Kiedy wody się wzburzyły, w głębinach oceanu zrodziło się światło. Z paszczy "oślepiającego mroku" zaczęły wychodzić potwory. Ludzkość tłumaczyła to zjawisko Gniewem Bożym. Szybko jednak okazało się, że monstra nie ustaną w niszczeniu. W obliczu nadciągającej zagłady, ludzkość porzuciła wszelkie spory. Zjednoczona, stworzyła mechaniczne bestie zwane Jaegerami. Każdy z mechanicznych obrońców świata sterowany jest przez dwóch pilotów, których łączy "więź dryfowa". Istoty zaś, które zaatakowały Ziemię, nazwano Kaiju, co w języku japońskim oznacza ‘monstrum’.

[image-browser playlist="" suggest=""]
©2013 Warner Bros

Muszę Wam przyznać, że oglądając Pacific Rim poczułem się, jakbym znowu miał 12 lat. Najnowszy film twórcy "Hellboya" w kategorii kina rozrywkowego to dzieło wielkie. Wielcy są wojownicy, wielki jest rozmach. Wielkie zatem i wrażenia, w pełni wykorzystujące potencjał współczesnej magii kina. Będąc świadkiem starcia wielopiętrowych tytanów niejeden z Was poczuje się niczym mrówka w morzu nieziemskiej zagłady. Okres wakacyjny od dziecka kojarzy mi się z przynajmniej jedną luźną produkcją, która dostarcza naprawdę przedniej rozrywki. Taką właśnie dostarcza nam w tym roku Guillermo del Toro. Przez przeszło 2 godziny seansu byłem świadkiem, jak olbrzymie bestie sieją na ekranie jeszcze większe zniszczenie. Widziałem większe od budynków roboty, którymi chciałem sterować. Słyszałem przeraźliwe ryki i mechaniczne dźwięki walk. Wszystko to pozwoliło mi czerpać radość z każdej sceny. A czyja w tym zasługa? Przede wszystkim pewnej konsekwencji twórców, którzy skumulowali swoje siły na stworzeniu różnorodnych pojedynków niczym na arenie z coraz to nowszymi przeciwnikami. Ewidentnie ta właśnie idea przyświecała im od początku, z wielką korzyścią dla filmu. 5 różnych maszyn bojowych, tak bardzo charakterystycznych, jak kraj, z którego pochodzą ich piloci. Tyle samo bestii siejących pogrom. Twórcy omawianego filmu dołożyli wielkich starań, aby frajda z miażdżących walk wypłynęła poza ekrany kin. Każdy z robotów posiada własną, nierzadko ciekawą, nazwę, wyróżniający go design, styl walki oraz broń niepowtarzalną dla innych wielotonowych gladiatorów. To samo tyczy się bestii z innego wymiaru. Jedna pluje kwasem, druga zaś puszcza falę niszczącą całą elektronikę. Jeszcze inna to zwykły barbarzyńca z ogromną mocą w łapach. Cały ten zamysł, świetnie sprawdzający się na dużym ekranie, może z sukcesem budować rynek zabawkarski i z pewnością tak będzie. Któż z młodszej części publiczności nie chciałby przecież wcielić się w mecha-wojownika, by toczyć pojedynki z olbrzymami?

[image-browser playlist="" suggest=""]
©2013 Warner Bros

Efekt wizualny twórców można zatem ocenić na piątkę z plusem. Co ciekawe, del Toro tworzy własną wizję świata okupowanego przez potwory i co rusz sam się z niej naśmiewa. Dowcipy są lekkie, czasem sytuacyjne, to znowu słowne. Nie bawią do łez, lecz przyjemnie rozluźniają powagę sytuacji pomiędzy kolejnymi starciami. Jedna z takich scen szczególnie przypadła mi do gustu, choć odnoszę wrażenie, że jest to niezamierzony dowcip scenarzystów. Wiadomo już, że każdy z robotów musi mieć dwóch pilotów. Łącząca ich "więź dryfowa" pozwala, aby dwóch członków załogi płynnie sterowało wybraną stroną mechanicznego monstrum. Zabawna jest zatem scena, w której główny bohater stwierdza, że woli sterować prawą stroną, gdyż prawą rękę ma silniejszą (co może budzić skojarzenia). Jego partnerka szybko odpowiada: "To oczywiste". Drobny żart, a zgrabnie przemycony pozwolił uśmiechnąć się pod nosem.

[image-browser playlist="" suggest=""]
©2013 Warner Bros

Powiedz zatem Czytelniku, czy zwiastun Pacific Rim narobił Ci smaku na dobre widowisko? Jeżeli tak, to widziałeś raptem drobny przedsmak wrażeń, które wyniesiesz z seansu. Możecie mi wierzyć, że Wasze uznanie do najnowszej produkcji twórcy "Hellboya" dopiero się pojawi. Łącząc trzymającą w fotelu fabułę, drobne elementy humorystyczne oraz ciekawe pojedynki, del Toro stworzył widowisko potrafiące przygnieść swoim ogromem. Jeżeli oczekujecie trafionej, bezpardonowej rozrywki, w której giganci biją się czym popadnie - od własnej broni począwszy, a kończąc na ciosach tankowcem w czerep - to szykujcie się na seans w kinie. Taką produkcję naprawdę szkoda oglądać na mniejszym ekranie. Mi pozostaje teraz otrząsnąć się z pyłu emocji i czekać na kolejny pokaz. Pacific Rim to jeden z niewielu filmów, które z przyjemnością obejrzę raz jeszcze - i takich samych wrażeń życzę również Wam. Dajcie się... przygnieść!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj