Nie każdy serial po niemal 11 latach emisji potrafi trzymać poziom i przyciągać widzów. Nie z tego świata wydaje się chlubnym wyjątkiem, jako że sezon jedenasty momentami bywa lepszy niż kilka poprzednich. Momentami.
Po krótkiej zimowej przerwie
Supernatural powróciło emocjonalnie, z hukiem i twistem scenariusza, zwykle zachowywanym na końcowe cliffhangery. Odcinek
The Devil in the Details okazał się przewidywalny i nieprzewidywalny jednocześnie, chociaż był również patchworkowym przeplatańcem, nie zawsze dobrze dopasowanym. Przydałoby się, gdyby montażyści nieco przystopowali z przejściami z jednej sceny w drugą w typie teledysku MTV, ale mimo wszystko puzzle wątków łączyły się w jako tako zgrabną całość.
W 10 odcinku mieliśmy Sama Winchestera uwięzionego w Klatce wraz z Lucyferem, który przeprowadzał mu przyspieszoną psychoterapię, namacalnie przypominając co ważniejsze wspomnienia z życia, by przekonać do powiedzenia sakramentalnego „tak”, czyli zgody na udzielenie swego ciała na naczynie dla upadłego archanioła. Młodszy z braci Winchesterów oparł się wszelkim manipulacjom Lucyfera, pokładając wiarę w brata, co było do przewidzenia, niemniej mu się chwali. Z drugiej strony wywody Lucyfera o tym, że bracia od dłuższego czasu popadli w obsesję ratowania siebie nawzajem kosztem całego świata, zabrzmiały sensownie. Dean oczywiście ruszył ze spodziewaną pomocą, dzięki Crowleyowi i Żniwarce Billie zstępując do Piekieł - swoją drogą, musiało to być dla niego nieliche przeżycie, pamiętając, że ostatni raz był w Piekle torturowany i sam torturując. W ślad za nim ruszył Castiel z wiadomością od Ciemności (w sumie trudno powiedzieć dla kogo) wypaloną na piersi. Po drodze mieliśmy do czynienia z anielską chorobą popromienną u Deana, spotkaniem Castiela i przeznaczonej na straty anielicy Ambriel z Ciemnością, która zgodnie z przewidywaniami oparła się gromowi z Nieba, i rozmowami matki z synem, czyli króla Piekieł Crowleya z czarownicą Roweną. Było po trochu tego i owego, łącznie z Castielem szukającym własnego miejsca w uniwersum
Supernatural i mimo założeń scenarzysty niezbyt zabawną wstawką z infantylnym, bożonarodzeniowym snem Roweny, a wszystko zakończyło się bijatyką w piekielnej Klatce, z której nie wszyscy wyszli zwycięsko.
No url
Atutem odcinka pozostały zdjęcia, operowanie światłem, ujęcia kamery, muzyka (z Deanem nucącym
De Camptown Races i przewrotnym
Heaven Must Be Missing an Angel Tavares w Klatce) oraz oczywiście gra aktorska. Miło było zobaczyć w jednym ze wspomnień Sama nieco starszego Colina Forda w roli nastoletniego Winchestera. Lucyfer (Mark Pellegrino) był charyzmatyczny i przekonywujący, Crowley (Mark Sheppard) starał się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, Rowena (Ruth Connell) knuła, Castiel (Misha Collins) czuł się niepotrzebny i podejmował nagłe decyzje, Sam (Jared Padalecki) okazywał odpowiednią niezłomność, a Dean (Jensen Ackles) – cóż, było go niewiele, ale miał swoje momenty.
Przede wszystkim cieszy, że przewrotne zakończenie
The Devil in the Details pozostawia wiele pytań i możliwości na drugą połowę sezonu. Jest na co czekać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h