Pierwszy akt Morgan zapowiada naprawdę interesujący film z klimatycznym spojrzeniem na temat ogrywany już na wszelkie możliwe sposoby. Mamy coś obdarzonego ciekawą atmosferą, intrygującą postacią Morgan (Anya Taylor-Joy potrafi być w tej roli przerażająca i jednocześnie interesująca), nutką tajemnicy oraz filozoficznej głębi zmuszającej do myślenia. Film potrafi naprawdę zaciekawić, bo pokazuje, że może być nietuzinkową rozrywką na tle współczesnego kina science fiction. Momentami czuć w tym wszystkim serce i pomysł. Wydaje się, że może na początku taki pomysł drzemał w umysłach twórców, którzy potem niestety pozmieniali go, wprowadzając chaos i sztampę. W pewnym momencie cała jakość zmienia się o 180 stopni. Z intrygującego, przemyślanego filmu science fiction przechodzimy na rejony oklepanego, krwawego i nudnego horroru, w którym "potworem" jest tytułowa Morgan. Wszystko zaczyna być opowiadane skrótowo, po macoszemu i bez większego sensu. Pojawiają się scenariuszowe niedomówienia, które kompletnie nie wyjaśniają niektórych kwestii, stawiając na odpowiedź "bo tak", a to za mało. Tempo zaczyna przyspieszać za bardzo, a poczynania Morgan przestają interesować, bo nie ma w nich określonego celu, który w jakikolwiek sposób mógłby usatysfakcjonować. No url Duży problem leży w osobie Luke'a Scotta, który zaprezentował się jako przeciętny rzemieślnik. Do pewnego momentu wygląda to naprawdę obiecująco, bo budowa klimatu i napięcia działa zaskakująco dobrze - niestety potem wszystko siada. Ani klimat, ani aktorzy, ani opowiadana historia nie stoją na poziomie, który mógł gwarantować rozrywkę, jaka była zapowiadana w zwiastunach. Przeciętność zaczyna wylewać się z ekranu - chaotyczny montaż, brak ciekawych ujęć, przewidywalność historii. Im bliżej końca, tym odbiór Morgan staje się coraz gorszy. Jakość ciągle spada, a końcowy twist jest wielkim rozczarowaniem, które notabene w pewnym momencie było do przewidzenia. Nie czuć zaskoczenia czy nawet sensu w opowiadanej historii. Jaki jest jej cel? Filozoficzny aspekt został porzucony tak szybko, że stracił na znaczeniu, a pozostałe kwestie poruszono tak powierzchownie, że zostały wręcz przytłoczone przez przemoc. Czuć przez to niesmak i odnoszę wrażenie, że nie warto tego filmu obejrzeć, bo twórcy nie mieli dobrej historii do opowiedzenia. ‌Morgan powinna być świetnym filmem, bo początek zwiastował przyjemną produkcję w klimacie science fiction. Zbyt dużo błędów realizacyjnych oraz dziwna zmiana tonu historii sprawia jednak, że nie jest to dobra rozrywka. Przeciętniak do puszczania w telewizji.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Multikina

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj