Powrót Finleya związany jest naturalne ze śledztwem, by sprawdzić, czy na pewno agent Secret Service nie miał nic wspólnego z porwaniem. Procedury są zrozumiałe, ale późniejsze pretensje agentki Dunn to kompletne nieporozumienie. Pierwszy dzień w pracy człowieka, gdzie przez wymyślną intrygę odebrano mu podopiecznych, a ten jeszcze zdołał uciec, zabił jednego bandytę i uratował młodego chłopaka. Pretensje o to, że nie ochronił syna prezydenta, to motyw okropnie naciągany. Rozumiem, że to Secret Service i Dunn oczekuje, że Finley własnoręcznie zabije wszystkich nieprzyjaciół i na koniec jeszcze przyjmie kulkę za dziecko. Natomiast współpraca duetu Dunn i Finley na razie zapowiada się nieźle, ale twórcy muszą szybko porzucić bezsensowny zabieg z jej pretensjami.
Serialowi nie można odmówić dobrze prowadzonej opowieści. Nie ma przewidywalności, są emocje i nie brak też napięcia. Śledztwo ogląda się z niemałym zainteresowaniem, a gdy odkrywamy kolejne elementy układanki, wszystko staje się ciekawsze. Wiedzieliśmy, że dla Gibsona to sprawa osobista, lecz drugi epizod w końcu mówi, jakie są jego zamiary. Pomysł z odkrywaniem brudów rządu Stanów Zjednoczonych, który go oszukał, jest na razie szalenie atrakcyjny. Twórcy pokazują, że nie brak im kreatywności i ma to większy sens. Porwane dzieci są jedynie narzędziem do osiągnięcia celu i zarazem przyciągnięcia uwagi opinii publicznej, która w pełni będzie się na nich skupiać.
[video-browser playlist="634742" suggest=""]
Crisis ma odpowiedzieć na pytanie, do czego rodzic będzie zdolny, by uratować swoje dziecko. Na razie odpowiadanie wychodzi poprawnie i przekonująco - szczególnie w przypadku Meg Fitch, która zostaje zmuszona do sfinansowania operacji Gibsona. Kobieta wie, że jest mu jeszcze potrzebna, ale dostaje wyraźny dowód na to, że ma szansę odzyskać córkę, bo w końcu ambasadorowi zwrócono syna. Jeśli w kolejnych odcinkach pomysł na odkrywanie dalszych elementów opowieści będzie tak solidny i będzie mieć większy sens, to wszystko może się sprawdzić, nawet jeśli będzie oparte na schemacie "rodzica odcinka".
Sytuacja w grupie porwanych na razie wygląda nieźle. Pojawiają się spięcia i budowane są relacje, ale na tę chwilę nie ma tutaj przesadnych absurdów oraz irytujących zachowań. W takich sytuacjach zawsze leży ryzyko, że zacznie się tutaj dziać coś za bardzo obyczajowego, co będzie zabierać czas tym ważniejszym sprawom.
Crisis rozwija się poprawnie, oferując historię ciekawszą, niż pierwotnie mogło się wydawać. Nadal widać elementy delikatnie naciągane, a niektóre postacie są trochę schematyczne, ale ogląda się to bardzo przyzwoicie, ponieważ serial potrafi przyciągnąć do ekranu i zapewnić wrażenia. Tylko wyraźnie twórcy pokazują, że jest to historia na 13 odcinków i na tylu powinna się zakończyć.