Pandemia amnezji, świat pogrąża się w chaosie, ludzkość zapomina o swojej spuściźnie, oddając się permanentnemu tańcowi dekadentyzmu i nihilizmu. Fajny temat na film? Możliwe, ale grecki reżyser Christos Nikou w debiucie pełnometrażowym pod tytułem Niepamięć ogrywa ten koncept w zupełnie inny sposób.
Nasze życie to zbiór doświadczeń opartych zarówno na pięknych momentach, jak i przeżytych traumach. Większość z nich uwieczniamy w swoich sercach. To one stanowią o tym, kim jesteśmy, jaką drogę życiową wybraliśmy i dokąd zmierzamy. Co się jednak stanie, gdy wszystkie przeżyte chwile wyblakną, stracą blask, a finalnie znikną? Czy swoista carte blanche, którą otrzymamy, jest przepustką do nowego życia? Czy jako dorośli ludzie możemy pozbyć się bagażu (często bolesnych) doświadczeń i zacząć wszystko od początku? A co jeśli nie jest to jednak takie proste?
Na powyższe pytania stara się odpowiedzieć grecki reżyser Christos Nikou w filmie pod tytułem Niepamięć. Nazwisko artysty z pewnością niewiele mówi fanom kina. Nikou nie jest jednak całkowitym żółtodziobem. Twórca był asystentem Yorgosa Lanthimosa przy pracy nad filmem Kieł. Tego artysty oczywiście nie trzeba nikomu przestawiać. To największa gwiazda greckiej nowej fali, autor takich obrazów jak: Lobster, Zabicie świętego jelenia czy Faworyta. Dzieło Christosa Nikou wpisuje się w nowofalowy nurt. W Niepamięci czuć również inspiracje kinem Lantimosa, jednak debiut młodego reżysera zmaga się ze zbyt wieloma problemami zarówno na płaszczyźnie artystycznej, jak i fabularnej, żebyśmy mogli mówić o w pełni udanym projekcie.
Fabuła koncentruje się na Arisie, który staje się ofiarą pandemii amnezji. Gdzieś w dziwacznym, nieco dystopijnym świecie ludzie tracą pamięć i stają się samotnymi tratwami dryfującymi bez celu na zmąconych wodach oceanu. Nie ma szans na odzyskanie wspomnień – Aris zapisuje się do programu „Nowa Tożsamość”, który pomaga zagubionym rozpocząć nowe życie. Na zlecenie lekarzy prowadzących bohater odhacza kolejne ważne (według nich) doświadczenia, uwieczniając je na zdjęciach polaroidowych. W ten sposób, krok po kroku, buduje nową tożsamość. Niestety, to co w teorii miało uchronić go przed samotnością i dać szczęście, okazuje się prowadzić donikąd.
Na papierze koncept fabularny prezentuje się naprawdę wybornie. Scenariusz umiejętnie ucieka od sensacyjnego i katastroficznego kierunku, który w tym przypadku byłby bardzo kuszący (vide Miasto ślepców). Historia szybko zostaje włożona w kameralne ramy i koncentruje się praktycznie jedynie na Arisie. Ciekawie też prezentują się kwestie egzystencjalne poruszone w opowieści. Nikou zadaje pytania o samotność i drogę do samospełnienia. Czy nasze życie składa się jedynie z chwil, które niczym zdjęcia w albumie przypominają nam, kim jesteśmy? A może w poszukiwaniu szczęścia należy sięgnąć głębiej? Tam, gdzie program „Nowa tożsamość” nie jest w stanie zajrzeć? Dodatkowym smaczkiem jest tutaj fakt, że nie wiemy do końca, czy główny bohater rzeczywiście cierpi na amnezję, czy jedynie symuluje ją, żeby wyrwać się z niesatysfakcjonującego życia. W perspektywie wszystkich wydarzeń ma to olbrzymie znaczenie, bo finalnie bohater nie osiąga sukcesu na drodze do szczęścia. Mimo książkowego podejścia do zdobywania doświadczeń znów trafia do punktu wyjścia.
Problem z Niepamięcią jest taki, że ten interesujący koncept nie wybrzmiewa właściwie na ekranie. Nikou, idąc w ślady Lantimosa, stawia na chłód emocjonalny. Obserwujemy kolejne dokonania bohatera, ale nie jest nam dane zajrzeć w niego głębiej. Podłoże psychologiczne praktycznie tutaj nie istnieje, a działania Arisa są tak oszczędne, że trudno wywnioskować, co go motywuje, niepokoi czy uszczęśliwia. To oczywiście celowy zabieg, ale przy takim natężeniu koncentracji fabularnej na protagoniście nie spełnia on swojej funkcji. Podczas odhaczania przez protagonistę kolejnych kuriozalnych zadań zlecanych przez lekarzy nic nie dzieje się na płaszczyźnie emocjonalnej. Nasz bohater tkwi w miejscu, a my powoli tracimy nim zainteresowanie.
Chłód Nikou generuje swoistą taflę lodu, przez którą nie przebijają się również interesujące wątki fabularne. Drugi plan przedstawiony jest w bardzo oszczędny sposób, interesujący świat w trakcie pandemii amnezji zupełnie nie jest rozwijany. Tu i ówdzie pojawia się udany żart czy znaczące mrugnięcie okiem do fanów kina, ale to tylko smaczki, które nie są w stanie ubarwić filmowej narracji. Na korzyść Niepamięci nie działa również gra aktorska Arisa Servetalisa, którego umiejętności zostały ograniczone przez reżyserski styl Christosa Nikou. Na pochwałę zasługuje natomiast autor zdjęć Bartosz Świniarski. Jego kadry korespondują z tym, co autor miał na myśli. Warstwa wizualna robi dobre wrażenie, ale akurat w tym przypadku nie jest w stanie pociągnąć całości.
Niepamięć to świetny materiał na powieść. Niestety, film na ten temat powinien być bardziej podbudowany psychologicznie i mieć po prostu ciekawszą fabułę. Obserwując Arisa, jedzącego jabłka, jeżdżącego na dziecięcym rowerze czy powodującego wypadek samochodowy, nie wiemy, dokąd zmierza na płaszczyźnie uczuciowej. Te wszystkie momenty nie przynoszą bohaterowi ulgi. Żeby dotrzeć do przyczyny takiego stanu rzeczy, należałoby dokopać się głębiej. Niestety, reżyser nie daje nam takiej szansy. Pozostawia nas z pustym spojrzeniem Arisa, a my musimy domyślać się, co jest jego powodem.