Trzy połączone ze sobą krainy: Wysokie Niebiosa, Sanktuarium oraz Płonące Piekła tworzą razem świat, w którym mają miejsce wydarzenia znane przede wszystkim z gier, ale także z książek oraz komiksów. Nawałnica światła czerpie z prawie wszystkich dostępnych składników tego uniwersum. Pośród postaci pojawiających się w książce znajdują się między innymi aniołowie, których mogliśmy poznać w "Diablo 3", Jacob ze Staalgardu - główny bohater serii komiksów "Sword of Justice", a także  Zayl, postać znana z jednej z poprzednich książek osadzonych w świecie Sanktuarium. Ten ostatni należy do grona nekromantów, czyli jednej z klas postaci dostępnych w drugiej grze z serii, natomiast chcąc sklasyfikować Jacoba, najbardziej pasuje on do zwykłego wojownika znanego z pierwszego "Diablo". Płonące Piekła można uznać za nieobecne w powieści, bowiem pojawiają się jedynie jako wytłumaczenie niektórych elementów fabularnych, ale żadna z postaci nie zapuszcza się do tej części świata.

Motywem przewodnim książki jest moim zdaniem niedawno zdobyta śmiertelność Tyraela. Autor wielokrotnie zatrzymuje się na kilka zdań, aby opowiedzieć, co odczuwa ta postać - nie będąca tak naprawdę ani aniołem, ani człowiekiem. Możemy przeczytać, jak były Archanioł Sprawiedliwości odczuwa całkiem dla siebie nowy, zwykły, ludzki głód lub zmęczenie, gdy podczas walki jego mięśnie, jak na człowieka przystało, reagują na ciosy zarówno zadawane, jak i parowane przy pomocy potężnego El'druina. Z czasem widoczny jest również rozwój innego popularnego wśród śmiertelników zjawiska, jakim jest uzależnienie. W związku z przywiązaniem do pewnego przedmiotu Aspekt Mądrości musi walczyć z najgorszym wrogiem - z samym sobą oraz z pokusami, które pojawiają się w zwykłym, ludzkim ciele. Radzenia sobie z nową sytuacją z pewnością nie ułatwiają dawni bracia Tyraela, którzy w znaczącej większości z pogardą patrzą na jego decyzję dotyczącą odrzucenia anielskiego atrybutu, którym są skrzydła ze światła.

Gry z serii "Diablo" od samego początku najlepiej smakują, gdy zabawa prowadzona jest w grupie (i to składającej się z bohaterów należących do różnych klas postaci). Nie inaczej jest w Nawałnicy światła, gdzie za Tyraelem podąża siedmioosobowa grupa kobiet i mężczyzn parających się różnymi profesjami. Liczebność drużyny z pewnością nie jest rekordowa, jednak jest ona na tyle duża, że część postaci sprawia wrażenie bycia jedynie tłem, nie odgrywając zbyt ważnej roli w opowieści. Luźno skojarzyła mi się z tą sytuacją wyprawa prowadzona przez Thorina. W powieści mistrza Tolkiena grupa była co prawda około dwa razy większa, ale któż potrafi wymienić z imienia chociażby połowę z postaci, nie mówiąc już o funkcji pełnionej podczas przygody?

Wiemy już, gdzie oraz z kim spędzimy czas podczas czytania, a więc czas na kilka słów na temat tego, co się dzieje w kolejnych rozdziałach. Książka podzielona jest na trzy części, z których każda koncentruje się na kolejnym fragmencie fabuły. Począwszy od etapu zbierania przez Tyraela drużyny wojowników oraz poznawania wpływu Czarnego Kamienia Dusz na Wysokie Niebiosa, poprzez poszukiwanie źródła zapomnianej mocy nefalemów, skończywszy na wyniesieniu Kamienia z krainy należącej do aniołów. Opowieść w kolejnych częściach zdecydowanie nabiera dynamiki - nie tylko dzięki wyraźnemu przyspieszeniu akcji, ale również sposobowi prowadzenia opowieści. Jako przykład podam średnią długość rozdziału, która w pierwszych dwóch częściach oscyluje w okolicach 10 stron, natomiast na ostatnich 120 stronicach autor zmieścił ich aż 17 plus epilog.

Przedzierając się przez fabułę, trzeba niejednokrotnie wziąć poprawkę na fakt, że świat powstał na potrzeby gry komputerowej i pewne wydarzenia dla osób nieznających oryginału mogą wydawać się odrealnione, nawet jak na fantastykę. Główni bohaterowie co prawda nie są nieśmiertelni, tak jak w elektronicznym pierwowzorze, a leczenie zazwyczaj nie przebiega w tak szybki i prosty sposób, jednak w pewnym momencie zdobywają oni nowe, nieznane im wcześniej moce - zupełnie tak, jakby postacie w grze osiągały kolejne poziomy doświadczenia.

Podczas lektury zdecydowanie zabrakło mi dramatyzmu. Jako winowajcę stawiam w tej sytuacji jednak nie tyle autora, co fakt znajomości zakończenia oraz zupełny brak przywiązania do postaci z drużyny. Co prawda nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z rozgrywką w "Reaper of Souls", jednak podejrzewam, że nie będzie mi dane spotkać żadnego z nefalemów podążających za Tyraelem. O życie byłego Archanioła nie musiałem się obawiać, bowiem już wiem, że pojawia się on w animacji rozpoczynającej wspomniany dodatek.

Podsumowując - książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest to niezobowiązująca, lekka opowieść przygodowa w klimacie fantasy, którą od dziesiątek innych powieści odróżnia jedynie fakt, że opisywane wydarzenia mają miejsce w świecie znanym z serii gier komputerowych. Osoby znające Sanktuarium oraz tematykę odwiecznej wojny pomiędzy aniołami a demonami powinny być zadowolone z lektury. Dla pozostałych książka może okazać się ciekawym przerywnikiem, jednak nie wróżę, że pozostanie w ich pamięci na długo.

[image-browser playlist="585594" suggest=""]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj