W finałowym epizodzie serialu Mr. Mercedes Bill Hodges odczuł pewną ulgę w związku z domniemaną śmiercią Brady'ego Hartsfielda aka Pana Mercedesa w pożarze. Jednak ten spokój jest tylko chwilowy, ponieważ w czasie poszukiwań kierownika sklepu Supreme Electronix policjanci odkrywają, że ciało znalezione w domu Brady'ego nie należało do psychopatycznego mordercy. Rozpoczyna się walka z czasem, ponieważ Brady pragnie dokończyć swoje ostatnie wielkie dzieło i jednocześnie uderzyć w najbliższych Hodgesa. Bardzo podobało mi się w tym odcinku ukazanie pewnego rodzaju pustki, jaka pojawiła się w umyśle Billa po zakończeniu sprawy Pana Mercedesa. Mimo że sprawa znalazła swój szczęśliwy finał, to policjant paradoksalnie nie jest zadowolony z tego obrotu spraw. Twórcy dobrze wyeksponowali to poczucie porażki Hodgesa, przez to, że sam nie złapał Brady'ego, tylko psychopata oddał życie, co było częścią jego szalonego planu. Tutaj Bill czuje się jak zwykły pionek na szachownicy, którym pogrywał Hartsfield. Jednak szybko scenarzyści kontrastują to zachowanie Hodgesa z pewną ekscytacją i nieokiełznanym dążeniem do osiągnięcia celu, gdy mężczyzna dowiaduje się o tym, że jego przeciwnik żyje. Od tej pory obserwujemy fantastyczny pościg byłego policjanta za jego nemezis, który podszyty jest chęcią osobistego zakończenia tej sprawy. Ogląda się to bardzo dobrze. Jeśli chodzi natomiast o głównego antagonistę, to Brady całkowicie spełnia wszelkie oczekiwania związane z jego postacią i wysoko podnosi poprzeczkę wśród kreacji telewizyjnych czarnych charakterów. Psychologiczny rys Hartsfielda był mozolnie rozwijany z odcinka na odcinek i z aspołecznego, pełnego kompleksów socjopaty zmienił się w genialnego złoczyńce, który nie cofnie się przed niczym, aby zrealizować swój plan. Stanowi on świetne, mroczne odbicie Billa, także jest dla niego ogromną zagadką i pewnego rodzaju wartościowym przeciwnikiem, ale jednocześnie nieprzewidywalnym wybrykiem natury. Ta relacja przez cały sezon wypadała bardzo interesująco i w finałowym odcinku, w końcu możemy zobaczyć, jak wrogowie stają ze sobą oko w oko. Czekałem na ten moment od początku i efekt końcowy został zainscenizowany w bardzo dobry sposób. Ostatni epizod zaoferował nam oprócz dbania o dobry aspekt psychologiczny także o wiele szybsze tempo akcji niż poprzednie odsłony serii. Scenarzyści nie potrzebowali już powoli nakreślać relacji pomiędzy głównymi bohaterami tylko postawili na przyspieszenie prowadzenia narracji, jednak przy okazji nie musieli używać żadnych skrótów fabularnych i cała historia była nadal bardzo spójna. Twórcy bardzo zmyślnie po raz kolejny budowali napięcie, które w pełni wybrzmiało w ostatnich scenach, gdzie dochodzi do bezpośredniego starcia Hodgesa i Brady'ego. Co najciekawsze, Billowi po raz kolejny odebrano możliwość zemsty na swoim wrogu i ratowanie całej sytuacji powierzono młodym bohaterom, Jerome'owi i Holly. Jednak twórcy zaoferowali nam bardzo ciekawy cliffhanger zapowiadający dalszą część tej wspaniałej opowieści. Osoby, które czytały książkę, wiedzą, co mam na myśli, reszcie widzów nie chce psuć zabawy z uczestniczenia w kolejnych przygodach Billa Hodgesa i spółki. Finał 1. sezonu Mr. Mercedes przyniósł nam bardzo dobre zakończenie świetnej historii, bardzo sprawnie rozwijanej przez całą serię. Otrzymaliśmy także mały zalążek tego, co dostaniemy w kolejnej odsłonie serialu. Pozostaje tylko czekać na 2. sezon produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj