"The Dark Tower: The Wind Through the Keyhole" rozpoczyna się w momencie, gdy główni bohaterowie w końcu powracają na ścieżkę wiodącą bezpośrednio do Mrocznej Wieży. W międzyczasie jednak w dość nieoczywisty sposób uaktywnia się anomalia pogodowa w postaci podmuchu porywczego, mroźnego wiatru, który nie pozostawia na swojej drodze żadnej żywej istoty. W trakcie przeczekiwania tego niezwykłego zjawiska Roland postanawia podzielić się pewną opowieścią ze swoimi współtowarzyszami. W taki sposób wraz z opowieścią głównego bohatera powracamy do jego przeszłości, gdy jako młody, świeżo upieczony rewolwerowiec decyduje się na przybycie do miasteczka, aby odnaleźć sprawcę makabrycznych i brutalnych morderstw dokonanych na miejscowej ludności. Roland od początku szuka odpowiedzi w mitach i legendach przekazywanych ustnie przez pokolenia i szybko trafia na ślad człowieka przybierającego różne postaci. Po wnikliwym śledztwie bohater odnajduje świadka, który potwierdza jego obecność.  Ten oto świadek dla własnego dobra zostaje zamknięty w celi, w której to Roland postanawia opowiedzieć kolejną historię. Opowieść w opowieści głównej opowieści – znając Stephena Kinga, można było domyślić się, że właśnie w taki sposób przedstawi on kolejną historię opowiadaną przez głównego bohatera.
Fot. Albatros
Tym razem jest to historia chłopca, który postanawia podążać za mężczyzną, nie licząc się przy tym z żadnymi konsekwencjami. Oczywiście głównym punktem tej historii jest fakt, że młodzieniec pragnie odkryć tajemnicę śmierci swojego taty, przy tym również walczy o przywrócenie zdrowia swojej matki. Ta część nosi tytuł „Wiatr przez dziurkę od klucza” i - jak sam tytuł książki wskazuje - miała być w niej najważniejszym opowiadaniem. Niestety zamiast spektakularnie dobrej treści powstała naiwna, momentami odpychająca historia, która nie ma nic wspólnego z całym cyklem "Mrocznej Wieży" (poza tym, że główny bohater dawno temu miał okazję ją usłyszeć). Czytając "Wiatr przez dziurkę od klucza", odnosiłam wrażenie, że pierwsze cztery części zdążyły czytelnika przyzwyczaić do innego, wyższego poziomu całej historii. W opowiadaniach jest jednak inaczej, tzn. gorzej. Mimo irytującej formy opowiadanie skupiające się na poszukiwaniu mordercy ocenić można pozytywnie, ale to, co znajduje się w jego środku (kolejne opowiadanie), nie pozostawia zbyt dobrego wrażenia. Stephen King zdecydował się napisać kolejną część nawiązującą do Mrocznej Wieży, która ostatecznie została zakwalifikowana jako 4,5 część cyklu. Niewiele ma ona wspólnego z życiem Rolanda, Susannah, Eddiego i Jake’a, bo historie, które opowiada rewolwerowiec, tak naprawdę mógł opowiadać zupełnie nieznany nam wcześniej bohater. Książka rozczarowuje i sprawia, że po jej przeczytaniu mam ochotę od razu o niej zapomnieć. Zdecydowanie wolę zatrzymać się myślą na zakończeniu czwartej części i bez uczucia zawodu rozpocząć czytanie „Wilków z Calla”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj