Niesamowity Spider-Man 2 ("The Amazing Spider-Man 2"), po wstępie z rodzicami Petera Parkera, zaczyna się od niezwykle efektownej sceny, w której główny bohater spada z budynku. Po chwili wypuszcza sieć, buja się na niej i momentalnie znowu leci między wieżowcami Nowego Jorku niczym pocisk. Następnie angażuje się w pościg za furgonetką przewożącą materiały radioaktywne, ale zamiast po prostu spętać oprychów zaczyna się z nimi bawić, wyśmiewać ich i popisywać się, a gęba mu się przy tym nie zamyka. Cały Spider-Man. Marc Webb robi tak świetne filmy o Człowieku-Pająku, bo rozumie tę postać. Bo świetnie wybrał do tytułowej roli Andrew Garfielda, fana komiksu, który również sprawił, że bohater z historii obrazkowych ożył na ekranie taki, jakim go znamy i jakim go kochamy – to po prostu pyskaty koleś z supermocami, który lubi pomagać innym i zwalczać przestępczość, robi to jednak na ogromnym luzie i dobrze się przy tym bawi. I w zasadzie to wystarczy, by widz nie nudził się podczas seansu.

To jednak widzieliśmy już w Niesamowitym Spider-Manie. W kontynuacji do świetnie obsadzonego Garfielda dołączył Dane Dehaan w roli jego przyjaciela/wroga, Harry’ego Osborna – i po raz kolejny trzeba chylić czoła przed Webbem i jego ludźmi od castingu, bo wygląd tego aktora czyni go idealnym Zielonym Goblinem, przyćmiewającym nawet Willema Dafoe (a być straszniejszym od niego to nie lada wyczyn). Poza tym Dehaan to zdolny aktor, który zarówno idealnie wpasował się w rolę rozpieszczonego, porywczego bogacza, jak i w scenach z Peterem potrafił pokazać drugą, bardziej ludzką stronę swojego bohatera – ukazanie złożoności postaci Osborna było zaś dla filmu kluczowe. I to wypadło perfekcyjnie. Podobnie jak strona wizualna, Emma Stone i finał z udziałem Gwen Stacy - bardzo mocny, mimo wszystko zaskakujący, bo choć zgodny z komiksem, to jednak po Hollywood można spodziewać się łagodzenia treści.

Na tym jednak plusy się kończą, bo Elektro niczym prawdziwy superłotr pojawił się i użył swych mocy, by wszystko popsuć – grany przez Jamiego Foxxa człowiek-bateryjka był postacią płaską i karykaturalną, przez co w ogóle nie pasował to reszty filmu. Z jednej strony mamy stawianie na realizm, na psychologię postaci i pokazanie ich ludzkich twarzy, z drugiej zaś wprowadzamy pierdołowatego Maxa, z ulizaną fryzurką i osobowością bohatera kreskówki, sepleniącego coś pod nosem. Więcej, ta dziwaczność aż promieniowała od Elektro i udzielała się innym, bo gdy go uwięziono, badany był przez naukowca… mówiącego z niemieckim akcentem i obficie malującego usta szminką. Efekt takiego wyboru i podejścia do postaci sprawił, że można było czuć się jak na seansie dwóch różnych filmów. Według podobnego klucza wykreowano zresztą również postać Rhino, co boli tym bardziej, że w roli wiecznie wściekłego i gadającego z rosyjskim akcentem oprycha-klauna obsadzono Paula Giamattiego – szkoda tak dobrego aktora na tak idiotyczny epizod.

Na szczęście jednak ten drugi na ekranie pojawia się na chwilę, a i Elektro nie jest za bardzo eksponowany, dzięki czemu wciąż zostaje nam spory kawałek świetnego filmu bez jego udziału. Niesamowity Spider-Man 2 mimo wad jest najlepszym spośród spider-filmów, łączy w sobie efektowność z wiernością postaci i duchowi komiksów, ma też świetny finał. Tylko ten Jamie Foxx…

Czytaj również: Komiksowe filmy Marvela - ogrom nowych informacji!

Dobre wrażenie mogłyby spotęgować jakieś ciekawe dodatki do edycji DVD, tutaj jednak jest bardzo skromnie – kilka niewykorzystanych (słusznie) scen, teledysk Alicii Keys i opcjonalny komentarz. Może było więcej, ale Elektro spalił zawierające je twarde dyski?

Wydanie DVD
Dodatki: sceny usunięte, teledysk, komentarze
Język: angielski (DD 5.1), polski (dubbing DD 5.1)
Napisy: polskie i inne
Obraz: 16:9
Wydawca: Imperial-Cinepix
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj