W książce Netflix. To się nigdy nie uda Marc Randolph, czyli współzałożyciel Netflixa i pierwszy dyrektor generalny spółki, postanowił napisać niepublikowaną do tej pory historię powstania firmy, która zaczynała jako internetowa wypożyczalnia DVD. Takie biografie typu od pucybuta do milionera mają zwykle pewien mankament. Ich autorzy za bardzo starają się stworzyć swoistą laurkę dla swoich wyczynów, zmysłu biznesowego, talentu itp. Jednak po lekturze tej książki mam zupełnie inne wrażenie. Tutaj Randolph nie boi przyznać się do swoich niepowodzeń, ogromnych wpadek czy braku pewnych umiejętności, które są potrzebne do osiągnięcia celu. Nie ma tutaj pompatycznej aury wokół własnego sukcesu, chełpienia się nim na każdej kartce. Jest za to zdrowa wiwisekcja każdego, nawet mało udanego etapu, który na końcu pozwolił, aby na świecie zaistniał taki twór jak Netflix. Bardzo ładnie Randolph zebrał te najważniejsze momenty na drodze do świetności i dokonał naprawdę dobrej analizy z wszelkimi plusami i minusami danej sytuacji, nie bojąc się wytknąć własnych błędów. A chyba to jest najważniejsze w tego typu książkach - szczerość.
Nie ma w tej książce fałszu, za to widać ogromne serce człowieka, który naprawdę kocha to, co robi. Nie ma jednak tutaj silenia się na wielkie słowa, jest po prostu w jak najprostszy sposób przekazana radość wykonywana swojej pracy. Przy tym nie ma przesładzania, koloryzowania złych rzeczy czy odwrotnie – wyolbrzymiania mniejszych problemów do rangi katastrofy. Ta historia naprawdę potrafi wciągnąć dzięki temu, że czuć to serce bijące z kolejnych stron, na których opisywane są transakcje giełdowe, firmowe burze mózgów i spotkania z inwestorami. Randolph potrafił całkiem nieźle (mimo że na co dzień nie zajmuje się pisaniem) wyważyć te przyziemne sytuacje, które znajdziemy w książce, z momentami chwały i kłopotów nadających pewnej dramaturgii całej opowieści. Dlatego nie ma tu czegoś takiego, że siada tempo całej narracji, wszystko czyta się naprawdę płynnie i lekko. Może o tym świadczyć to, że pierwszego dnia przeczytałem 300 stron książki i przeczytałbym więcej, jednak inne obowiązki mi na to nie pozwoliły.
Źródło: SQN
Ta płynność czytania książki wiąże się również z inną kwestią, której czasami nie rozumieją ludzie świata biznesu, piszący książki. Otóż wszelkie ekonomiczne pojęcia, szczegóły związane z finansowym rozwojem spółki, giełdowe pojęcia są przekazane w bardzo przystępny sposób i to jest jeszcze jedna z pozytywnych stron tej pozycji. Często bardzo sprawnie Randolph używa porównań do sytuacji kompletnie niezwiązanych z gospodarką, aby przybliżyć czytelnikowi daną kwestię i to jest naprawdę świetny zabieg twórcy. Według mnie dobrze, że ta książka w pewnym momencie nie stała się jakimś suchym przewodnikiem po świecie biznesu jak osiągnąć w nim sukces. Owszem Randolph daje pewne rady ludziom, którzy chcieliby rozwinąć swój pomysł. Jednak są to rzeczy bardzo spójne z treścią książki, nie stające się tylko podpunktem wychodzącym bokiem historii zawartej w tej pozycji. Bardzo ładnie Randolph pod płaszczem tej opowieści o rozwoju Netflixa zawiera kwestię walki o własne marzenia i idee, które na początku kształtują się tylko w naszej głowie. Netflix. To się nigdy nie uda to dobra pozycja dla wielbicieli biografii wszelkiego typu, ale fani szeroko pojętej literatury i dobrych historii również znajdą tutaj coś dla siebie. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj