Już od pierwszych minut wiadomo, że nie będzie łatwo. Ciężki, przytłaczający klimat, surowość emocji i bijące z ekranu zimno próbują z minuty na minutę przygotowywać na to, co dopiero nadejdzie. Les Innocentes to dramat, który skupia się na historii opartej na faktach; rzadko opowiadanej, trudnej i bolesnej, ale jak ważnej. Anne Fontaine została nią wstrząśnięta. Los polskich zakonnic wzruszył ją do głębi i mimo wszelkich przeciwności postanowiła przenieść go na duży ekran. Trzeba być jej za to wdzięcznym. W 1945 roku, po zakończeniu II wojny światowej, większość Polaków odetchnęła z ulgą. Przynajmniej na chwilę. Terror, w jakim żyli przez tyle lat, miał zniknąć - przecież stali po stronie zwycięzców. Szybko jednak przyszło otrzeźwienie, sowiecka armia zamiast oczekiwanej wolności przyniosła kolejne cierpienie, rubieże i gwałt. Szczególnie gwałt. W latach 1945-1947, jak pisał Marcin Zaremba w Wielkiej Trwodze, żadna kobieta nie mogła czuć się bezpieczna. Nieważne, czy miała 9 czy 80 lat. Bezpieczne nie mogły być też zakonnice. To właśnie o takim przypadku opowiada Fontaine – o zgwałconych zakonnicach. W wyniku tych zdarzeń wiele z nich zaszło w ciążę, zostały więc postawione w sytuacji niemożliwej, w której nie mogły pogodzić swojej wiary z tym, co zaszło. W odosobnionym klasztorze kobiety zostają zdane same na siebie. Nieoczekiwanie pomoc nadchodzi ze strony młodej francuskiej lekarki, która postanawia zaryzykować swoją karierę i reputację, by pomóc skrzywdzonym siostrom. No url Pomimo tematu, który naładowany jest ogromnym ładunkiem emocjonalnym, Niewinne to film bardzo cichy, skromny, surowy, oszczędny. Najwięcej dzieje się w nim na twarzach bohaterek. Jak powiedziała Anne Fontaine – niezwykle fascynuje ją tajemnica kobiecej twarzy i dokładnie to na ekranie stara się pokazywać operatorka. Zdjęcia do filmu są niezwykle dobre. Malarskość kadrów może być porównywana do obrazów. Caroline Champetier wykonała wspaniałą pracę. Niewinne to nie jest film kontrowersyjny ani obrazoburczy. Reżyserka specjalnie nie chciała pokazywać choćby scen samych gwałtów. Jej zamierzenie to pokazanie sposobu, w jaki zakonnice starają sobie poradzić ze stratą, z tym potwornym zdarzeniem, które je spotkało. I choć jest ich duża grupa, to udało się pokazać je jako indywidualne postacie. Każda z nich ma swoje doświadczenie i historię, są różnymi kobietami i radzą sobie tak, jak potrafią najlepiej. Anne Fontaine nie ocenia bohaterek - przygląda im się z czułością i serdecznością. Rozumie je. Od razu rzuca się w oczy to, że reżyserce naprawdę zależało na tej historii i na tych postaciach. Traktuje je z niezwykłym pietyzmem. Wiara zakonnic, rytuały klasztoru – to wszystko zostało potraktowane z wielką ostrożnością, w sposób delikatny i pełen szacunku. Nie uświadczymy w filmie żadnych tanich chwytów. Na wyróżnienie zasługuje też aktorstwo – Agata Buzek, Agata Kulesza i Lou de Laâge zachwycały w każdej kolejnej scenie. Wrażliwość aktorek dodała ich bohaterkom wiarygodności. Anne Fontaine w Niewinnych łączy dramat z elementami filmu obyczajowego. Przygląda się tłu historycznemu i nie zapomina o elementach humorystycznych. Jej film jest wyważony, a subtelność traci jedynie w samej końcówce. Reżyserka w sposób wielce powściągliwy opowiada o wątpliwościach, rozterkach i decyzjach, które wydają się być niemożliwymi do podjęcia, jednocześnie jednak wzbudza emocje, które zostają w widzu na długo po zakończeniu seansu. Niewinne miały swoją premierę podczas festiwalu Sundance i tam film zachwycił krytyków. Słusznie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj