Niesamowite historie mogą skutecznie oszukać widza poszukującego przygód i nietypowych opowieści z elementami paranormalnymi w tle. Czwarty odcinek zatytułowany Signs of Life ostatecznie udowadnia, że prócz sprawnej realizacji i odpowiedniego budżetu, serial ten nie spełnia oczekiwań, jeśli chodzi o prezentowane opowieści. Scenarzystom brakuje wyczucia, sprawnego prowadzenia narracji i umiejętności uchwycenia tego, co powinno cechować skrzętnie zaplanowaną intrygę. Nie brakuje za to sporej dawki patosu oraz infantylnych rozwiązań fabularnych.  Zdawało się, że drugi odcinek jest kwintesencją wymienionych wyżej wad, ale Signs of Life skutecznie staje do walki o miano jednego z gorszych dotychczas odcinków. Całość zaczyna się od przedstawienia nastoletniej Ali, która pracuje w restauracji. Pewnego dnia otrzymuje jednak telefon ze szpitala i zostaje poinformowana, że jej matka wybudziła się ze śpiączki po sześciu długich latach. Kobieta imieniem Sara zaraz po przebudzeniu z długiego snu, atakowana jest licznymi bodźcami i słowami określającymi zaistniałe zdarzenie jako cud. Tak, tego słowa nadużywają bohaterowie czwartego odcinka i nie trudno odgadnąć, co będzie motywem przewodnim zaplanowanej na ten epizod historii. 
AppleTV+
Na plus odcinka na pewno należy zaliczyć gatunkową przynależność, bo w początkowych minutach nieźle udaje się wprowadzić widza w klimat. Klimat o wiele mroczniejszej historii służy całości, ale skoro mamy do czynienia z thrillerem science fiction, warto byłoby tak zaplanować intrygę, aby mogła ona widza w jakikolwiek sposób zaangażować. Tutaj twórcy z uporem maniaka zasłaniają wszystko kolejnymi tajemnicami, niedopowiedzeniami i dziwnymi sytuacjami, jak choćby nagła umiejętność posługiwania się językiem hiszpańskim u wybudzonej matki Ali.  Powrót Sary do domu i poprawianie relacji z córką, to zdecydowanie wyróżniający się moment odcinka i zdaje się być nie tyle interesujący ze względu na całą otoczkę, ale też dodatkowo porusza istotny problem. Jednak im dalej, tym gorzej prezentowała się stojąca na cienkich nogach fabuła. Twórcy oto wymyślili, aby ludzi "wybudzonych" ze śpiączki powiązać z kosmicznymi siłami. Podniebna konspiracja nie ma jednak mocnych podwalin i poświęca się jej zbyt mało czasu. Wykorzystana została jako wytrych do paranormalnych zdolności pojawiających się na ekranie bohaterów. Być może dlatego, że nie to było ważne, a chciano pokazać ludzkie motywacje, zarysować obecny w ich życiu eskapizm i różne formy, które determinują podejmowane wybory. Wspominałem już, że Signs of Life może się pochwalić jedynie ilością wpakowanego w całość patosu? Szlachetnie, że Niesamowite historie mają za punkt honoru tworzenie "niesamowitych" opowieści ze społecznym zacięciem, ale sam fakt występowania motywów związanych z różnicami klasowymi i społecznymi nie załatwia za twórców sprawy i wypadałoby podawać to wszystko w nieco ciekawszej formie. Końcówka czwartego odcinka dowodzi, że wzniosłością i mocnymi bodźcami chce się widza zaangażować w dane kwestie. Wychodzi to bardzo kiepsko, a całości nie mógł uratować nawet Josh Holloway znany z roli w serialu Zagubieni, który wciela się w Wayne'a. Zawsze miło zobaczyć go na ekranie, ale przy takim scenariuszu nie miał zbyt wiele okazji do pokazania się. Kolejny dowód na to, że otoczka i świetna realizacja nie są w stanie wybić serialu ponad przeciętność, jeśli mamy do czynienia z tak kiepsko rozplanowanymi historiami. Szkoda.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj