Po bardzo słabym odcinku w zeszłym tygodniu, tym razem dostaliśmy coś na dobrym poziomie. Powiało nutką starego Supernatural, ale i nie zapomniano, że to już siódmy sezon, więc musiały być jakieś urozmaicenia. Także nie było klasycznego polowania na demona, ale nieco inne spojrzenie na całą sprawę. Najważniejszym jednak przesłaniem "Repo Man" była walka w głowie Sama.

Na samym początku twórcy zabierają nas cztery lata wstecz i przy okazji pojawiającego się na ekranie "Then" ("Wcześniej") przypominają wydarzenia z minionych lat, które będą kanwą dla sprawy w tym odcinku. Widzimy starą, ukochaną Impalę, co jest niewątpliwym plusem tej podróży w czasie. Mimo to twórcy nie ustrzegają się błędów. Wiadomo, że aktorzy się starzeją, ich wygląd się zmienia, ale mogli by się nieco bardziej postarać w charakteryzatorni, żeby te cofnięcie w czasie było jak najbardziej wiarygodne. Szczególnie widać po długich włosach Sama, ich ułożeniu. Widać, że te sceny były dokręcane do tamtej osi czasu, a nie nagrywane kiedyś (a powinny sprawiać przecież te drugie wrażenie). Niemniej jednak było to całkiem dobre wprowadzenie do historii tego odcinka.

[image-browser playlist="604999" suggest=""]©2012 The CW Television Networks

Sama sprawa dosyć banalna. Z jednej strony można było się cieszyć, że wróciły demony, ale chyba jest to już zanadto oklepany temat, żeby mógł widza jakoś porwać. Nawet zmodyfikowanie pomysłu, że to człowiek pragnie sługi Crowleya, krótko mówiąc, był niezbyt porywający. Dobrze, że chociaż twórcy nie przedłużali momentu jego odesłania, który już mogliśmy oglądać kilkanaście razy, a w tym odcinku dwukrotnie.

Zgoła odmiennie prezentuje się sprawa Sama. Ten wątek wieje świeżością i potencjałem, który w nim drzemie. Aż wypada zadać sobie pytanie, czemu tak długo czekano z powrotem do tego tematu jak i zaproszeniem Marka Pellegrino na plan? Przez cały odcinek oglądamy zmagania, które dzieją się w głowie młodszego Winchestera. Są ona ukazane z dużą dozą poczucia humoru, którego dostarcza nam sam Lucyfer. Teksty jakie dla niego przygotowali scenarzyści są po prostu świetne. Myślę, że nie ja jeden będę jeszcze długo wspominał takie zwroty jak: "Karambaaa", "Kazał mi się zamknąć" czy "Dzień dobry, Wietnamie!". Ponadto nie da się nie lubić błyskotliwych docinek, czy ciągłych sarkastycznych komentarzy Marka, które wręcz napędzają ten wątek. Jednak to tylko jedno oblicze całej sytuacji. Druga strona to tragedia jaką przeżywa Sam. Mimo ostrzeżeń Śmierci, żeby nie drapał ściany w swej głowie, czyni to wdając się w rozmowę z Diabłem i wpuszczając go do swego umysłu. Od tej pory zwykłe środki zaradcze w postaci uciskania ręki przestają działać. To majstersztyk pod względem prostoty i skuteczności pomysłu na zniszczenie granicy pomiędzy rzeczywistością, a światem wykreowanym przez Lucyfera. Od tego momentu zaczyna się dramat postaci, który będziemy obserwować zapewne do końca sezonu. Co prawda ta sytuacja miała miejsce przez cały sezon, ale dopiero odcinek "Repo Man" pokazał z czym naprawdę musi się zmagać młodszy Winchester i tym samym jeszcze bardziej uwypukliła problem. Szkoda, że zapewne w następnych odcinkach już nie ujrzymy Marka Pellegrino, który znowu został gościnnie zaproszony, ale dobrze, że udało się go, choć na ten jeden odcinek, ponownie ściągnąć do serialu.

[image-browser playlist="605000" suggest=""]©2012 The CW Television Networks

Jemu samemu też się należy kilka oddzielnych słów - to jak gra Lucyfera jest czystą poezją. Zdecydowanie, poczucie humoru, swoboda odnajdywania się w każdej sytuacji oraz zabójczy śmiech w końcówce, świadczą tylko o nieprzeciętnych umiejętnościach aktorskich Marka Pellegrino. Poza tym widzimy, że świetnie czuje się na planie Supernatural, a jego interakcje z wszelkimi postaciami/aktorami są naturalne, a zgrana ekipa to przecież połowa sukcesu. Tym bardziej jeśli występuje się z tzw. doskoku i nie ma czasu na wpasowanie się. Pellegrino w tej sytuacji radzi sobie doskonale i wypada sobie życzyć, aby jak najczęściej gościł w serialu.

Także Dean przeszedł metamorfozę, chociaż poświęcone zostało temu nieco mniej czasu. Różnica jest widoczna jak na dłoni, kiedy porówna się właśnie to, co było cztery lata temu, a jest obecnie. Kiedyś dbał o ludzi opętanych przez demony, miał jakieś większe zahamowania, a teraz wygląda to trochę jakby cel uświęcał środki. W chwili obecnej wydaje się, nieco bardziej wyprany z empatii. Bez wątpienia miały na to wpływ wydarzenia jakie musiał przejść, a dodając do tego problemy z alkoholizmem i to, że nie radzi sobie z obecną sytuacją krystalizuje nam nowy obraz starego bohatera. Czy lepszy? Czas pokaże.

[image-browser playlist="605001" suggest=""]©2012 The CW Television Networks

To nie jest już te Supernatural co kiedyś. Nadal ma szczyptę tego charakterystycznego, jowialnego humoru, teoretycznie tych samych bohaterów, ale opowiada już zupełnie inną historię. Nie są teraz najważniejsze polowania, Lewiatany, ale to co się dzieje w głowach bohaterów, jak się zmieniają, co ich dotyka. Trzeba na stary serial spojrzeć z nowej perspektywy, która może być trudna do zaakceptowania. Bo zmagania emocjonalne nie gwarantują takiej ilości emocji i akcji jak apokalipsa czy gonitwa za potworami. I nawet Sera Gamble (nowy showrunner) zmieniła swój pogląd na Supernatural. W końcu, przed szóstym sezonem, obiecywała nam, że wróci stary biznes Winchesterów, ale tak się nie stało, a przynajmniej, nie w takiej formie, jakiej można było oczekiwać. Tymczasem wypada wsiąść do Chevroleta Impali, rocznik ’67, która gdzieś stoi i się kurzy i zastanowić się, czy taki serial może być nadal interesujący oraz przemawiający do fana, który się w nim zakochał dobre 7 lat temu. W końcu, to wciąż są ci sami Winchesterowie – nieustraszeni pogromcy potworów! Pytanie tylko, czy są w stanie poradzić sobie ze swoim własnymi, które drzemią w ich głowach?

Ocena: 7+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj