Już po zwiastunie można było przypuszczać, że będzie nadzwyczaj wesoło. Zwiastował to powrót Gartha, którego mieliśmy już przyjemność oglądać w "Season 7, Time for a Weeding". Również w bieżącym odcinku dostarczył sporej dawki humoru i pozytywnych emocji, chociaż nie każdemu ta postać mogła przypaść do gustu, co pokazały podzielone opinie fanów po jego poprzednim występie. Nie zabrakło też ciekawej sprawy i starych znajomych - czegoś takiego w Supernatural dawno nie było.
Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się Garth, którego po prostu nie da się nie lubić. Jest on dużo bardziej zabawny od pogromców duchów, których oglądaliśmy w poprzednich sezonach. Praktycznie każda scena z jego udziałem powoduje, że na twarzy pojawia się uśmiech od ucha do ucha. Kiedy upija się jednym piwem, przekracza wszelkie granice normalności, ale takie właśnie anomalie świetnie rozluźniają atmosferę. W kontraście z zaprawionym w bojach z alkoholem Deanem, Garth wypada co najmniej groteskowo, a jednocześnie nieprawdopodobnie zabawnie.
[image-browser playlist="603894" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
Sama sprawa także nie jest pozbawiona szczypty humoru. Mamy do czynienia z duchami... i w tym momencie można powiedzieć: znowu? Nic bardziej mylnego! Wątek ten został zrealizowany całkiem pomysłowo. Dostaliśmy część luźniejszą, kiedy to dowiadujemy się, że istoty niematerialne można zobaczyć po spożyciu odpowiedniej dawki napojów procentowych, a także poważniejszą, kiedy twórcy zgrabnie powrócili do wątku Bobby'ego. Istny majstersztyk - połączenie tak drastycznie różnych nastrojowo wątków wyszło scenarzystom znakomicie.
Rzeczony powrót wujaszka to już poważniejszy temat. Co prawda specjalnie długo na to nie czekaliśmy, ale miło było go znów zobaczyć, chociaż w tej jednej scenie (w której naturalnie użył swojego ulubionego określenia Winchesterów). Tym powrotem twórcy także otworzyli sobie nowy kierunek dla rozwoju fabuły, po tym jak zamknięto już problem z Lucyferem.
[image-browser playlist="603895" suggest=""]
©2012 The CW Television Network
"Party On, Garth" był bardzo dobrym przerywnikiem dla wątku głównego sezonu. Nie posiadał jakiejś głębszej fabuły, poza wspomnianym elementem, dzięki czemu bawił przez praktycznie całą godzinę. Do tego świetnie połączył dwie ważne dla tego sezonu historie i otworzył nowy, intrygujący wątek. Teraz zaś wypada powiedzieć: żegnaj Garth, może jeszcze się spotkamy, byłoby miło.
Ocena: 7/10