"Niech Ci się przypadkiem nie wydaje, że to jest jakiś pieprzony Disneyland" - takie oto zdanie otwiera notkę informacyjną umieszczoną z tyłu książki Mroczne serce Hollywood. W gruncie rzeczy ujmuje całą istotę problemu podjętego przez Thompsona. Autor portretuje bowiem znaną Fabrykę Snów jako siedlisko zbrodni, przemocy i układów. Pozbawia ją blichtru, a raczej zagląda pod spód, pokazując, co pod tym blichtrem się kryje.

Demaskuje wpływ mafijnego świata zdegenerowanych przestępców na kształt pierwszych hitów Hollywood. Okazuje się, że powiązania mafii ze światem filmu sięgają już lat dwudziestych i okresu prohibicji, kiedy to używki wszelkiej maści szczególnie silnie związały świat przestępczy z filmowcami poszukującymi źródeł ukojenia swoich lęków. Gangsterzy przyjaźnili się z filmowcami, aktorami, a z co ładniejszymi (i naiwniejszymi) aktorkami nawiązywali romanse. Mechanizm wzajemnej zależności nakręcał się, napędzając zyski obydwu stronom. Mafiosi, opłacając produkcje, często bezpośrednio decydowali o tym, co publiczność w całym kraju zobaczy na ekranie. Sami w blasku kamer i fleszy czuli się przy tym jak gwiazdy pierwszego formatu.

Cały interes miał się zadziwiająco dobrze z prostego powodu: korupcja w ówczesnej Ameryce potrafiła sięgać wysokiego szczebla. Przestępcy nie tyle czuli się, co po prostu byli bezkarni, skoro ofiary zwracały się do policji, prokuratury, którą w wielu przypadkach przekupiły wcześniej odpowiednie osoby. W momencie, kiedy w jednym miejscu spotkały się trzy największe ludzkie namiętności: władza, pieniądze i seks, musiało dochodzić do sytuacji wybuchowych.

Douglas Thompson bardzo dobrze radzi sobie z literaturą faktu. Jest chociażby autorem kilku bestsellerowych biografii, w tym m.in. Madonny, Clinta Eastwooda czy Leonardo DiCaprio, oraz innych książek poświęconych tematyce mafijnej. Z bardzo dobrym przyjęciem spotkały się jego ostatnie dokonania: "Shadowland" oraz "Mafia Princess". Zarówno ta książka, jak i Mroczne serce Hollywood zostaną w przyszłości przeniesione na ekrany kin.

Czytaj również: "Masters of Sex" i inne premiery ubiegłego tygodnia

Taki obrót sprawy nie powinien dziwić, skoro największą zaletą prozy Thompsona jest perfekcyjna dbałość o detale. Autorowi zależało nie tyle na odwzorowaniu pewnych faktów, co uchwyceniu klimatu tamtej, wręcz mitycznej już epoki. Książkę nasyconą faktami, opisami wydarzeń i historii z życia pierwszych wielkich gwiazd czyta się jednym tchem, mając przed oczyma gotowy film. Plastyczność niezwykle nasyconego języka uderza od pierwszych stron. Thompson unika języka naukowego. Pisząc o popkulturze, pisze językiem popkultury. Jego postacie nie są dzięki temu jedynie historycznymi ikonami - żyją pełnią życia na kartach książki niczym pełnoprawni bohaterowie stylowego kryminału noir.

Dla jednych Mroczne serce Hollywood nie będzie niczym nowym, jedynie skondensowaną wersją posiadanej już wiedzy. Przed innymi Thompson odkryje nieznane dotąd tajemnice, dzięki którym będzie można spojrzeć na historię kinematografii inaczej. Fakt faktem, obydwie te grupy znajdą w prozie szkockiego pisarza coś dla siebie - kolejną fascynującą podróż w czasy znane i uwielbiane bądź całkiem nową wycieczkę w nieznane, oferującą emocje, które mogą skłonić do powrotu do tematu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj