Nie z tego świata: sezon 13, odcinek 12 – recenzja
Various & Sundry Villains było zupełnie innym odcinkiem niż wcześniejszy Breakdown, zarówno jeśli chodzi fabułę, jak i klimat. Dostaliśmy przeskok typowy dla Nie z tego świata, często mieszającego angst i smutek z humorem i sarkazmem.
Various & Sundry Villains było zupełnie innym odcinkiem niż wcześniejszy Breakdown, zarówno jeśli chodzi fabułę, jak i klimat. Dostaliśmy przeskok typowy dla Nie z tego świata, często mieszającego angst i smutek z humorem i sarkazmem.
Oto Dean Winchester spotkał na swojej drodze dwie młode wiedźmy, które tak bardzo pragnęły dostać w swoje ręce Księgę Śmierci, że nie cofnęły się przed rzuceniem na niego zaklęcia miłosnego. Zauroczony (zakochany) Dean okazał się posłuszny, podekscytowany jak szczeniaczek i przesłodki, choć w konsekwencji niebezpieczny dla brata, próbującego ratować go tak, jak niegdyś Dean ratował go przed Becky. Z tym, że Becky nie była czarownicą i nie miewała w zwyczaju wykorzystywać mężczyzn, by później ich bezlitośnie zabijać wielkim młotkiem. Bądź innym, poręcznym narzędziem zbrodni, a siostry Jamie i Jennie Plum – i owszem.
Z miłosno-zabójczych tarapatów wydobyła Winchesterów cudem zmartwychwstała Rowena, także pragnąca Księgi Śmierci, przede wszystkim dla wzmocnienia swych mocy, by móc stawić czoła Lucyferowi, który – jak wierzy – prędzej czy później, powróci. Jej straszne wspomnienia doskonale rozumiał Sam, niegdyś torturowany przez Lucyfera w Klatce, a ich szczera rozmowa w Impali zdaje się jedną z najmocniejszych i najsmutniejszych momentów odcinka, bo po raz pierwszy Sam tak otwarcie przyznał się do własnego poczucia bezsiły w obliczu Lucyfera. I choć Rowena w końcu nie odzyskała księgi zaklęć, Sam pozwolił jej odejść z jedną jedyną stroniczką, która pozwoli jej… trudno powiedzieć, na co, ale końcowa scena z rzucaniem zaklęcia wyglądała imponująco.
Po drodze nastąpiły próby odzyskania Księgi poprzez bajerowanie kasjerki w supermarkecie, walkę z wiedźmimi siostrami i szaloną mamusią, podduszanie, walenie młotkiem, Rowenę bardzo słusznie strzelająca zombie prosto w głowę, zaklęcie bestii rzucone na siostry Plum oraz podsumowująca rozmówka braci nad piwem – pełen wachlarz możliwości Supernatural, tym razem podany w lżejszej formie, choć nie mniej intensywny.
Jako drugi wątek w tle odcinka pojawili się Lucyfer i Castiel, prowadzący sarkastyczne wymiany zdań (bardzo ładna charakterystyka Jacka przedstawiona przez Casa), knujący jak wydostać się z więzienia Asmodeusza i w końcu się z niego wydostający, by natychmiast zerwać rozejm – bo jak słusznie zauważa Castiel, należy uczyć się na własnych błędach.
Muzycznie Various & Sundry Villains nie rozpieściło, acz na marudzenie Roweny, że jej nudno w samochodzie i przydałaby się muzyka, Sam zaproponował, że poszuka jednej z kaset Deana z piosenką Moby Dick Zeppelinów, która ma 8-minutową solówkę na perkusję – byłoby ciekawie.
Dzięki Rowenie wiemy także, jak poprawnie wymawia się celtyckie wezwanie do toastu "slainte", gdybyśmy chcieli stosować je zamiast zwyczajowego „na zdrowie”.
W odcinku pojawiło się dwoje powracających aktorów epizodycznych – pierwsza ofiara wiedźm Dale (Mike Kovac) grał Jacksona w sezonie 7 we wspomnianym przez Sama odcinku z Becky Season seven, time for a wedding, natomiast jedna z sióstr Plum, Jennie (Elise Gatien) pojawiła się jako Kristin w 6.05 Live free or twihard.
Jako ciekawostka, odcinek zgrabnie wyreżyserowała Amanda Tapping, czyli w przypadku Nie z tego świata – anielica Naomi, szerzej znana jako Samantha Carter z serialu Gwiezdne wrota.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat