Umarł król, niech żyje królowa! Ok, powiedzmy, że prawdziwy król Piekła, czyli Crowley, umarł już jakiś czas temu i po drodze miał kilku następców, tym niemniej z przyjemnością bijemy pokłony nowej Królowej. Tak, zgadliście, Rowena poświęciła się dla ludzkości, ale dzięki temu przejęła piekielny tron i jest królową wspaniałą, majestatyczną i… łaskawą dla Winchesterów. Chyba po raz pierwszy bracia nie muszą obawiać się Piekła. Chyba, że w międzyczasie przyjdzie im zmierzyć się z demonicami, które nie znając najnowszych wytycznych, źle potraktowały protegowanych nowej władczyni. Odziana w czerwień i złoto Rowena na tronie Piekieł to miód dla oka i ucha (zwłaszcza szkockiego). Na demony wrzaśnie, do Winchesterów puści oko, z przyjemnością przyjmie szklankę whisky od bardzo usłużnego Sama, a Deanowi i Castielowi doradzi w kwestiach… przyjaźni. A cóż Winchesterowie ponownie robili w Piekle, spytacie? Pamiętacie archanioła Michała wcielonego w ich przyrodniego brata Adama, prawda? Ano właśnie jego szukają… po latach. Obawiałam się trochę powrotu Jake’a Abla, pamiętając, że był Michałem raczej niemrawym, ale miło się zaskoczyłam, zarówno grą aktorską, jak i poprowadzeniem postaci. Powracający z niebytu archanioł z najnowszego odcinka Nie z tego świata jest odpowiednio stonowany, opanowany, wyraża emocje powściągliwie i choć w zasadzie nieprzejednany, potrafi przyznać się do błędu. Kto by się choćby spodziewał po tym niegdysiejszym sztywnym dupku z kijem w tyłku, że będzie potrafił dogadać się ze swoim sponiewieranym naczyniem? No właśnie. Biorąc pod uwagę, że, podobnie jak Lucyfer, Michał wie, w jaki sposób można by uwięzić Boga, tak jak on niegdyś uwięził swoją siostrę, właściwie spada Winchesterom i Castielowi jak z Nieba. Czy jednak będzie gotów się tą wiedzą podzielić, on - lojalny syn, tak bardzo oddany swemu ojcu? Jeśli zrozumiałby, kim jest Chuck – kto wie… A mocami włada sporymi i to od niechcenia.
fot. The CW
Prorok Donatello jak zwykle nie zawodzi, dostarczając komediowej, a w innym miejscu ciut przerażającej nuty, zagryzionej obowiązkowymi skrzydełkami z KFC. Co prawda sama koncepcja ponownego odczytywania piekielnego tabletu i próby znalezienia słabego puntu Chucka była raczej pisana na kolanie. I naprawdę nikogo nie powinno dziwić, że Bóg może przemówić przez własnego proroka, tak samo wszyscy domyślamy się, że Winchesterowie – mimo gróźb skierowanych pod kierunkiem ich najbliższych, nie zaprzestaną działań zaczepno-obronnych. Co dla ich przyjaciół skończy się zapewne tragicznie, tak jak skończyło się niegdyś dla przyrodniego brata Adama, który w końcu usłyszał choć jedno, maleńkie „przepraszam”. Relacja Sama Winchestera z głuchoniemą łowczynią Eileen Leahy, cudem wskrzeszoną z piekielnych otchłani, ku aprobacie starszego Winchestera, nabiera rumieńców, więc zaczynamy obawiać się o jej zdrowie i życie. W kontekście końcówki odcinka, zapewne słusznie. Bowiem odcinek kończy konkluzja, że nie zawsze należy biec na ratunek damie w opałach, gdyż można wpaść prosto w ręce największego wroga, w dodatku z kartą przetargową u boku, gdy tymczasem brata i jego anioła stróża ponownie wzywa Czyściec i jego botanika, ściśle mówiąc niezbędny do rytuału zniewalania Boga kwiat Lewiatanów. Nie wiedziałam, że Lewiatany były takimi zapalonymi ogrodnikami…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj