Jedyną pozostałością po traumatycznych przeżycia pana Selfridge'a pozostają senne koszmary, które skutecznie pozbawiają go snu. Jak ręką odjął, kłótnia z Rose idzie w zapomnienie, tak samo jak problem z panną Love. Elementy, które sprawiały, że Harry staje się ludzką i ciekawą postacią, zostają nam ot tak, bez szczególnych przyczyn, zabrane. Szkoda, bo Harry znów staje się nudny. Zwyczajny człowiek z charyzmą, który wyrzuca z siebie potok banałów mających na celu polepszyć pracę domu towarowego. Szczególnie bolesne jest to w rozmowie o bankierach.
Najnowszą atrakcją w domu towarowym jest wizyta Sir Artura Conan Doyle'a, który przyciąga fanów, podpisując im książki. Do tego dochodzi również wątek seansu spirytystycznego. On wyraźnie nam sugeruje, co trapi Harry'ego - to, co widział w wizjach w poprzednim odcinku. Ducha przeszłości w osobie jego ojca. Trudno powiedzieć, jak nasz bohater sobie z tym poradzi, ale póki co twórcy nie usiłują nas tym zaciekawić.
[image-browser playlist="594197" suggest=""]
©2013 ITV
Pani Towler awansuje, dzięki czemu może więcej pracować z panem Leclairem. Ich relacja prowadzona jest w sposób niezwykle umiejętny. Chociaż jesteśmy świadomi, że romans wisi w powietrzu, nie jest on wciskany nam nachalnie i szybko, lecz powoli i subtelnie, aż do momentu kulminacyjnego. Jako że kelner odszedł na trzeci plan, romansując sobie z rozpuszczoną lady, nie możemy dziwić się, że pani Towler rzuca się w objęcia przystojnego Francuza.
Miłość w domu towarowym jest kluczowym tematem tego odcinka, który nie daje nam najlepszej rozrywki. Obserwujemy problemy w relacjach pani Mardle i pana Grove oraz w miarę niezły romans George'a z Kitty. To niewiele, by umilić czas trwania odcinka.
Mr. Selfridge to serial bardzo nierówny. Niezłe odcinki przeplatane są bardzo przeciętnymi, które pokazują brak odpowiedniego pomysłu na tę historię.
Ocena: 5/10