Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy narzekają na trzeci sezon Homeland, szczególnie gdy zachwycali się dwoma poprzednimi. Trzecia seria to zupełnie nowe rozdanie, sprawiające, że widz - będący z tym serialem od początku - może czuć się lekko skonsternowany tym, co widzi na ekranie. W żadnym wypadku nie twierdzę, że brutalny przełom w życiu bohaterów i kompletna zmiana postrzegania wielu wątków jest czymś złym. Pierwszy, drugi i trzeci epizod potwierdzają jednak, że serial stacji Showtime stał się czymś zupełnie innym niż w poprzednich dwóch latach, a kluczem do opowiadania historii stają się momentami przerażające następstwa wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnim odcinku drugiej serii.
Homeland celuje w mocno psychologiczne, momentami wręcz psychiczne aspekty życia dwóch głównych bohaterów, jakże interesująco pokazane w "Tower of David". Fakt, że zarówno Brody, jak i Carrie, są bezpośrednio związani z 12/12, sprawia, że ich życie zmieniło się w diametralny sposób. Następstwa ataku terrorystycznego na budynek CIA dosięgają nie tylko kraju i rodzin ofiar, ale nawet tych, którzy za wszelką cenę starali się zapobiec temu wydarzeniu. Pokazanie Brody’ego dopiero w trzecim odcinku nowej serii uważam za trafiony pomysł, ponieważ jego sytuacja przypieczętowana została już w finale drugiej serii. Najbardziej poszukiwany terrorysta świata ma farta, bo trafia do ludzi, dla których od 10 mln dolarów ważniejsza jest obietnica, by przeżył. Jakże brutalne zderzenie z rzeczywistością w meczecie sprawia, że Brody kolejny raz czuje się jak kilka lat wcześniej w Iraku, przebywając w niewoli.
[video-browser playlist="634498" suggest=""]
Większa część odcinka skupia się na przypomnieniu o Brodym i pokazaniu, jak marny los czeka go przez najbliższe miesiące (a może nawet lata). Znacznie istotniejsze, i co ważne - ciekawsze, są jednak sceny z leczenia Carrie w szpitalu psychiatrycznym. Wydaje mi się, że scenarzyści słusznie przewidzieli, iż o ile Homeland może jako tako radzić sobie bez Damiana Lewisa, tak nie jest w stanie funkcjonować bez Claire Danes. Mało tego - w wątku głównej bohaterki fundują tak zaskakujący fabularny twist, że w pewnym momencie zdębiałem. Na początku chyba nawet nie dotarło do mnie, co twórcy planują zrobić albo w jakim kierunku chcą posunąć fabułę trzeciego sezonu. Jedno jest pewne - Carrie nadal jest chora, a jej leczenie i dojście do pewnej sprawności może zająć lata. Serial nie ma tyle czasu na wyleczenie Mathison, dlatego bohaterka powinna stać się wolna już w kolejnym epizodzie. Pytanie tylko, czy wyjście z psychiatryka zawdzięczać będzie tajemniczej firmie, która się do niej zgłosiła.
Scenarzyści Homeland zaskoczyli mnie nietuzinkowymi rozwiązaniami już wielokrotnie, ale w coś takiego trudno mi uwierzyć. Serial ten od początku pokazuje, że wśród bohaterów próżno szukać postaci pozytywnych i negatywnych. To ponownie thriller psychologiczny pełną gębą, pokręcony, złożony, zaskakujący na każdym kroku, dokładnie tak, jak w swoich pierwszych odcinkach. Cieszy, że twórcy zrezygnowali z uganiania się za terrorystami, bo drugi sezon Homeland momentami dość mocno przypominał Homeland. Kompletna zmiana klimatu i tempa akcji, nowe tajemnice i sekrety wychodzą tylko na dobre. Czy tylko ja mam wrażenie, że Carrie już niebawem może stać się tajnym agentem, działającym pod przykrywką w organizacji terrorystycznej, która sama się po nią zgłosiła?
"Tower of David" był odcinkiem słabszym od dwóch poprzednich, ale niezwykle potrzebnym, by wyjaśnić wątek Brody’ego. Mimo że zupełnie nic nie wniósł do głównej osi fabularnej, był jednym z tych epizodów Homeland, po których nie mogę się doczekać kolejnego. Całościowy, pozytywny odbiór to zasługa Carrie i rozwój jej pokręconej historii. Czekam na więcej.