Komiksy wykorzystujące zantropomorfizowane zwierzęce postacie są dość częste; wielokrotnie też okazało się to udanym rozwiązaniem. Wystarczy wspomnieć utrzymaną w duchu kryminału noir serię Blacksad czy znacznie lżejszy Miecz Adeńczyka. Do tego grona dołącza teraz Myszart ze scenariuszem Thierry’ego Joora. Myszart przenosi nas do XVIII-wiecznego Wiednia, w którym rodzina myszek mieszka w fortepianie nadwornego kompozytora, wilka Antonio Salieriego. Tytułowy bohater ma niezwykłe ucho do muzyki i pragnie komponować. Gdy wbrew zakazom zaczyna wygrywać jeden ze swoich utworów, wpada w kłopoty i… trafia na salony, choć wbrew swojej woli. Dalszy ciąg historii jest zaskakujący i – poniekąd – magiczny. Myszart to w zamyśle scenarzysty alter ego Wolfganga Amadeusza Mozarta, choć Joor dość luźno podchodzi do faktów; raczej czerpie z nich inspiracje. Wszak Mozart nie był dużo młodszy od Salieriego (tu, na ile możemy ocenić, to różnica przynajmniej pokolenia), a ich rywalizacja została rozdmuchana długo po ich śmierci. To jednak zupełnie nie przeszkadza w cieszeniu się lekturą. Ciekawostką jest także wykorzystanie motywów z Czarodziejskiego fletu i wkomponowanie ich w fabułę komiksu.
Źródło: Świat Komiksu
               Kolosalną rolę w odbiorze Myszarta mają ilustracje. Gradimir Sumdja spisał się świetnie, kreując XVIII-wieczne austriackie realia ze zwierzęcymi postaciami. Bohaterowie są wspaniale odmalowani, kadry pełne detali, a dwór cesarski przebogato przedstawiony. W tym skądinąd niezbyt obszernym albumie znalazło się także miejsce dla szkiców i ilustracji pokazujących proces twórczy przy pracy nad Myszartem. Warto to prześledzić.
               Myszart to krótka opowieść, ale wypada bardzo dobrze. W narracji jest tempo, ale przy tym autorzy nie zapominają o detalach i utrzymaniu konwencji epoki. Różnorakie nawiązania są umiejętnie wplatane, a jednocześnie od początku widać, że historia jest jedynie inspiracją do stworzenia własnej, przetworzonej opowieści. W Myszarcie najważniejsze jest dążenie do spełnienia marzeń, podążanie za talentem, ale także wsparcie bliskich. Czy gwarantują one szczęście? W komiksie tak… a w prawdziwym życiu warto próbować, a nuż się sprawdzi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj