Minecraft to prawdziwy popkulturowy fenomen. Dzieło Markusa Perssona ma już niemal 9 lat, ale zdaje się wcale nie tracić na popularności. Wręcz przeciwnie – z miesiąca na miesiąc słyszymy o kolejnych projektach. Gra doczekała się aktualizacji wprowadzającej ray tracing, w produkcji znajduje się film kinowy, a na pecety i konsole trafił też spin-off zatytułowany Minecraft Dungeons. Ten oferuje zdecydowanie inne podejście do tego uniwersum. Odejście od korzeni to z jednej strony powiew świeżości i szansa na zrobienie czegoś nowego, ale też pewne ryzyko. Jak wyszło tym razem?
Dungeons bierze na warsztat rozgrywkę z hack and slashów w stylu serii Diablo. Nikt tutaj nie silił się na odkrywanie koła na nowo i powielono praktycznie wszystkie tropy charakterystyczne dla tego gatunku. Mamy więc pretekstową fabułę, która jest tylko po to, by w jakikolwiek sposób wyjaśnić podróż główne bohatera przez kolejne etapy i wycinanie w pień setek przeciwników oraz prosty, chociaż przy tym też i satysfakcjonujący, system walki. Wszystko to zostało jednak bardzo mocno uproszczone po to, by zabawa była przystępna praktycznie dla każdego – w tym młodszych graczy oraz osób, które z tego typu produkcjami nie miały nigdy do czynienia.
W grze nie ma otwartego świata czy dużych, rozbudowanych krain. Na przygody wyruszamy z poziomu mapy, która pozwala nam wybierać kolejne lokacje do zwiedzenia. Te różnią się od siebie pod względem czysto wizualnym, ale już gameplay w nich jest do siebie bliźniaczo podobny. Idziemy za znacznikami, przedzieramy się przez hordy przeciwników, od czasu do czasu czeka nas przystanek przed zamkniętą bramą i walka z kolejnymi falami wrogów, a na końcu większy i trudniejszy boss. Czasami możemy też na moment zboczyć z głównej ścieżki i znaleźć jakieś ukryte nagrody w postaci skrzynki z kryształkami lub wyposażeniem.
Bronie, pancerze i artefakty są szczególnie cenne, bo mają wpływ nie tylko na bardzo podstawowe statystyki naszego herosa, ale też dają mu dostęp do umiejętności. Wszelkiego rodzaju zdolności są bowiem w Dungeons pozyskiwane wyłącznie ze sprzętu – zapomnijcie więc o drzewkach talentów i magicznych zwojach odblokowujących na stałe możliwość miotanie kulami ognia czy rażenie niemilców błyskawicami. Chcecie stawiać na ziemi leczący totem lub zwiększać prędkość ruchu? W takim razie musicie wyekwipować odpowiednie artefakty. Slotów na wyposażenie jest sześć (broń do walki w zwarciu, broń dystansowa, pancerz i trzy artefakty), więc możliwości są mocno ograniczone, a to jest zarówno zaletą, jak i dość istotną wadą.
Takie nietypowe podejście sprawia, że Minecraft Dungeons ma niski próg wejścia. Nie ma tutaj kreatora postaci, szeregu statystyk opisujących bohatera (jedynie te najprostsze, jak punkty życia czy siła ataku danej broni), a także dziesiątek zaklęć, talentów lub perków. Jest jednak i druga strona tego kanciastego medalu – zabawa w kombinowanie i łączenie ze sobą wyposażenia bardzo szybko się nudzi, bo sprzętu jest tutaj zwyczajnie mało. Podobnie zresztą jak poziomów czy przeciwników – po 30 minutach ma się wrażenie, że widziało się już wszystko. Najbardziej boli fakt, że bossów i minibossów jest zaledwie kilku, a niektórzy powtarzają się nagminnie. Najlepszym tego przykładem jest Golem z Czerwonego Kamienia, którego twórcy wrzucają tutaj prawie na każdym kroku.
Jednorazowe ukończenie Dungeons i pokonanie finałowego bossa zajęło mi zaledwie 4 godziny. Na tym jednak zabawa się nie kończy, przynajmniej w teorii, bo odblokowujemy kolejne tryby zabawy - Przygodowy i Apokalipsę, które pozwalają raz jeszcze przechodzić te same etapy, tym razem jednak z trudniejszymi przeciwnikami, ale też i lepszymi nagrodami. Taki zabieg nie jest niczym nowym dla tego gatunku i przecież masa innych gier tego typu korzysta z takich rozwiązań, jednak wypada to blado z uwagi na brak głębi i zawartości. Diablo 3, Path of Exile czy nawet Borderlands 3 na każdym kroku zasypują unikatowymi przedmiotami, mają rozbudowane drzewka talentów i wszystko to sprawia, że ciągle chce się tam poszukiwać nowego sprzętu lub też eksperymentować z różnymi buildami. Tutaj kompletnie nie czuć żadnej zachęty do tego, by wiele razy przedzierać się przez wrogie hordy w poszukiwaniu skarbów.
Twórcy zdecydowali się też na bardzo dziwny i irytujący zabieg związany z poziomem trudności poszczególnych etapów. Ten bowiem skaluje się wraz z kolejnymi awansami naszego bohatera, co samo w sobie nie byłoby problemem. Tutaj jednak zdarzają się sytuacje, że poziom trudności potrafi mocno podskoczyć bez możliwości obniżenia go. Kompletnie kłóci się to z ideą grindu, bo co z tego, że nasz heros jest coraz silniejszy, skoro w ogóle tego nie odczuwamy? Brak opcji zmniejszenia wyzwania może okazać się szczególnie kłopotliwy dla osób, które chciałyby posadzić przy Minecraft Dungeons swoje pociechy. Z pomocą przychodzi oczywiście tryb kooperacji i wspólna przygoda, ale to wydaje się być obchodzeniem tego nieco na około.
Rozgrywka
6/10
Dziwi też fakt, że gra w żaden sposób nie korzysta ogromnego potencjału, jaki ma to klockowe uniwersum. W tej produkcji nie zniszczycie żadnego elementu otoczenia ani też kompletnie nic nie zbudujecie. Jasne - to spin-off i hack and slash, ale rzucanie skrzynkami z dynamitem, które nie wywierają żadnego wpływu na skały czy ściany budynków jest naprawdę rozczarowujące, biorąc pod uwagę, z czego ten tytuł się wywodzi…
Do korzeni marki najbardziej nawiązuje oprawa. Na każdym kroku widać charakterystyczną, minecraftową stylistykę, którą można kochać lub nienawidzić. Trzeba jednak przyznać, że całość jest naprawdę miła dla oka - wszystko jest należycie kanciaste, ale przy tym przejrzyste, nawet przy dużej liczbie przeciwników na ekranie. Bardzo pozytywne wrażenie robią też efekty świetlne i towarzyszące rzucanym zaklęciom.
Minecraft Dungeons to naprawdę przedziwna gra, sprawiająca wrażenie nieco niedokończonej, niedopracowanej. Z jednej strony stanowi ona solidne podwaliny pod przyjemną i rozbudowaną produkcję na wiele godzin, ale w momencie premiery oferuje niewiele głębi i bardzo mało zawartości – pozostaje trzymać kciuki, że z czasem doczekamy się nowych elementów. Osoby, które chcą wciągnąć bliskich w wirtualną rozrywkę lub same pragną zaznajomić się z takim hobby, mogą być zadowolone, ale dla graczy oczekujących czegoś więcej tytuł ten może okazać się rozczarowujący.
Plusy:
+ przyjemny system walki;
+ niski próg wejścia;
+ oprawa.
Minusy:
- mało zawartości: poziomów, wyposażenia, bossów;
- nie zachęca do kolejnych przejść;
- brak głębi;
- kompletny brak zniszczalnego otoczenia.