Epizod "Say Hello to My Little Friend" skupia się w większości na sprawie tygodnia, którą zajmuje się Olivia i jej zespół. Gladiatorzy w garniturach zazwyczaj nie biorą zleceń, z którymi mają moralny problem, ale tym razem chodzi ściśle o pieniądze. Wszyscy próbują więc uchronić senatora zamieszanego w sexting od wyroku za morderstwo, a zakończenie jak zawsze jest inne od tego, jakiego byśmy się spodziewali. Wątki główne stanowią tylko tło, ale jak zawsze mocno oddziałują na widza. To głównie one stanowią o sile i sukcesie Skandalu.

Duży plus odcinka to śladowa ilość romansu, który od początku był najsłabszym elementem serialu. W spoilerach przed rozpoczęciem trzeciego sezonu Shonda Rhimes mówiła, że absolutnie nie zrezygnuje z ukazywania skomplikowanych relacji Olivii i Fitza, ale na razie wątek ten nie jest jakoś szczególnie eksploatowany i chciałoby się, żeby tak już pozostało. Odkąd na horyzoncie pojawił się Jake, niebezpieczeństwo jest jeszcze większe, bo jak wszyscy wiemy, trójkąty miłosne to prawie zawsze prosta droga do uśmiercenia dobrej historii i produkcji.

Mimo że Olivia robi wszystko, by odżegnać się od swojego ojca i jego życia zawodowego, za sprawą Jake'a i Hucka szybko zostaje w nie zaangażowana. Czwarty odcinek zadaje kolejne pytania o tajemniczą Operację Remington i udział prezydenta Granta w tym wszystkim. Robi się coraz ciekawiej, atmosfera gęstnieje, a końcówka epizodu zapowiada, że dalej będzie tylko lepiej. Nadal ważną rolę odgrywa pokazanie, jak wielki wpływ na ludzi ma Eli Pope. Jego córka jest przerażona na samą myśl, że mogłaby mu się przeciwstawić, Huck musiał wrócić na swoje spotkania dla anonimowych alkoholików, a Jake nie potrafi zapomnieć o tym, jak "Rozkaz" go potraktował.

[video-browser playlist="634258" suggest=""]

Jednym z najbardziej interesujących wątków Skandalu jest też wyjątkowa relacja między Huckiem i Quinn, którą scenarzyści zaczęli rozwijać już w poprzednim sezonie. Tych dwojga łączy więź, której były agent CIA nie ma nawet z Olivią. Oby tylko Shonda nie zapomniała o tym, by poświęcić jej należytą uwagę. Z kolei bardzo marnuje się potencjał postaci Harrisona, który do tej pory nie dostał własnej historii, w której mógłby się wykazać. Scandal nie zapomina też o lżejszych, bardziej zabawnych elementach, które rozluźniają atmosferę i budzą uśmiech na twarzy widza. W "Say Hello to My Little Friend" palma pierwszeństwa należy się Cyrusowi i Jamesowi, a swoje zrobiła także Mellie.

Jeśli chodzi o produkcje w stacjach ogólnodostępnych, ze Skandalem może równać się jedynie Arrow. Mimo że ich tematyka jest zupełnie inna, oba seriale od początku sezonu trzymają wysoki poziom, czarują klimatem i wzbudzają emocje.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj