Zabieg ten to klasyczne zepchnięcie wątku głównego na dalszy plan, aby za pomocą historii jednoodcinkowych pokazać inne, równie ważne aspekty serialu. W przypadku Supernatural są to problemy emocjonalne z jakimi zmagają się bohaterowie, wartości, którym są wierni, czy po prostu relacje braci, stanowiące podstawę serialu niemal od początku. I właśnie pierwszy i ostatni z wyżej wymienionych czynników został poruszony w "Defending Your Life". Dzięki temu mitologia serialowa wzbogaciła się o możliwość spojrzenia na głównych bohaterów z nowej perspektywy, która ukazała nam, niekoniecznie dobrą stronę tych postaci. Jednak serial nie byłby aż tak ciekawy, gdyby były w nim prezentowane tylko puste ideały, czy też wzorce do bezmyślnego naśladowania.

W tym tygodniu ekipa produkująca Supernatural zaprezentowała, mogłoby się wydawać, klasyczną sprawę - kilka morderstw w dziwnych okolicznościach. Można powiedzieć: zwykły dzień z życia Winchesterów. Jednak to był tylko wstęp do głębszych rozważań, jakie przygotowali scenarzyści - sprawa miała za zadanie przygotować podwaliny pod właściwą problematykę poruszoną w tym odcinku. Ta zaś w dużej mierze skupiała się na Deanie. Co prawda w poprzednich odcinkach był poruszany aspekt stanu psychicznego starszego z braci wielokrotnie, jednak dopiero w "Defending Your Life" poświęcono temu zagadnieniu, aż tyle czasu. Dzięki temu można było zagłębić się w psychikę Deana, poznać jeszcze bardziej jego osobowość oraz zobaczyć jak sam podchodzi do swoich problemów.

[image-browser playlist="607293" suggest=""]©2011 The CW Television Network

Twórcy bardzo inteligentnie wprowadzili nas w ten aspekt za pomocą wcześniej przeze mnie wspomnianego potwora tygodnia. Do świata Winchesterów zawitał egipski bóg Ozyrys, który sądził i wydawał wyroki zgodnie z tym, czy człowiek w głębi serca czuł się winny, czy też nie. Pech chciał -a raczej twórcy produkcji - żeby to właśnie Dean znalazł się w tej bardzo niekomfortowej dla siebie sytuacji. Jak wiadomo poczucie winny zżera go już od bardzo dawna, choć z różnym natężeniem. W tym odcinku można było ujrzeć, jak bardzo bohater nie radzi sobie z tym problemem.

Dean jest zupełnie rozbity. Rozbity, ale tylko wewnętrznie, gdyż na zewnątrz nadal nosi maskę opanowania przed Samem. Chce wyglądać na tego lepszego, twardszego, ulepionego z lepszej gliny niż brat. Jak jednak wiadomo, gdy takie osoby się załamują jest im dużo ciężej podnieść się po upadku. Dean jest klasycznym tego przypadkiem. Podąża w stronę, która zwiastuje bolesny upadek, a kolejna porażka poniesiona w tym odcinku tylko potwierdza kierunek, w jakim zmierza starszy z braci. Co gorsze jest on świadomy swoich błędów (pokazała to rozmowa z Jo) i w dodatku nic z tym nie robi. W swoich błędach pogłębia się jeszcze bardziej notorycznie kłamiąc i oszukując brata. To wszystko prowadzi do kolejnego nadwerężenia więzi braterskiej, wzrostu podejrzliwości ze strony Sama oraz powolnego upadku samej postaci.

Mimo, że odcinek w dużej mierze skupiał się na Deanie, to nie zabrakło również miejsca dla drugiego z braci. Na jego postać również można było spojrzeć z nieco innej niż dotąd perspektywy. Bohater wrócił do pracy w bardzo dobrym stanie fizycznym i psychicznym, mając na uwadze, co przeszedł na początku sezonu. Jednak nie to w tym odcinku było najważniejsze dla tej postaci. W sumie istotne były dwa elementy, a właściwie dwie sceny. Pierwsza to rozprawa, podczas której można zaobserwować, jak bardzo Samowi zależy na Deanie. W niej występuje nie tylko w roli świadka, ale przede wszystkim jako adwokat brata. Broni go do ostatniej minuty, nawet wtedy kiedy starszy Winchester już przestaje walczyć i poddaje się pod osąd, chcąc uniknąć wyjawienia bolesnej prawdy Samowi. Jest to swoiste rozpoczęcie spłacenie długu wobec rodziny, która dotąd cały czas się dla niego poświęcała, pomogła mu wychodzić z najtrudniejszych sytuacji, nawet oddając własne życie za jedyne rodzeństwo. Sam pokazuje, że on też jest skłonny do pomocy nawet w najbardziej beznadziejniej sytuacji. Druga równie ważna scena to rozmowa przy schłodzonym złocistym napoju i ukochanej Impali. Ukazuje ona jak bardzo Sam się zmienił i to na lepsze. Poradził sobie z własnymi problemami, na tyle ile było to możliwe (co prawda z pomocą brata, ale dał radę), spojrzał prawdzie prosto w oczy i ją zaakceptował. Udowodnił, że rozliczył się z przeszłością i zostawił ją za sobą. Może się wydawać, że mógł nie być do końca szczery, ale wydarzenia z "Defending Your Life" zdają się potwierdzać, że Sam nie czuje się winny. W końcu jeśliby by tak nie było, to i młodszy z braci zapewne zostałby posadzony na ławie oskarżonych i osądzony. Tak natomiast sprawia wrażenie wiarygodnego i prawdomównego, a to przecież cechy bardzo pozytywne i pożądane u bohaterów.

[image-browser playlist="607294" suggest=""]©2011 The CW Television Network

Czwarty odcinek był ciekawy nie tylko ze względów problematyki dotyczących wewnętrznych rozterek braci. Ponownie można było ujrzeć retrospekcje - aż łezka mogła zakręcić się w oku. Ile to już czasu minęło, ile wspomnień dostarczył ten serial? Było ich przecież tyle, że chyba nawet trudno właściwie odpowiedzieć na te pytania. Kolejnym również ważnym elementem był występ gościnny Alony Tal. Zawsze takie powroty są mile widziane, a tym bardziej jeśli powraca taka postać jak Jo Harvelle, która wciąż jest bardzo lubiana przez fanów. Na dodatek jej występ nie był tylko nic nie znaczącym epizodem. Wręcz przeciwnie - miał kluczowy wpływ na fabułę odcinka. To właśnie Jo przeprowadziła najważniejszą rozmowę z Deanem, to dzięki niej zostały wyciągnięte (przypomniane) wszystkie brudy z przeszłości brata i wreszcie dzięki niej można było usłyszeć, co starszy Winchester myśli o sobie i sytuacji w jakiej się obecnie znajduje. Jak więc widać, ten występ był niezwykle potrzebny i owocny. Natomiast te wszystkie wyżej wymienione elementy sprawiły, że czwarty odcinek siódmej serii był bardzo ciekawy. Tym większy jest to sukces twórców, gdyż wydawało się, że będzie to pierwszy odcinek, które będzie zupełnie oderwany od mitologii serialu. Nic bardziej mylnego! Odniesienia do różnych, teoretycznie oderwanych od siebie wątków dają się zauważyć bez większego problemu. I to jest siłą Supernatural – dużo większa wyobraźnia twórców, niż mógłby widz przypuszczać i rozplanowanie fabuły.

"Defending Your Life" nie zawiodło. Utrzymało wysoki poziom obecnego sezonu, rozszerzyło fabułę o kolejne aspekty, oczarowało dobrymi retrospekcjami i fantastycznym występem gościnnym. Twórcy pokazują, że nie zamierzają zwalniać tempa, niezależnie czy odcinek będzie związany z wątkiem przewodnim obecnego sezonu, czy też nie. Wypada tylko się z tego cieszyć i czekać z niecierpliwością na kolejny piątek, kiedy to znów będzie można śledzić losy Winchesterów.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj