Various & Sundry Villains było zupełnie innym odcinkiem niż wcześniejszy Breakdown, zarówno jeśli chodzi fabułę, jak i klimat. Dostaliśmy przeskok typowy dla Nie z tego świata, często mieszającego angst i smutek z humorem i sarkazmem.
Oto Dean Winchester spotkał na swojej drodze dwie młode wiedźmy, które tak bardzo pragnęły dostać w swoje ręce
Księgę Śmierci, że nie cofnęły się przed rzuceniem na niego zaklęcia miłosnego. Zauroczony (zakochany) Dean okazał się posłuszny, podekscytowany jak szczeniaczek i przesłodki, choć w konsekwencji niebezpieczny dla brata, próbującego ratować go tak, jak niegdyś Dean ratował go przed Becky. Z tym, że Becky nie była czarownicą i nie miewała w zwyczaju wykorzystywać mężczyzn, by później ich bezlitośnie zabijać wielkim młotkiem. Bądź innym, poręcznym narzędziem zbrodni, a siostry Jamie i Jennie Plum – i owszem.
Z miłosno-zabójczych tarapatów wydobyła Winchesterów cudem zmartwychwstała Rowena, także pragnąca
Księgi Śmierci, przede wszystkim dla wzmocnienia swych mocy, by móc stawić czoła Lucyferowi, który – jak wierzy – prędzej czy później, powróci. Jej straszne wspomnienia doskonale rozumiał Sam, niegdyś torturowany przez Lucyfera w Klatce, a ich szczera rozmowa w Impali zdaje się jedną z najmocniejszych i najsmutniejszych momentów odcinka, bo po raz pierwszy Sam tak otwarcie przyznał się do własnego poczucia bezsiły w obliczu Lucyfera. I choć Rowena w końcu nie odzyskała księgi zaklęć, Sam pozwolił jej odejść z jedną jedyną stroniczką, która pozwoli jej… trudno powiedzieć, na co, ale końcowa scena z rzucaniem zaklęcia wyglądała imponująco.
Po drodze nastąpiły próby odzyskania Księgi poprzez bajerowanie kasjerki w supermarkecie, walkę z wiedźmimi siostrami i szaloną mamusią, podduszanie, walenie młotkiem, Rowenę bardzo słusznie strzelająca zombie prosto w głowę, zaklęcie bestii rzucone na siostry Plum oraz podsumowująca rozmówka braci nad piwem – pełen wachlarz możliwości
Supernatural, tym razem podany w lżejszej formie, choć nie mniej intensywny.
Jako drugi wątek w tle odcinka pojawili się Lucyfer i Castiel, prowadzący sarkastyczne wymiany zdań (bardzo ładna charakterystyka Jacka przedstawiona przez Casa), knujący jak wydostać się z więzienia Asmodeusza i w końcu się z niego wydostający, by natychmiast zerwać rozejm – bo jak słusznie zauważa Castiel, należy uczyć się na własnych błędach.
Muzycznie Various & Sundry Villains nie rozpieściło, acz na marudzenie Roweny, że jej nudno w samochodzie i przydałaby się muzyka, Sam zaproponował, że poszuka jednej z kaset Deana z piosenką Moby Dick Zeppelinów, która ma 8-minutową solówkę na perkusję – byłoby ciekawie.
Dzięki Rowenie wiemy także, jak poprawnie wymawia się celtyckie wezwanie do toastu "slainte", gdybyśmy chcieli stosować je zamiast zwyczajowego „na zdrowie”.
W odcinku pojawiło się dwoje powracających aktorów epizodycznych – pierwsza ofiara wiedźm Dale (Mike Kovac) grał Jacksona w sezonie 7 we wspomnianym przez Sama odcinku z Becky
Season seven, time for a wedding, natomiast jedna z sióstr Plum, Jennie (Elise Gatien) pojawiła się jako Kristin w
6.05 Live free or twihard.
Jako ciekawostka, odcinek zgrabnie wyreżyserowała Amanda Tapping, czyli w przypadku
Nie z tego świata – anielica Naomi, szerzej znana jako Samantha Carter z serialu
Gwiezdne wrota.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h