Kermit i jego gang wracają z nowym programem stworzonym specjalnie dla platformy Disney+.
Disney od dawna próbuje znaleźć sposób na to, by przywrócić marce Muppety dawną chwałę i o ile w kinie się to im nawet udało, o tyle wciąż nie potrafią znaleźć dla nich odpowiedniego formatu na małym ekranie. Ostatnia próba, jakiej podjęli się Billy Prady i Bob Kushell w 2015 roku okazała się niewypałem, a serial
Muppety został zdjęty z anteny po raptem 16 odcinkach. Teraz platforma Disney+ robi kolejne podeście. Ich nowa produkcja zatytułowana
Muppets Now w założeniu miała byś dostosowana do młodszego widza, dlatego postawiono na formę internetową. Kermit już nie prowadzi teatru, w którym Muppety wystawiają swój show. Nie. Mamy XXI wiek, więc nasi bohaterowie mają kanał internetowy, gdzie wrzucają swoje materiały. Jest to, moim zdaniem, słaby pomysł, bo od razu pozbawia serial komizmu, jakim było oglądanie interakcji naszych bohaterów, gdy starali się zażegnać jakimś kryzysom związanym z organizacją programu. Teraz to wszystko odbywa się za sprawą okienek z kamerek internetowych. Takie zoomowe konferencje. Pomysł nudny i nieciekawy. Nawet pojawiająca się co i rusz para zgryźliwych tetryków nie jest w stanie tego uratować.
Twórcy oczywiście nie zrezygnowali z pojawiania się znanych aktorów w programie, lecz widać, że przynajmniej w trzech pierwszych odcinkach goście nie za bardzo czują konwencję. Najlepszym przykładem jest materiał, czy jak kto woli skecz, w którym Kermit chce przeprowadzić wywiad z RuPaulem i cały czas ktoś mu w tym przeszkadza. Widać, że aktor jest skołowany, a wprowadzenie w taki stan człowieka, który lwią część swojej kariery spędził na deskach teatru, jest nie lada wyczynem. Podobnie zresztą jest z gośćmi zaproszonymi do wspólnego gotowania ze słynnym Szwedzkim Kucharzem. W kuchni panuje chaos i widać, że zaproszeni celebryci nie dostali jakiegokolwiek scenariusza, tylko mają iść na żywioł, co im niestety nie wychodzi.
Oczywiście pod względem wizualnym wszystko jest na jak najwyższym poziomie. Kukiełkowi bohaterowie ruszają się jak żywi. Scenografia jest pierwszorzędna. I akurat na tym polu nie ma się do czego przyczepić. Ten aspekt został przez twórców przez te wszystkie lata dopracowany do perfekcji.
Muppets Now jest pozbawione humoru, krótkie skecze, jakie przygotowali twórcy, są często naciągane i mają bardzo mało wspólnego z klimatem klasycznych Muppetów. Ja rozumiem, że fajnie jest pokazać, że Panna Piggy jest zadufaną egocentryczką i trzeba to jakoś obśmiać, ale to należy robić jakoś inteligentnie, a nie wprost.
Rozczarował mnie także dobór pierwszych gości:
RuPaul,
Taye Diggs,
Linda Cardellini czy kucharka Carlina Will nie są osobami, które przyciągną widzów do pierwszych odcinków. Zresztą jedynie
Danny Trejo potrafił odnaleźć się w materiale ze Szwedzkim Kucharzem i wszedł w wyznaczoną konwencję. Widać, że reszta czuje się nieswojo. Jedynym jasnym punktem tej produkcji jest nowa postać Joela, prawnika łasicy odpowiadającego za to by, produkcja nie złamała żadnych norm Disney'a i nie ładowała się w kłopoty prawne. Niestety, jest go stanowczo za mało.
Z racji tego, że podobnie jak Netflix Disney+ nie dzieli się wszem i wobec informacjami na temat oglądalności swoich produkcji, można się domyślić, że jeśli
Muppet Now będzie niewypałem, to się o tym nawet nie dowiemy. Nie wykluczam też możliwości, że pierwsze trzy odcinki przecierają szlaki i twórcy wczują się bardziej w konwencję, a następne odcinki będą ciekawsze. Nie wierzę w taki obrót sprawy, ale nie mogę go też w 100% wykluczyć. Znane są przecież takie przypadki w historii telewizji. Trochę mi jednak szkoda, że postaci, które znam jeszcze z czasów dzieciństwa, nie potrafią w glorii i chwale powrócić na mały ekran. Ale kto wie, może to już nie są ich czasy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h