Miłość i wojna to druga część monumentalnej trylogii Johna Jakesa. Jest to książka, która trzyma poziom poprzedniej części i wciąga bez reszty. Jeśli nie odstraszy Was objętość, nie będziecie żałować.
Jak nietrudno się domyślić, Miłość i wojna jest kontynuacją powieści Północ i Południe. Przejście do kolejnego tomu jest bardzo płynne. Spotkamy dobrze znanych nam bohaterów z pierwszej części. Będziemy przeżywać ich perypetie z wojną w tle, która w tym tomie rozpętała się na dobre.
Trzeba przyznać, że John Jakes bardzo szanuje czytelnika i swoją pracę, bo trzyma poziom poprzedniej części. Widać, że nie odcina kuponów od poprzedniego sukcesu. Podczas lektury byłam pod dużym wrażeniem żmudnego researchu, który musiał wykonać autor, zanim przystąpił do pisania. Jakes wprowadza nas z niezwykłą plastycznością i precyzją w sam środek wojennych działań. Prezentuje okropieństwa wojny od strony żołnierzy, którzy mordują swoich pobratymców, i tych, którzy cierpią na polu bitwy. Widzimy postępujący regres człowieczeństwa. Jakes stara się też wprowadzić czytelnika w meandry wielkiej polityki, która przecież doprowadziła do tego dramatu.
W tym tomie Orry i George schodzą nieco na plan dalszy, aby oddać pole młodszemu pokoleniu. Charlie nie jest już uroczym rozrabiaką. Widzimy, jak bardzo zmieniła go wojna. Nasz bohater twardnieje i gorzknieje. Można powiedzieć, że niejako wyzbywa się ludzkich uczuć. Ratunek dla jego człowieczeństwa przychodzi niespodziewanie w postaci miłości do wdowy Augusty.
Zmiany także nie ominęły Billa. Nie dane było mu cieszyć się szczęściem małżeńskim z Brett i musiał iść walczyć. Trafił do obozu jenieckiego, który go wyniszczył psychicznie i fizycznie. Zmienił też nieco jego pogląd na sprawy związane z czarnoskórymi. Bracia Brett wstępują do wojska po stronie konfederatów. Jak widać, wojna secesyjna to dramat i szaleństwo, który poniekąd Amerykanie sami sobie zafundowali.
Jakes stara się pisać o wojnie bez stereotypów. Odbrązawia heroiczną Północ, która wielu nam kojarzy się z wojownikami o wolność i wyzwolenie niewolników. Pisarz nie waha się pokazać, że to nie do końca tak było. Mówi o poważniejszych przyczynach wojny.
Moim zdaniem jest to bardzo dobra i bardzo ważna książka. To wielka radość, że jest obecnie wznawiana.