[video-browser playlist="721927" suggest=""]
Nawet jeśli to wszystko, co napisałem wyżej, już kiedyś było, to i tak "Mr. Robot" ogląda się ze sporym zainteresowaniem - choćby dlatego, że w produkcji USA Network trudno odróżnić dobrych od złych. Elliot przypadkiem znalazł się w samym środku konfliktu pomiędzy wielką korporacją Evil Corp oraz ludźmi, którzy chcą ją zniszczyć. I jedni, i drudzy mają swoje tajemnice i grzechy oraz próbują Aldersona przekonać do swoich racji. On jednak pragnie spokoju i najchętniej nadal pracowałby za biurkiem w AllSafe, starając się jednocześnie poukładać swoje życie pełne uzależnień. W 2. odcinku "Mr. Robot" scenarzyści nieco więcej czasu poświęcają na osobiste problemy bohatera, ale jednocześnie powielają schemat z pilota, w którym główny bohater “eliminował” za pomocą hakerskich zdolności kogoś złego, by jednocześnie pomóc komuś bliższemu. Na szczęście “proceduralność” nie jest w produkcji USA Network aż tak wyrazista dzięki solidnie rozwijanemu wątkowi głównemu. W przeciwieństwie do pilota 2. odcinek nie zawiera aż tyle hakerskich trików i nie czuć takiego napięcia jak tydzień wcześniej. Trochę szkoda, ale wygląda na to, że tego typu “akcje” zarezerwowane są tylko na szczególne okazje. "Mr. Robot" daje radę. Ten serial ma na siebie pomysł i jeśli główny wątek w kolejnych odcinkach będzie dobrze rozwijany, to o jego przyszłość jestem spokojny.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj