było ich więcej. Widać tutaj motyw rywalizacji dwóch kobiet, nielubiących, gdy ktoś miesza im w życiu i zawłaszcza coś dla siebie. To naprawdę atrakcyjny pomysł na postacie, ponieważ sprawia, że mają niejasne cele oraz potrafią zaskoczyć swoim zachowaniem. Pewnie będzie chciał to wykorzystać inspektor Szatner, także trudny do oceny. Zapowiada się jednak na to, że cała trójka w końcu połączy siły przeciw większemu wrogowi. Póki co historia nie nudzi (aczkolwiek jest dość umowna), a epizod kończy się przemyślanym cliffhangerem. Jednak we znaki wdaje się sztuczność, która nie pozwala polecić Miasta skarbów. Porównując serial do ostatnich polskich produkcji, przegrywa tylko z kilkoma (m.in. z Artyści), ale na tle zagranicznych tytułów wypada blado. Przede wszystkim nie wychodzą pojedyncze sceny mające tworzyć wspomniany wcześniej mroczny klimat. Dialogi parokrotnie brzmią nieprzekonująco i bywają napuszone. Problem dotyczy również sceny seksu nakręconej bez wyrazu oraz potyczki w Fight Club, której realizacja pozostawia wiele do życzenia. Ot, biją się po twarzy bez konsekwencji, a krew pojawia się dopiero w końcówce. Szkoda takich nie tyle nietrafionych, co po prostu niedostatecznie dobrze nakręconych i/lub słabo napisanych scen, ponieważ odcinek miał potencjał. Warto wspomnieć o obsadzie - chociaż to Popławska zdominowała epizod, to Adam FerencyPiotr Głowacki i Magdalena Różczka też przyciągają uwagę, podobnie jak chłodny, pełen profesjonalizmu zabójca. Poziomem od nich odstaje tylko Marcin Bosak, ale to wina scenariusza, który jeszcze nie nadał jego postaci wyrazistej osobowości - w przeciwieństwie do pozostałych. Ostatecznie Miastu skarbów można dać szansę. Mimo że 1. odcinek ma pewne mankamenty, to w kolejnych tygodniach serial może się rozkręcić. Wykazuje do tego potencjał, a kilka pomysłów wygląda bardzo interesująco, chociaż na razie ich wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Jednak raczej nie należy oczekiwać hitu - sukcesem będzie dobra rozrywka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj