Krótko podsumowując epizod Destiny’s child, możemy powiedzieć tak: Jack to taki mały kotek wprowadzający odrobinę ożywczego humoru (porównanie zamierzone), Castiel to piesek, którego Winchesterowie chcieliby prowadzić na smyczy, ale ten się często z niej zrywa, a sami bracia to trochę Pat i Mat - zrobią wszystko sami niezależnie od tego, czy wyjdzie im to dobrze, czy źle. Patrząc na to wszystko trochę poważniejszym okiem (jeśli się w ogóle da), to nasz kwartet egzotyczny robi wszystko, by nie zginąć (i przy okazji uratować świat), ocierając się często o śmierć. Tak było zresztą zawsze i tym razem nie należało zbytnio liczyć na inne podejście. Dlatego też Sam i Dean udają się do piekła, Castiel do Pustki, a Jack finalnie trafia do Raju, będąc pierwszą osobą od... (tu wpiszcie sobie właściwą liczbę), odwiedzającą przybytek szczęścia stworzony swego czasu przez Boga. W międzyczasie dostajemy dużą dawkę humoru, czy to związaną ze zgadywanką Deana, co się stało z Occulum, czy z alternatywnymi wersjami Sama i Deana (rozmowa przy wspólnym stole była naprawdę mocnym punktem odcinka), którzy w ostatniej chwili uciekli ze zniszczonego przez Boga świata. De facto światy i alternatywne wersje poszczególnych bohaterów już mieliśmy. Włącznie z Samem i Deanem, ale do tej pory niewiele grano tą konwencją, trochę ze szkodą dla samego serialu, bo w końcu jak już kończymy całą przygodę z chłopcami, to idźmy już na całość! W końcu kto nie chciałby zobaczyć z pierwszej ręki, jak funkcjonuje Korporacja Łowcy, jak Sam i Dean są trochę jak dzieci we mgle bez pieniędzy ojca, czy w końcu jak faktycznie sobie radzą z potworami, operując zupełnie innymi środkami niż nasi chłopcy. Oczywiście nikt z nas nie chciałby zobaczyć Supernatural w konwencji serialu Sliders, ale takie smaczki byłyby cudownym dopełnieniem ostatnich tchnień tego serialu.
fot. The CW
+7 więcej
Wracając do tematu, bracia wciąż szukają sposobu na pokonanie Boga, licząc w tym wszystkim mocno na Jacka sterowanego przez Billy. W końcu to on ma być ostatnią i jedyną nadzieją na pokonanie Stwórcy. I tu konsekwentnie jak na razie wszystko ku temu prowadzi. Jack wykonał jak do tej pory wszystkie odgórnie narzucone zadania, które mają go doprowadzić do odzyskania duszy. I to się finalnie udaje, dzięki czemu możemy chyba zacząć liczyć na jakiś przełom w starciu z Chuckiem. Oczywiście równie dobrze może się okazać (jak wielokrotnie się to działo), że to wszystko i tak na nic, a Bóg pstryknie palcami i Winchesterowie znów będą w punkcie wyjścia. To jednak dopiero przed nami i - jak wszystko wskazuje, długo poczekamy na to, jak sytuacja się rozwinie. Z powodu panującej pandemii koronawirusa finałowy sezon Nie z tego świata będzie trwał naprawdę długo. Nie do końca jestem pewien, czy to dobrze. Czy chcę tak długo czekać na zakończenie 15 lat nieprzerwanej przygody z Winchesterami. Z drugiej strony świadomość, że pewnego ranka wstanę z myślą, że nie zobaczę nowych przygód Sama i Deana, również trochę przeraża. Wiemy jednak, że ten koniec kiedyś musi nastąpić i jeśli ma to być w takim stylu, jak ostatnie odcinki (włącznie z wyżej omawianym), to będę na nie czekał z jeszcze większą niecierpliwością, nie myśląc o tym, jak będzie wyglądać świat seriali bez Supernatural, jak będzie wyglądać świat Supernatural bez Boga.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj