Tym, co zwraca szczególną uwagę po emisji kolejnej godziny losów nadinspektor Stelli Gibson, jest zupełne porzucenie epizodycznego podejścia do opowiadanej historii. Piszę porzucenie, gdyż proceduralny sposób narracji sprawia (przynajmniej ostatnio) wrażenie typowego dla konwencji seriali o polowaniach na maniakalnych przestępców. Dobrym na to przykładem są wyżej wymienione pozycje, których fabularny schemat opierał się w dużej mierze na tak zwanych "sprawach tygodnia". Opowieść wymyślona przez Allana Cubitta to jedno, długie, ukazane z najdrobniejszymi detalami śledztwo.
Drugi odcinek zatytułowany "Darkness Visible" skupia się na wydarzeniach rozgrywających się bezpośrednio po popełnionym w końcówce pilota morderstwie. Oglądamy odkrycie ciała uduszonej kobiety, pojawienie się w jej domu służb porządkowych, zabezpieczenie miejsca zbrodni oraz zbadanie go przez grupę specjalistów, a następnie przewiezienie denatki do prosektorium i dokonanie sekcji zwłok. Sekwencje zdarzeń zamyka nieludzka formalność, jaką jest identyfikacja zmarłej przez rodzinę. Czy tak rzetelne oddanie kolejnych etapów składających się na policyjne dochodzenie może być w jakimkolwiek stopniu intrygujące? Otóż może, i to nawet bardzo!
Początki The Fall przypominają mi w pewnym sensie pierwsze odcinki innej – dziś już niemal kultowej – serii telewizyjnej, a mianowicie Breaking Bad. Podobnie jak dzieło Vince’a Gilligana, brytyjski serial charakteryzuje niespieszne tempo rozwoju wydarzeń oraz budowanie napięcia za pomocą dialogów (lub ich wymownego braku). Ta trudna sztuka udaje się dzięki potraktowaniu kryminalnej intrygi jako pretekstu do drobiazgowej obserwacji zachowania wplątanych w nią bohaterów.
[image-browser playlist="591013" suggest=""]©2013 BBC
Stella Gibson nadal jawi się nam jako oddana swojej pracy samotniczka, nieposiadającą prawie żadnego życia prywatnego. Powierzchowność relacji, jakie zdarza się jej nawiązywać z zupełnie obcymi osobami (przygodny seks z policjantem), jest ceną, jaką płaci za chłodny profesjonalizm, którym wykazuje się w trakcie wykonywania zawodowych obowiązków. Pod względem wiarygodnego przedstawienia psychologii postaci, a także wyrazistego odmalowania kłębiących się w nich emocji, The Fall niezwykle blisko jest do poziomu wyznaczonego przez wspomniany serial o domorosłym bossie narkotykowym. Inna sprawa, jeśli chodzi o ton opowiadanej historii. Brytyjski serial to – w przeciwieństwie do groteskowej tragikomedii AMC – produkcja nad wyraz poważna.
Ciekawe potraktowanie psychologicznego aspektu fabuły uwydatnione zostaje również poprzez sposób, w jaki prowadzony jest wątek skupiający się na losach seryjnego mordercy. Rzadko kiedy w filmach czy serialach mamy bowiem okazję na dokładniejsze przyjrzenie się codziennej egzystencji osób popełniających tak straszliwe zbrodnie. Nieczęsto też ukazywani są oni jako jednostki praktycznie niewyróżniające się z ogółu społeczeństwa. Przyznać trzeba, że twórcy serialu postarali się o daleko idący obiektywizm w konstruowaniu osobowości czarnego charakteru. Wymyślona przez nich postać posiada naprawdę niewiele cech upodabniających ją do sztampowego potwora w ludzkiej skórze.
Drugi odcinek The Fall przynosi kolejne obrazy z życia rodzinnego Paula Spectora. Praktycznie żaden z nich nie tłumaczy jednak (a przynajmniej nie bezpośrednio) przyczyn jego psychopatycznych zapędów. Obserwujemy dosyć dobre relacje łączące mężczyznę z jego żoną oraz troskę, z jaką pochyla się on nad kłopotami swojej córki. Wyraźnych odstępstw od normy trudno też w gruncie rzeczy szukać w przyjacielskim stosunku bohatera do nastoletniej opiekunki jego dzieci. Jedynym momentem, w którym zdradza się on z brutalną stroną swojej natury, jest zamykająca odcinek scena wybuchu paniki spowodowanej lękiem przed wyjściem na jaw jego makabrycznego występku.
[image-browser playlist="591014" suggest=""]©2013 BBC
Pomysł na postać Paula Spectora zdaje się jeszcze bardziej oryginalny po skonfrontowaniu mężczyzny ze Stellą Gibson. Podczas seansu uległem wrażeniu, że twórcy dokonali swego rodzaju zamiany ról. Nieco aspołecznym indywidualistą, charakteryzującym się niepospolitym spojrzeniem na świat, okazuje się tutaj stróż prawa. Ścigany przez niego przestępca jest zaś przeciętnym obywatelem, z którym teoretycznie identyfikować powinni się widzowie. Serial unika tym samym prostego podziału na dobro i zło, skutecznie utrudniając nam określenie, gdzie leży i czym w ogóle jest moralna racja.
Pisałem wcześniej, że The Fall to opowieść z założenia utrzymana w bardzo poważnym tonie. Warto jednak zauważyć, że w drugim odcinku znajdziemy drobne odstępstwa od tej reguły. Twórcy pozwolili sobie na rozładowanie napięcia nieoczywistym i raczej czarnym humorem. Pierwszym tego przykładem jest scena ukazująca rozmowę roztrzęsionej siostry ofiary z dyspozytornią komisariatu. Chodzi przede wszystkim o reakcję kobiety odbierającej telefon, dla której podobne dramatyczne wezwania to najwyraźniej stały element każdego dnia pracy. Drugim wartym wspomnienia mrugnięciem okiem w stronę widzów jest "romantyczny" MMS, jaki zaskoczona główna bohaterka otrzymuje od swojego nowego adoratora.
The Fall ma na ten moment wszelkie predyspozycje ku temu, by stać się dziełem wybitnym w swoim gatunku. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że twórcy nie zgubią właściwego kierunku, w jakim rozwija się serial, a fani mocnych i niebanalnych thrillerów nie stracą zbyt szybko powodu, aby z zapartym tchem oczekiwać nadejścia kolejnych poniedziałkowych wieczorów.