Czasami pragnę wyczołgać się na balkon i zawyć ponuro raz czy dwa, wtórując melancholijnemu psu sąsiada spod dwudziestki. Ile jeszcze potrwa męcząca już nieco moda na nastoletnich bohaterów w filmach, serialach i komiksach? O jednym z tych ostatnich poniżej.
Jak na tego typu
album przystało, rozpoczyna się on „imprezą z nocowaniem” (u nas przewrotnie znaną bardziej z angielskiego nazewnictwa – pyjama party). Kilka dziewczynek spotyka się u głównej bohaterki w domu, by zajadać się pizzą, grać na konsoli i opowiadać sobie o pierwszych pocałunkach. Fascynujące, nieprawdaż? Jest to przerywane nagłymi wypadkami wymagającymi interwencji gospodyni, ale one nic do niczego praktycznie nie wnoszą.
Kamala jest pierwszą muzułmańską heroiną w uniwersum Marvela i - jak przekonują na końcu tomu autorki owego cyklu - bardzo popularną i lubianą. Sam zamysł opowieści jest bardzo dobry, w trakcie czytania poznajemy nieco zwykłe życie owieczek Mahometa (ciekawe są wtrącane słowa z indoeuropejskiego języka
urdu). Cała reszta niestety nie prezentuje się specjalnie wybitnie. Pomijając dziewczęcą imprezę, z superbohaterstwa jest tutaj przenoszenie się po innych planetach i krótkie starcia z obcymi, póki nie okaże się, że to zwykła zabawa Lockjawa z Inhumans z teleportującym się również zwierzęcym kolegą czy wspólna akcja ze Spidermanem. Przyjaciel Kamali, Brunon, pragnie spróbować przy pomocy eksperymentów określić moce Ms. Marvel, jednak coś idzie nie tak i owe moce zaczynają się rozregulowywać. Właśnie w takim momencie na scenę wkracza główny antagonista albumu, czyli Shocker: piąty garnitur złoczyńców, znany głównie z dawnych potyczek z Człowiekiem-Pająkiem. Doprowadza to do serii szarpanin między obojgiem, co wygląda dość sucho, szczególnie że niegodziwiec odzywa się nagminnie do niej per „młoda” i ciągle bajdurzy o jakimś stworzeniu superpary przeciwników, którzy będą ze sobą epicko walczyć ku uciesze tłumów (ale zdaje się, że taki był koncept twórców, bo podobnych „dowcipnych” momentów jest więcej). Notabene natrafimy tutaj na duże stężenie specyficznego słownictwa (złol, rozkminić, inba, sorka, itp), które może średnio trafiać do niektórych czytelników.
Kiedy Bruno próbuje wraz hologramem profesora Xaviera dojść do tego, co dzieje się z Ms. Marvel, ona szamocze się z Shockerem na Ziemi i w innych wymiarach. Dodatkowo są również jakieś senne mary z przeszłości przodków, ogólnie robi się coraz bardziej budyniowato i fabularna masa kręci się w wielkim tyglu. Następnie młoda dama znowu jest w New Jersey, gdzie uszkodzeniu ulega przestarzała magistrala wodna i tym razem czas walczyć z żywiołem, a nie nikczemnikami. Przepraszam, złolami. Po tym wszystkim historia przechodzi płynnie w jakiś dziwny klimat komputerowej gry RPG, gdzie znowu jesteśmy zasypywani w dymkach różniastymi streamingami i lootami. Tam Kamala spotyka znajomych i razem z nimi próbuje naprawiać wzajemne relacje, wykonując questy.
Dla zdeklarowanych fanów serii Ms. Marvel. Jak mniemam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h