Nierealne w tym odcinku jeszcze bardziej starają się bawić skojarzeniami z X-Menami. Mamy w końcu zamkniętą przestrzeń dla osób obdarzonych nietypowymi mocami, które są prześladowane przez pełne lęku społeczeństwo. Trudno nie zauważyć, z czego czerpał Joss Whedon i jego ekipa podczas tworzenia serialu. Nawet gdy widzimy postać na wózku, która na pierwszy rzut oka jest w pewnym sensie opiekunką strapionych, naturalnie włącza się wniosek, że to pewnie profesor X z komiksów. Sęk w tym, że te inspiracje są dostrzegalne jedynie na poziomie dość ogólnym, bo gdy wejdziemy głębiej w miejsce akcji, sytuację społeczno-polityczną i specyfikę samych bohaterek, jakiekolwiek porównania już nie mają sensu. Ten odcinek ucina to twistem, że Lavinia Bidlow grana przez Olivię Williams, stoi za złoczyńcami polującymi na "dotkniętych". Mamy więc postać, która na pierwszym planie budzi skojarzenia z Charlesem Xavierem (opiekunowie, oboje na wózku inwalidzkim), a ten zwrot akcji wywraca to do góry nogami, negując budowę oczekiwań na kolejne odcinki. Szczególnie, że jej motywacje są kompletnie nieznane. Choć podczas przyjęcia jej słowa jawnie sugerowały, że nie traktuje "dotkniętych" jak ludzi, a bardziej jak narzędzie. Odkrywanie planu tej postaci i przyczyn takich decyzji będzie niewątpliwie istotnym wątkiem serialu, bo prawdopodobnie jest to jeden z głównych czarnych charakterów tej historii. Być może szuka ona leku, by mogła znowu chodzić? To wydaje się prawdopodobne, ale przeczuwam, że może to nie być tak proste. Ten odcinek też dobrze rozstawia wszystkie pionki tego konfliktu, który wydaje się większy, niż początkowo sugerowano. Z jednej strony mamy placówkę dowodzoną przez pannę True, obok tego mamy czarny charakter w postaci konserwatywnego lorda mszczącego się za prawdopodobnie śmierć córki, a jeszcze do tego dochodzi Lavinia, psychopatyczna Maladie, biznesowe podejście Hugo Swanna. Wiem już więc, kto po której stronie stoi, a dzięki działaniu policji (w postaci choćby przeszukania domu) mamy dobrze ukazany motyw społecznego ostracyzmu, który płynnie przechodzi do przyjęcia Lavinii i traktowaniu "dotkniętych" jak atrakcji cyrkowej. Mówi to więc wiele ważnych rzeczy o świecie akcji i sytuacji bohaterek. Można więc uznać, że w tym wielowątkowym kotle są wszystkie składniki na swoim miejscu, ale trudno jeszcze ocenić, jak będą smakować. W tym aspekcie to nadal ekspozycja pozwalająca poznać główne postacie i klucz tego konfliktu.
fot. HBO
+2 więcej
W serialu Nierealne nadal mieszane odczucia może sprawiać Maladie, której bełkotanie o mocy i misji od Boga, choć pasuje do konwencji i czasu akcji, niewiele wnosi. Jej rozmowa z Mary nic szczególnego nie mówi o bohaterkach, a motywacje Maladie są dość schematyczne i nieciekawe. Na tle innych bohaterek jest to pusty stereotyp, który na tym etapie serialu wydaje się nudny i niepotrzebny. Dobrze przynajmniej wiedzieć, jakie ma moce. Joss Whedon, reżyser odcinka, sprawnie wprowadził je  w walce z panną True. Poza tym to niestety wątek dość sztampowy i niepotrzebny. Nierealne mają potencjał, który najpewniej zostanie wykorzystany w kolejnych odcinkach. Mamy przecież ciekawe i dobrze budowane postacie, wyjątkowy świat wiktoriańskiej Anglii w połączeniu z supermocami oraz intrygę, która sprawnie została pogłębiona przez rewelacje 2. odcinka. Dobrze się to ogląda, są w tym emocje, ale na razie jeszcze brakuje fajerwerków. Jakiegoś mocnego, emocjonalnego uderzenia z czynnikiem "wow".
 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj