Już pierwsza scena nagradza zniecierpliwionych fanów Stefana, oczekujących na rozwiązanie sytuacji zaginionego w akcji. Wygłodniały, ledwo słaniający się na nogach wampir trafia do przydrożnego baru. Nasz morderca z sumieniem prawie ginie w promieniach słonecznych, lecz… Pobudka, Eleno! Okazuje się, że scena otwierająca odcinek to proroczy sen, objawiony zarówno pannie Gilbert, jak i Katherine. Damon, będąc otoczony z dwóch stron przez zdesperowane byłe brata, bierze kluczyki do samochodu i wszyscy razem wyruszają na poszukiwanie wyśnionej lokalizacji młodszego Salvatore’a. Żeby jednak nie ułatwiać im zadania, scenarzyści dopisują jeszcze jedną postać do kolejnej sceny. Damon i dziewczyny odkrywają, że Stefan co prawda był w barze, ale już go nie ma. Grupa poszukiwawcza zostaje ponadto rozdzielona przez Nadię, która "współpracując" z Silasem, poszukuje dla niego niegdysiejszej wampirzycy.
Tajemnica związana z Katherine, jako najbardziej pożądanej osoby w Mystic Falls, zostaje rozwiązana. Twórcy domyślili się, że fani nie amatorzy i swój rozum mają. Już od początku obstawiona została wersja, jakoby lekarstwo wciąż krążyło w żyłach panny Pierce. Bez większej więc niespodzianki Silas ujawnił wszem i wobec oczywisty powód, dla którego Katherine wciąż oddycha.
Nowych bohaterów ciąg dalszy - tym razem w studiu CW zagościła Janina Gavankar. Jej bohaterka, Tessa, ratuje Stefana przed śmiertelnym poparzeniem słonecznym. Jednakże na tym w zasadzie kończy się jej dobroć. Są z nią związane pierwsze retrospekcje tego sezonu oraz największa zagadka trzeciego odcinka. Zostajemy cofnięci wstecz aż o 2000 lat do starożytnej Grecji. Silas z twarzą Paula Wesleya, w antycznych szatach i z rozczochraną czupryną będzie się nam wszystkim śnił po nocach. Retrospekcja ujawnia kulisy konfliktu na linii Silas - Qetsiyah z kobiecego punktu widzenia. Tessa okazuje się być bowiem żądną zemsty, starożytną wiedźmą z poważnymi problemami dotyczącymi zaufania i agresji. Silas i Stefan doświadczą na własnej skórze, jak mściwa potrafi być dziewczyna porzucona na ślubnym kobiercu.
[video-browser playlist="634446" suggest=""]
Tessa ujawnia również dosyć przewidywalny motyw związany z sobowtórami. Elena i Stefan nie są jedynymi cieniami swoich pierwowzorów. Z obserwacji Qetsiyah wynika, że Wszechświat zawsze w jakiś sposób łączy ze sobą oba doppelgangery. Wniosek? Jeśli Damon nie ma swojego sobowtóra (a śledząc uważnie fabułę, nie wydaje się to być znowu takie nieprawdopodobne), to nie ma najmniejszych szans na szczęście u boku Eleny. Jednak z doświadczenia wiemy, że bohaterowie żyjący w uniwersum CW często zmuszeni są do przeciwstawienia się losowi. Zgodnie z tą zasadą Damon z podniesioną głową pokazuje środkowy palec Wszechświatowi, z sarkastycznym uśmieszkiem na twarzy szepcząc: "Pocałuj mnie gdzieś".
Trzeci odcinek ograniczony jest pod względem postaci. Oprócz oczywistego zarysu fabularnego, akcja koncentruje się również na Silasie, Nadii i Matcie, a także niedawno zmarłym Gregorze. Okazuje się, że ten ostatni nie do końca jest martwy. To już staje się zasadą, że w Pamiętnikach wampirów umiera się po kilka razy. Dzięki temu fabularnemu rozwiązaniu tym razem Zach Roerig dostał szansę na wykazanie się w podwójnej roli. Dane jest nam również poznać oryginalną Petrovą. Tym samym na portalach filmowych będzie można dopisać trzecią rolę, jaką odgrywa Nina Dobrev – Amary, prawdziwej miłości Silasa. Ta dziewczyna robi się coraz bardziej zapracowana…
Czasami odnoszę wrażenie, że życie bohaterów Pamiętników… zbudowane jest podobnie jak uniwersum "Dragon Ball". Kiedy bohaterowie pokonają ostatecznie tego osnutego złą sławą, najpotężniejszego wroga, w następnym sezonie pojawia się ktoś silniejszy i bardziej niegodziwy. Trzeba jakoś utrzymać fanów, prawda? Przepis na serial à la Plec jest prosty: trzy łyżeczki stołowe zaskakujących (ale niekoniecznie logicznych) zwrotów akcji i łyżka nagłego zwrotu akcji na zakończenie odcinka. Tym sposobem utrzymuje co wierniejszych fanów w cotygodniowym zniecierpliwieniu, a pozostali widzowie do następnego piątku będą się zastanawiać, na co tak właściwie czekają.